____________________________________________________________________________________
~Aomine~
Nadszedł ten dzień. Wyjeżdżamy
dziś na obóz. Nie udało mi się rozchorować ani złamać ręki, więc niestety muszę
jechać. Zignorowałem budzik i ponownie zamknąłem oczy. Mój spokój nie trwał
długo, bo do mojego pokoju wtargnęła Akina i krzyknęła:
- Wstawaj, leniu! Za godzinę zbiórka pod
szkołą!
Jeszcze jej mi tu brakowało. Będzie mi to
zrzędzić nad uchem. Nie mam zamiaru opuścić swojego łóżka. Ten magnez jest zbyt
silny. Oj, nie dam rady się podnieść. Nawet ja mam problemy z tak
obezwładniającą siłą, jaką jest sen i kołdra.
Mruknąłem coś pod nosem i przekręciłem się na
drugi bok. Słyszałem jej kroki i czułem na sobie jej wściekłe spojrzenie. Po
chwili poczułem ja szarpie moją kołdrę, ale byłem na to przygotowany.
Pociągnąłem za pierzynę, ale chyba użyłem do tego zbyt dużo siły, bo natychmiast
usłyszałem cichy pisk, a sekundę później poczułem na sobie ciężar Akiny. Ona ma
chyba anoreksję! Niby na mnie padła, ale nie wydawała się być ciężka. Pewnie
jest na jakiejś diecie i je jedynie zdrowe jogurciki i warzywa.
Spojrzałem na nią nieco zdziwiony, a ona się
lekko zarumieniła i spuściła wzrok. Jakie te dziewczyny potrafią być czasem
wstydliwe.
- Akina, już go obudziłaś?- niespodziewanie do
pokoju weszła moja mama. Gdy nas zobaczyła, zamarła, a po chwili zachichotała.-
Ups, chyba przyszłam nie w porę.
Wyszła, chichocząc pod nosem. Hyuga
momentalnie zerwała się z łóżka i wybiegła za moją rodzicielką krzycząc, że to
był wypadek. Wcześniej jednak zrzuciła ze mnie kołdrę. Już chciałem się znów
opatulić, ale ta wredota wróciła i rzuciła we mnie moimi spodniami, które
wisiały sobie na krześle.
- Ej!- zdjąłem je z twarzy i rzuciłem jej wściekłe
spojrzenie.- Nie masz prawa rządzić się w moim pokoju!
- To podnieś swoje tłuste cztery litery i się
ubierz!
Usiadłem na łóżku. Kobiety to jednak skomplikowane
twory. Najpierw się rumienią i są nieśmiałe, a chwilę później wrzeszczą na
ciebie i rzucają ci w twarz spodniami. A mówią, że to ja jestem potworem.
- Jakie tłuste?- zrobiłem zdziwioną minę.- Są
mega seksowne i zajebiste, jak cały ja.
- I tłuste od nadmiaru ego.
- A co? Chcesz popatrzeć?- zapytałem z
wyzywającym uśmieszkiem.
Momentalnie spaliła buraka. Ściągnąłem koszulkę
od piżamy i rzuciłem ją niedbale na łóżko. Akina odwróciła się z zamiarem
wyjścia z pokoju, ale uprzedziłem ją i zamknąłem jej drzwi przed nosem.
- Co ty robisz, debilu?!- podniosła głos, ale
najwyraźniej nie chciała, by moja mama ją usłyszała.
- Myślałem, że chcesz popatrzeć na moje
zajebiste ciało.- mrugnąłem do niej.
- Ty lepiej używaj funkcji myślenia w szkole,
bo jak widzę jest ona ograniczona- chciała wyjść, ale ponownie zamknąłem drzwi.-
Odbiło ci?! Masz mnie natychmiast wypuścić!
W odpowiedzi złapałem jej nadgarstki i
przyłożyłem je do swojej klatki piersiowej. Wolałbym, by to ona przyłożyła moje
dłonie do swoich cycków, ale cóż…
Spojrzałem jej w oczy. Czasem chciałbym umieć
czytać ludziom w myślach. W takich sytuacjach to mogłoby być bardzo przydatne. Cóż,
widać moja zajebistość zajmuje za dużo miejsca.
~Akina~
Stałam tak i patrzyłam się w jego
oczy. Piękne, ciemnoniebieskie tęczówki… Boże, ja zawsze marzyłam o takich
oczach! Kiedyś chciałam nawet nosić szkła, dzięki którym miałabym zmieniony
kolor. Ale potem zmieniłam zdanie i cieszę się z tego.
- Akina…- zaczął poważnie.- Muszę cię spytać o
coś ważnego.- Czułam, jak serce zaczyna mi szybciej walić. O co on chce spytać?
Może o to, bym była jego… dziewczyną? Ale ja nie jestem na to psychicznie
gotowa! Nie miałam jeszcze chłopaka, mimo tego, że w Ameryce było sporo chętnych
na to stanowisko. Zgodzić się? Wyśmiać go? Udawać, że to nie zrobiło na mnie
żadnego wrażenia? Zapaść się pod ziemię? Zemdleć?- Czy zrobisz mi na śniadanie
te pyszne tosty?- strzeliłam faceplama i podejrzewam, że moja szczęka sięgnęła
podłogi. Chciał mnie zapytać o tosty? TOSTY?! A ja się psychicznie
przygotowywałam na coś głębszego! Miałam ochotę mu przywalić. Kopnąć go w
krocze z nadzieją, że się prędko nie pozbiera.
- Tia…- mruknęłam.- Ale się pospiesz.
Puścił moje nadgarstki i sięgnął po spodnie, którymi
wcześniej w niego rzuciłam.
Wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do
kuchni. Jego mama akurat wychodziła do pracy, więc się ze mną pożegnała. Sama
nie wiem, co czułam. Rozczarowanie? Smutek? Ulgę? Czemu ten dureń tak na mnie
działa?
Kilka minut później śniadanie było gotowe,
brakowało tylko tego zboczucha.
- AOMINE!- krzyknęłam na cały dom. Teraz mnie
już przed tym nic nie powstrzymywało.
- No idę, przecież, idę- mruknął, schodząc z
góry.
Ciągnął za sobą torbę, do której się spakował,
i plecak, który służył za bagaż podręczny. Postawił wszystko w holu tuż koło
mojej walizki i sportowej torby. Ostentacyjnie ziewnął i usiadł łaskawie do
stołu.
- Musisz mi je częściej na śniadanie robić-
powiedział, gdy skończył jeść.
- A to twoja mama ci śniadań nie robi?-
spytałam z przekąsem.
- Robi, ale nie ma tam takich pysznych tostów.
Kilka minut później szliśmy w kierunku szkoły.
Daiki był nawet tak uczynny, że ciągnął moją walizkę przez całą drogę! Mówił
coś o tym, że nas opóźniam i nie może tego dłużej znieść. Palant. Ale nawet
czasem i on ma dobre dni i przejawy dżentelmeństwa. To pewnie po tych tostach.
Doszliśmy ostatni. Zostało jeszcze pięć minut
do 9:00, więc się nie spóźniliśmy.
- Ten kretyn też jedzie?- spytał z irytacją
Aomine, wskazując na Haizakiego, którego Murasakibara trzymał za ramię.
- Tak.- przytaknęłam. Mi też ten pomysł się
nie podoba, ale nic na to nie poradzę.- Akashi tak zdecydował.
Prychnął, a po chwili zapakował nasze bagaże
do bagażnika. Wsiedliśmy do autobusu i zajęliśmy miejsca. Na początku
siedziałam sama przy oknie i słuchałam muzyki, ale po kilkudziesięciu minutach
dosiadł się do mnie Haizaki. Spojrzałam na niego z wyraźną niechęcią, ale
przecież w autokarze nic mi nie zrobi.
- Hej, mała, może byśmy się lepiej poznali?-
zagadał z obrzydliwym uśmiechem na twarzy.- Wiesz, wtedy nasze relacje byłyby
bliższe i lepiej byśmy się dogadywali.
- Po pierwsze- zaczęłam.- nie mów do mnie
,,mała”.- syknęłam.- Po drugie, nie mam zamiaru cię bardziej poznawać ani z
tobą gadać.
Odwróciłam głowę i zajęłam się patrzeniem na
drzewa, które mijaliśmy. Ten idiota nie odszedł. Nadal siedział w tym samym
miejscu i uważnie mi się przypatrywał.
- Chcesz czegoś?- prawie warknęłam.
- Tak…- zbliżył swoje usta do mojego ucha.-
Ciebie, śliczna.
- Jesteś obrzydliwy!- podniosłam głos.
Natychmiastowo podbiegli do nas Kise i Aomine.
- Odwal się od niej, dupku!- Daiki szarpnął go
za koszulkę.
- Oj, cukiereczku, nic jej przecież nie
zrobiłem- uśmiechnął się kpiąco.- Aż tak na nią lecisz? Kto by pomyślał, że
taki zarozumiały i zadufany w sobie gbur, obdarzy kogoś miłością? Albo raczej
będzie kogoś tak pożądał?
Gdyby nie silne ramiona Murasakibary, Haizaki
leżałby już na ziemi, powalony silnym ciosem Daikiego.
- Shogou- podszedł do nas Akashi.- Nie
zaczynaj. I tak jestem już na ciebie zdenerwowany, więc radzę ci, nie pogarszać
swojej sytuacji.
- Trzeba mnie tu było nie zaciągać- mruknął szarowłosy.
- Zrobisz dodatkowe dziesięć kilometrów, gdy
zacznie się trening- kapitan wskazał na niego swoimi piekielnie czerwonymi
nożyczkami.
Haizaki odszedł wściekły na drugi koniec
autobusu i wymamrotał pod nosem jakieś przekleństwa.
Po krótkiej chwili zastanowienia Daiki
przysiadł się do mnie, ale chciał siedzieć od okna. Nie miałam ochotę na
kłótnie z nim, więc się przesunęłam. Zaczęliśmy rozmawiać, co o dziwo nam
dobrze wychodziło. Nie spodziewałam się, że z nim można normalnie pogadać.
Nawet się przy tym tak bardzo nie wyzywaliśmy! Potem pokazywał mi różne
śmieszne zdjęcia, jakie miał na telefonie i co chwila wybuchaliśmy głośnym
śmiechem. Kise od czasu do czasu podchodził i patrzył na te obrazki,
narzekając, że był na znacznej większości.
Pół godziny później zrobiłam się senna.
Poczułam pod głową coś miękkiego i odpłynęłam w krainę snów.
~Aomine~
Od kiedy to moje ramię służy za poduszkę? Zapatrzyłem się w
okno, a tu nagle czuję, jak coś opiera się o moją rękę. Akina. Zasnęła,
skubana. A o co ja, zajebisty Aomine Daiki, który chwilowo robi za oparcie, mam
się oprzeć? Szyba jest niewygodna i zimna. Pozostało mi oparcie fotela.
Westchnąłem. Coś mi się wydaje, że jestem dla tej dziewczyny za miękki. A
przydałby się jej porządny trening ze mną.
Obudziło mnie całkiem głośne ,,Aominecchi!”. Niechętnie otworzyłem
oczy i spojrzałem w prawo. Zobaczyłem szeroko uśmiechniętego Kise. Po kiego
grzyba ten kretyn obudził moją zacną i uwielbianą osobę? Już chciałem się
gwałtownie podnieść i poczochrać jego włosy, ale poczułem na swoim torsie coś
ciepłego i małego. Akina. Nadal spała. Musiałam mieć twardy sen, skoro nawet krzyki
modela jej nie obudziły. Westchnąłem.
- Akina, buraku, wstawaj- szturchnąłem ją w
bok, ale w odpowiedzi mruknęła coś pod nosem i mocniej się we mnie wtuliła. Ja
pierdolę, udusi mnie! Zginę w autokarze, przygnieciony jej ciałem.
- Może Aki-chan jest zmęczona?- spytał
Murasakibara, otwierając paczkę chipsów paprykowych.
- Nie wpadłbym na to, Sherlocku- powiedziałem
z sarkazmem.
Zauważyłem zazdrosne i wściekłe spojrzenie
Haizakiego. Pewnie chciałby być na moim miejscu. Chociaż nie. On wolałby, by
Akina leżała na nim naga w sypialni. Albo bardziej pod nim.
Ponownie dźgnąłem ją w bok, tym razem trochę
mocniej. Drgnęła i otworzyła oczy.
- Nie za wygodnie ci?- posłałem jej zwycięski
uśmieszek.
Zareagowała dopiero po chwili. Też tak czasem mam,
że przez kilka sekund po pobudce nie dociera do mnie to, co się dzieje wokół.
Wydała z siebie coś, co przypominało krzyk i pisk jednocześnie, po czym
gwałtownie wstała i wręcz wybiegła z autokaru. Aż tak na nią działam? Ohoho,
panie i panowie ( w szczególności jednak panie), przed wami łamacz kobiecych
serc- zajebisty Aomine Daiki! Możecie bić brawo.
Zabraliśmy swoje bagaże i skierowaliśmy się do
swoich pokoi. Wylądowałem w jednym pomieszczeniu z Kise i Kuroko. Nienajgorzej.
Gdybym musiał spędzić kilka nocy z Haizakim chrapiącym kilka łóżek dalej, to
ten siwowłosy idiota nie wróciłby żywy do domu.
Modelowi tak bardzo podobało się chwilowe
mieszkanko, że przez pierwsze pół godziny skakał po pokoju i co chwila
zaglądał do łazienki, podniecając się pięknym sedesem i dużą kabiną
prysznicową. Westchnąłem. Co ja mam z nimi za życie. Jestem otoczony przez
idiotów, kretynów, ducha, podniecającym się byle czym boga nastolatek,
psychola, wszystkożernego olbrzyma, buraczaną księżniczkę i glonowatego
protista. Fajne towarzystwo, nie?
Wszedłem na facebooka.
35
nowych powiadomień
4 nowe wiadomości
2 zaproszenia do grona znajomych
I to mi się podoba! Ciągle się coś dzieje.
Pora sprawdzić, co tam ciekawego na świecie.
___________________________________________________________________________________