wtorek, 30 sierpnia 2016

100 lat, Aomine!!!

Ohayo! :D

Korzystam, póki mam neta, i wstawiam tego zacnego shota na znak mej miłości do mojego męża! :D ;* xD
Wyrobiłam się z tym, co już jest sukcesem, a jak wyszło - sami oceńcie ;P

Kochany mężu mój jedyny! :D życzę ci:

*pasji do kosza :D
*żebyś wygrywał, ale cieszył się jednocześnie grą ;)
*cierpliwości do mnie ;P (czasem się przydaje xD)
*radości w życiu
*więcej poczucia humoru
*cierpliwości do swej ukochanej siostry :D
*cierpliwości do Kise ;P
*chęci zajmowania się naszym przyszłym dzieckiem ^^
*cierpliwości do Kagamiego xD
*ogólnie dużo cierpliwości ;P
*zdania liceum :'D
* i jeszcze spełnienia wielu marzeń!! ;* <3

 W ten uroczysty dzień, kiedy to mój mąż ma urodziny, jest jednocześnie koniec wakacji :C
Ale byłam dziś na spotkaniu z nową klasą, było 2/3 osób, więc to już niezłe osiągnięcie :D A do tego wydają się mili i sympatyczni, także powinnam dać radę przebrnąć przez liceum z fajną klasą! :D
A jak u was w końcówce wakacji? (chociaż niektórzy mają jeszcze wolne ;P Szczęściarze >.>)

Miłego dnia! Albo i jeszcze nocy xD

Ps. Przepraszam, że nie wszyscy czytelnicy tu wystąpili, ale daję słowo, że wszyscy, którzy chcieli, wystąpią w Wariatkowie! :D Nie wiem, kiedy to się pojawi, ale na pewno tam będziecie ;*

_________________________________________________________________________________


  Kiedy usłyszałem dźwięk swojego telefonu, niechętnie otworzyłem oczy i sięgnąłem po dzwoniącą komórkę. Kto śmie do mnie dzwonić o dziesiątej rano w sobotę?! Nawet prezydent nie ma do tego prawa! Weekend jest od tego, by się wysypiać. Po cholerę jakiś debil dzwoni o tak wczesnej godzinie? Jeśli to Kise, to przysięgam, że go zabiję.
 Gdy spojrzałem na wyświetlacz, momentalnie otworzyłem szeroko oczy.
 Akina.
 Zmieniam zdanie. Ona jest jedyną osobą, która może dzwonić do mnie o każdej godzinie. Jak raz nie odebrałem od niej telefonu o ósmej rano w niedzielę, to mi później zrobiła niezłą awanturę i musiałem zabrać ją do lunaparku, by jej wreszcie przeszło.
 A mówią, że to ja jestem potworem…
 - Halo? – Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się.
 - Masz dwadzieścia minut na przyjście do parku – warknęła. Co ja jej znowu zrobiłem?!
 - Ale o co ci…?
 - Miałeś się ze mną spotkać dziś o dziesiątej!
Miałem? Kurwa, jeśli tak, to zapomniałem! Jakich sztuczek użyła, by mnie tam zwabić tak wcześnie rano? Kiedy jej to obiecałem?
 - Aaaa. – Nerwowo się zaśmiałem. – Widzisz… Po prostu chciałem…
 - Dziewiętnaście minut.
 Kurwa! Ona jest straszna! Dlaczego ja się w niej zakochałem? Tyle jest na świecie ładnych dziewczyn, i to dużo łagodniejszych od niej, a moje serce musiało wybrać akurat ją… Potwór zakochał się w potworze.
 - Gdzie dokładnie jesteś? – Spytałem, wstając z łóżka i wyjmując z szafy jakieś jeansy, białą koszulkę i bieliznę.
 - Przy fontannie. Osiemnaście minut. Czekam. Spóźnij się chociaż o sekundę, a z nami koniec!
A od kiedy to ona ma prawo mi grozić?!
 W sumie to nie ma takiego prawa, ale robi to od zawsze…
 Rozłączyła się, a ja w tempie ekspresowym się ubrałem i pobiegłem do łazienki, by umyć zęby. Prawie przy tym wpadłem na drzwi, ale mój zajebisty refleks włączył się w ostatniej chwili. Przemyłem twarz wodą, użyłem dezodorantu i w ciągu kilku sekund znalazłem się w kuchni. Na stole zobaczyłem karteczkę.

  Dzień dobry, Daiki!
 Siostra zaprosiła mnie do siebie na weekend, więc wrócę w niedzielę wieczorem. Śniadanie masz na stole, obiad w lodówce, a resztą sam się zajmiesz ;) Postaraj się zostawić po sobie porządek.
                                                                                                  Mama J

  No za co?! Jeszcze sam sobie muszę kolację zrobić?! Skandal. Wprowadzę się na ten weekend do Akiny, ona mi zrobi coś pysznego.
 No właśnie, Akina.
 Spojrzałem na zegarek i zagryzłem wargi. Zostało mi czternaście minut. Zjadłem szybko trzy kanapki, popiłem je sokiem i pognałem do holu, by się ubrać. Szybko założyłem trampki i zamknąłem dom. Ze zdenerwowania i pośpiechu musiałem się jednak wrócić po telefon, przez co mój czas jeszcze bardziej się skurczył.
 Dziewięć minut.
 Kurwa! Jak niby mam dobiec na miejsce w tak krótkim czasie?! Przecież tam się idzie pół godziny! Zagryzłem wargi i ruszyłem przed siebie, nie przestając biec. Wymijałem pary trzymające się za ręce, ludzi idących do pracy, starszych dziadków, rowerzystów i psy. Co rusz spoglądałem na zegarek i miałem dziwne wrażenie, że czas leci dwa razy szybciej niż normalnie. Jak na złość trafiałem na czerwone światła, które tylko przeszkadzały mi w dotarciu na miejsce. Podrygiwałem niespokojnie nogą, zdając sobie sprawę, że zostało mi coraz mniej czasu. Niektóre babcie rzucały mi podejrzliwe spojrzenia, ale żadna się nie odezwała. I tak bym nie odpowiedział, więc tylko mi to pomagało – dzięki temu nie wyszedłem na chama, który ignoruje innych.
  Zobaczyłem przed sobą park. Jeszcze tylko kilkaset metrów i będę na miejscu. Kiedy jednak spojrzałem na zegarek, momentalnie przyspieszyłem i biegłem najszybciej jak to było możliwe.
 Minuta.
Ostatnia cholerna minuta.
 Szybciej! Szybciej!
 Zauważyłem Akinę siedzącą na jednej z ławek. Spoglądała na telefon, a jej usta były zaciśnięte w wąską linię. Jest źle. Naprawdę źle. Zginę? Zostanę singlem? Zostawi mnie dla innego?
 Zatrzymałem się tuż przed nią, dysząc nie tylko ze zmęczenia, ale głównie ze stresu. Do czego ta dziewczyna mnie doprowadzi?
 - No, gratuluję. – Uśmiechnęła się, klepiąc mnie przy tym po ramieniu. – Zdążyłeś z dziesięciosekundowym wyprzedzeniem.
 - Słuchaj… - Wyprostowałem się, łapiąc się pod boki. – Kiedy ci obiecałem, że się spotkamy dziś o tak wczesnej godzinie?
 - Nie obiecałeś. – Odwróciła się i zaczęła iść w stronę centrum handlowego. Jezu… Znowu chce mnie ciągnąć na zakupy? I zaraz, zaraz, ale jak to jej nie obiecałem?! Już chciałem, ją o to zapytać, ale sama się odezwała. – Wyciągnęłam cię tu, bo chciałam, byś mi doradził wybór pewnej sukienki.
 I przy okazji posłużył za tragarza.
 Normalnie czułem, jak moja szczęka dotknęła chodnika. Wstałem tak wcześnie tylko po o, by iść z nią na zakupy? Za co? Bogowie, za co?! Ostatnio nawet nie przeglądałem żadnych pornosów, nie oglądałem się za innymi dziewczynami, nie byłem wobec Akiny nachalny… Więc czemu mnie to spotyka?! To jest niesprawiedliwe! Żeby ktoś tak zajebisty jak ja musiał tak wcześnie wstawać i marnować swój sen dla tak błahej sprawy? Poza tym już ja znam te ,,zakupy” u dziewczyn. Najpierw mówią, że idą tylko po jedną rzecz, a potem nagle okazuje się, że przeszły kilkanaście sklepów i przypadkiem zobaczyły kilka ładnych promocji. A że ,,grzechem by było nie skorzystać”, wzięły to, co było przecenione. I kończy się na tym, że wychodzą obładowane torbami, w których jest kilka par bluzek, bluza, buty, bielizna, spodenki i Bóg jeden wie, co jeszcze. A potem wizyta w Rossmanie lub salonie kosmetycznym. I jeszcze się dziwią, że kasy nie mają. Jak ma się określony cel, na przykład sportowe buty, to idzie się do sklepu, bierze się odpowiedni rozmiar i koniec zakupów. A u dziewczyn? O, zanim one wybiorą odpowiedni kształt, wielkość obcasa, rozmiar czy markę, to minie pół wieku. A chłopak co będzie robił w tym czasie? Łaził za nią jak pies i tylko kiwał głową na jej pytania.
 Czasem się w ogóle zastanawiam, czemu chciałem mieć dziewczynę…
 - Nie mogłaś poprosić o pomoc Mine? – Jęknąłem, czując nagłe zmęczenie i niechęć.
 - Umówiła się z Kise.
 - Satsu?
 – Miała coś załatwić z Kuroko.
 - Kimie?
 - Randka z Akashim.
 - Kagami?
 - Trening z Tatsuyą. – Schowała telefon do torebki. – Specjalnie się na dziś umówili. Zostałeś tylko ty.
 Za jakie grzechy? Dlaczego padło akurat na mnie? Tyle miała osób do wyboru, a jak na złość padło akurat na mnie. I to w weekend! Przed południem w sobotę! Wolne jest od tego, by się wyspać, a nie łazić z dziewczyną na zakupy. No chyba że tą dziewczyną jest Akina Hyuga. Z nią lepiej nie zadzierać, więc dla własnego bezpieczeństwa wolę jej nie podpaść. Jeszcze by się obraziła bądź postanowiła ze mną zerwać…
 Tylko czemu to akurat musiałem być ja? Midorima prawdopodobnie miałby czas, Takao... Już nawet zadzwoniłaby po Sakuraia! Ale nie, musiała wybrać mnie. Ech, czego to się nie robi dla swojej ukochanej.
 - Wypatrzyłam ciekawe sukienki w kilku sklepach. – Akina złączyła nasze dłonie. – I nie mam pojęcia, która najlepiej do mnie pasuje.
 - A po co chcesz kupić kolejną sukienkę? – Zdziwiłem się. Jak dobrze pamiętam, to prawie dwa miesiące temu była z Mine na zakupach i wybrała czerwoną kieckę z czarną falbanką.
 - Bo ktoś ma niedługo urodziny. – Uśmiechnęła się.
 - Kto? – Znowu o czymś zapomniałem?
 Akina nie odpowiedziała, tylko pociągnęła mnie do pierwszego sklepu. Od razu wzięła do przymierzalni dwie sukienki – jedną czarną, drugą zieloną. Zanim założyła pierwszą, zdążyłem przejrzeć męskie bluzy. Całkiem fajny wybór mają. Muszę sobie niedługo jakąś kupić.
 - I jak? – Akina otworzyła drzwi przebieralni i pokazała mi się w czarnej sukience sięgającej jej do kolan.
 - Wygląda spoko, ale… - Podrapałem się po karku. – Myślisz, że taka elegancka, czarna sukienka jest odpowiednia na urodziny przyjaciela?
 - Fakt, też o tym pomyślałam.
 Akina zamknęła drzwi, a ja westchnąłem cicho. Coś mi się zdaje, że to będą długie i męczące zakupy.
 Przeglądałem męskie spodnie, gdy usłyszałem jej chrząknięcie. Odwróciłem się w stronę przebieralni i obrzuciłem swoją dziewczynę uważnym spojrzeniem.
 - Jak dla mnie ładna, ale za ciemna.
 Akina kiwnęła lekko głową i ponownie się zamknęła, a ja powróciłem do przeglądania jeansów. Jedne były z dziurami, drugie z krokiem w kolanach… Wreszcie znalazłem takie, które mi się naprawdę spodobały. Miały lekko poprzecierane kolana, ale za to uszyte zostały w moim stylu – trochę luźne, z kieszeniami i przede wszystkim nie obcisłe. Chciałem je nawet przymierzyć, lecz nawet nie zdążyłem zdjąć ich z wieszaka, bo Akina wyszła z przebieralni i pociągnęła mnie za sobą, po drodze odwieszając sukienki.
 - E-Ej! – Zaprotestowałem. – Ja je chciałem przymierzyć!
 - Przymierzysz innym razem, mamy coraz mniej czasu.
 - He? – Zdziwiłem się. – Jest sobota, nigdzie nie musimy się spieszyć.
 - Mam później zaplanowane coś ważnego.
 Nie miałem siły na wykłócanie się z nią ani wypytywanie jej o szczegóły tego planu. Po prostu poszedłem za nią do kolejnego sklepu, modląc się, by nie przymierzała tam dużej ilości sukienek. Okazało się, że poszła założyć trzy. Zaczyna się. Teraz będzie ich brała coraz więcej, aż w końcu wyjdziemy tuż przed zamknięciem domu handlowego. O ile nas w nim nie zamkną, bo Akina zasiedzi się w przebieralni.
 Kiedy mi się w nich pokazywała, miałem wrażenie, że dwie z nich wzięła na odwal się – nie pasowały do niej kolorem ( jeśli nawet ja to zauważyłem, to znaczy, że naprawdę tak jest ), a do tego jedna była za ciasna, a w drugiej wyglądała jak bańka. Jak można nosić sukienkę, w której wygląda się jak beczka? Tej części kobiecej mody nie rozumiem. Tak samo jak otyłych dziewczyn, które zdecydowanie nie powinny nosić legginsów, a jednak to robią. I uwierzcie mi, że wygląda to okropnie. Ten tłuszcz i rozstępy na udach…. Brr! Aż mnie ciarki przeszły. Całe szczęście, że Akina ma ładne, długie nogi.
 - Idziemy dalej – zarządziła, a ja westchnąłem cicho i poszedłem za nią jak jakiś pies.
 Czasem czuję się jak Nigou – on wszędzie chodzi za Tetsu, a ja za Akiną. On go zabiera w różne miejsca, Akina ciąga mnie po sklepach bądź na randki. Nie żebym miał coś przeciwko randkom czy miłym spacerom, ale bez przesady. A zakupów nie zaliczam do żadnej z tych kategorii. Szczególnie wtedy, gdy jestem tragarzem. Jednak najgorsze jest kobiece niezdecydowanie. Dziewczyny robią tak, że biorą do przymierzalni kilka ciuchów, przymierzają je po kilka razy, nie wiedzą, który wybrać, a kiedy pytają o zdanie swojego chłopaka, w ogóle się z nim nie zgadzają i w końcu biorą wszystko. A potem i tak z części nie są zadowolone i jej nie noszą. Głupie. Cóż, przynajmniej Akina zgodziła się ze mną w kwestii sukienek, które mi pokazała. Zawsze jakiś plus. To już coś.
 Stałem przed kolejną przebieralnią i czekałem, aż Akina łaskawie z niej wyjdzie. Pokazała mi się w fioletowej sukience sięgającej jej przed kolana, jednak mimo ładnego wyglądu, coś mi w niej nie pasowało. Tak samo było z granatową, która na dole miała śliczną koronkę. Jeszcze trochę, a stanę się prawdziwym ekspertem. Będę doradzał innym wybór odpowiedniego stroju. Może mnie nawet zatrudnią w jakiejś słynnej agencji? Albo będę asystentem wielkiej gwiazdy? Nagle pomyślałem o Kise – skoro on jest modelem, na dodatek moim przyjacielem, to jest duże prawdopodobieństwo, że chciałby mnie u siebie zatrudnić. Od razu mówię, że rezygnuję z tej pracy. Cofam wszystko, co powiedziałem. Nie mam zamiaru pracować w żadnej agencji. Będę policjantem i koniec. Zdania nie zmienię.
Weszliśmy do kolejnego sklepu, a ja zaczynałem tracić nadzieję na to, że o wieczora wrócę do domu. Łazimy już po mieście trzy godziny, a Akina nic nie wybrała. Dlaczego kobiety są takie niezdecydowane?
 - I jak? – Stanęła przede mną w ślicznej, błękitnej sukience, która podkreślała jej talię oraz biust. Ona wygląda jak młoda, piękna bogini. Ta kiecka leżała na niej idealnie.
 - Bierz. Bosko w niej wyglądasz.
 Akina zaśmiała się cicho, po czym odwróciła się w stronę lustra.
 - Na pewno? Nie wiem, czy długościowo…
 - Jest idealna. – Przerwałem jej. Sukienka sięgała jej do połowy ud, a na wysokości klatki piersiowej miała koronkę. Do tego była lekka i zwiewna, więc Akina wyglądała w niej perfekcyjnie. Mam naprawę śliczną dziewczynę. – Jeśli ty jej nie weźmiesz, to ja ją kupię.
 - Dobra, dobra. – Uśmiechnęła się i weszła do przymierzalni, by się przebrać.
 Wreszcie koniec zakupów! Możemy wrócić do domu i byczyć się przed  telewizorem. Życie jest piękne.
 Kiedy Akina poszła do kasy, czekałem na nią przed wejściem. Wyszliśmy ze sklepu i złączyliśmy nasze dłonie. Zamierzałem iść w stronę swojego domu, ale poczułem, jak ona ciągnie mnie w przeciwną stronę.
 - Gdzie ty idziesz? – Zdziwiłem się.
 - Po jakiś dodatek do tej sukienki. – Niewinnie się uśmiechnęła. – Muszę mieć do niej jakiś naszyjnik lub kolczyki.
 Zaliczyłem zgon. Przedwcześnie się ucieszyłem. A już miałem nadzieję na wolne i leniwie spędzone popołudnie… Do czego ona mnie zmusza? Nie znam się na babskich zakupach, a ta mnie ciągnie do kolejnego sklepu. Ja chcę do domuuu! Robię się głodny, zmęczony i znudzony. Nie interesuje mnie biżuteria, a teraz będę musiał doradzać jej odpowiedni breloczek… Do czego to doszło? Satsuki nigdy mnie tak po sklepach nie ciągała. Owszem, prosiła czasem o pomoc w zakupach, ale bez przesady! Boże, dlaczego musiałem się zakochać akurat w Akinie?
 - Ten czy ten? – Przyłożył do swojej szyi dwa naszyjniki, a ja spojrzałem na nie ze zrezygnowaniem.
 - Są prawie identyczne.
 - I właśnie w tym ,,prawie” tkwi cały problem! Jeden jest bardziej owalny, a drugi kulisty. – Spojrzała w niewielkie lusterko. – Który lepiej mi pasuje?
 - Akina… - Westchnąłem. – Oba są śliczne i oba do ciebie pasują.
 - W takim razie nie wezmę żadnego.
 Odłożyła je na miejsce, a ja patrzyłem na to z kompletnym niezrozumieniem. Już mogła zacząć robić wyliczankę… Chociaż kiedyś byłem świadkiem, jak jakaś dziewczyna miała dylemat co do wyboru bluzki. Kiedy padło na jakąś białą, ona stwierdziła, że jednak weźmie tę drugą. Kobieca logika czasem naprawdę nie ma sensu.
 - A ten? – Akina pokazała mi naszyjnik o jakimś dziwnym kształcie, który zrobiony był ze sztucznych diamencików. Muszę przyznać, że mi się spodobał, ale był za duży.
 Omiotłem wzrokiem inne ozdoby, a moją uwagę przykuł śliczny wisiorek w kształcie serce. W środku była literka ,,A”. Zupełnie jak ,,Aomine”…
 - Ten jest świetny. – Podałem go jej, a ona przez chwilę mu się uważnie przyglądała. W końcu skinęła potwierdzająco głową i z uśmiechem podeszła do kasy. Odetchnąłem z ulgą, mając nadzieję, że nie wymyśli już niczego głupiego.
 - Komplet idealny! – Złapała mnie pod ramię, a ja się lekko uśmiechnąłem. Będzie wyglądała w nim zajebiście.
 - To idziemy do mnie czy do ciebie?
 - Możemy do ciebie. Chyba że bym jeszcze…
 - Idziemy do mnie!
 Przerwałem jej, nim zdołała powiedzieć cokolwiek o zakupach. Mam ich dość. Dawno tak długo nie łaziłem po mieście. Ta dziewczyna mnie wykończy…
 Kiedy weszliśmy do mojego domu, zaprosiłem Akinę do salonu. Sam poszedłem do kuchni, by odgrzać obiad przygotowany przez moją mamę. Co my tu mamy… Warzywa? Fuj! I tak ich nie zjem. Ryba – pycha. Ryż – też dobry.
 - O, jedzenie! – Akina stanęła w progu i zaczęła mi się przyglądać.
 - Głodna? – Uśmiechnąłem się do niej.
 - Jak wilk! – Zaśmiała się. – Pomóc ci?
 - Radzę sobie w kuchni. – Pokazałem jej język.
 - Ciekawe dzięki komu… - Przekręciła oczami i poszła z powrotem do salonu.
 Chciałem jej odpowiedzieć, że dzięki memu intelektowi i zajebistości, ale ugryzłem się w język. Jeszcze by mnie znów zaczęła ciągać po sklepach. Nie przeżyłbym tego. Umarłbym na środku ulicy, niosąc w ręku torby z jej nowymi ubraniami.
 Kiedy wszystko było gotowe, zaniosłem do salonu nasz obiad. Akina uśmiechnęła się i zaczęła jeść, a ja po chwili do niej dołączyłem. Siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś serial kryminalny, co jakiś czas komentując poszlaki znalezione przez policjantów.
 - Byłby z ciebie dobry detektyw. – Akina szturchnęła mnie w ramię. – Dobrze sobie radzisz.
 - Bo jestem zajebisty. – Wypiąłem dumnie pierś, a widząc jej znudzoną minę, przytuliłem ją do siebie. – Właśnie dlatego chcę być policjantem.
 - Najpierw musisz skończyć liceum. – Wtuliła się w mój tors. Zacząłem ją głaskać po plecach i przy okazji wąchałem jej włosy. Czułem jakiś owocowy zapach, który bardzo mi przypadł do gustu.
 Siedzieliśmy na kanapie przez kolejną godzinę, aż nagle zadzwonił telefon Akiny. Na ekranie wyświetliło się jedno słowo: Taiga. Moja dziewczyna wyszła z salonu, by odebrać, a ja w tym czasie wyłączyłem telewizor. Serial i tak się skończył, a ja nie miałem już ochoty na nic innego.
 - Musimy iść. – Akina wzięła do ręki torbę z zakupami, zarzuciła na ramię swoją torebkę, po czym szybko założyła buty. Spojrzała na mnie wymownie, a ja głośno westchnąłem.
 - Dlaczego ,,my”? Zmęczony jestem.
 - Nie jęcz, tylko zakładaj buty! – Otworzyła drzwi i stanęła w progu, wskazując mi palcem ulicę.
 Co miałem zrobić? Posłusznie się ubrałem, znów czując się jak pies, po czym zamknąłem dom i poszedłem za Akiną.
 - Gdzie znów idziemy? – Jęknąłem, chcąc jak najszybciej zawrócić.
 - Do mnie.
 - Ha? – Zdziwiłem się. – Przecież mogliśmy zostać u mnie.
 Akina złączyła nasze dłonie i uśmiechnęła się tajemniczo. Ona coś knuje. Znam ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, co oznacza to podejrzane milczenie. A na dodatek telefon Kagamiego… Czy dziś jest ważne święto? Co jest trzydziestego pierwszego sierpnia? O jakiej uroczystości zapomniałem? To jakaś rocznica? Boże, Akina mnie zabije, jeśli o niej zapomniałem! Ale co by to było? Pierwsza randka? Nie, to było w maju. Pierwszy pocałunek? Nie. Pierwszy raz zobaczyłem ją bez bluzki? Nie. Poza tym nie wydaje mi się, by było co świętować. Nie dość, że szybko zakryła swój stanik, to jeszcze przez kilka kolejnych dni miałem ślicznego siniaka na policzku, który pozostawiła mi jej pięść. Ale przynajmniej ten chwilowy widok jej piersi schowanych pod samym biustonoszem był piękny…
 To co jest trzydziestego pierwszego sierpnia?
 Wiedziałem, że to coś ważnego, ale nie mogłem sobie przypomnieć co. To wszystko przez te zakupy!
 - Halo, obudź się, śpiąca królewno! – Akina pomachała mi ręką przed oczyma. – Jesteśmy.
 Otworzyła drzwi do swojego mieszkania, po czym wpuściła mnie do środka. Ledwo zdjąłem buty, a powitał mnie głośny okrzyk.
 - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
 Zamurowało mnie. Stałem na środku salonu przejścia jak jakiś kołek i nie mogłem uwierzyć w to, że zapomniałem o własnych urodzinach. I to w dodatku osiemnastych! A wiedziałem, że coś ważnego wypada trzydziestego pierwszego sierpnia. To wszystko przez nagły telefon Akiny. Nie dość, że wkręciła mnie w zakupy, to z głowy wyleciało mi tak istotne wydarzenie! Skandal!
 Stanąłem na środku salonu i patrzyłem na całe Pokolenie Cudów, swoją drużynę, Seirin, Himuro oraz Takao, którzy stoją wokół stołu przepełnionego jedzeniem i szczerzą się do mnie jak głupi, czekając, bym do nich podszedł.
 - I jak? – Akina dotknęła mojego ramienia. – Niezła niespodzianka, co?
 - Zrobiłaś to specjalnie. – Spojrzałem na nią. – Te całe zakupy były zaplanowane!
 W odpowiedzi zaśmiała się i popchnęła mnie w stronę stołu. Zająłem miejsce, które zostało mi wyznaczone, a po chwili Satsu wniosła do kuchni spory tort czekoladowy z bitą śmietaną i truskawkami.
 - Kto go robił? – spytałem.
 - Taiga i Tatsuya. – Akina szeroko się uśmiechnęła. – Ja wyciągnęłam cię z domu, byś niczego nie podejrzewał. – Mrugnęła do mnie.
 Chytra bestia, naprawdę. Udawała wściekłą, zmusiła mnie do porannego spotkania, a na dodatek groziła mi rozstaniem. Wszystko po to, bym zapomniał o swoich urodzinach. Spryciula, nie powiem.
 Kiedy każdy dostał kawałek tortu, rozmowy zaczęły się na dobre. Oczywiście nie obyło się bez moich sprzeczek z Kagamim, ale byłem dziś dla niego tak litościwy, że nawet raz go nie uderzyłem. Sukces! Powinien się przede mną kłaniać, że go tak łagodnie potraktowałem!
 - A teraz prezenty! – krzyknął Kise i dosłownie wepchnął mi w ręce spore pudełko zawiązane jakąś dziwnie pedalsko wyglądającą kokardką. Czego ten tlenowany model nie wymyśli… A jeżeli dał mi swoją najnowszą kolekcję różnych mazideł do twarzy? Albo płynów do kąpieli o zapachu róż bądź fiołków? Wyrzuciłbym coś takiego na miejscu.
 Zobaczyłem pudełko, a w środku najnowsze buty Adidasa. Takie, jakie niedawno chciałem! Idealny kolor, rodzaj, nawet mój numer!
 Spojrzałem na Kise pytająco, a on uśmiechnął się.
 - Momocchi mi pomogła.
 Prezentów była masa – począwszy od męskich perfum, a skończywszy na bluzkach i wspólnym zdjęciu. Nie mam pojęcia, jak zabiorę się z tym do domu, ale coś będę musiał wymyślić. Nagle Akina kazała mi zamknąć oczy i zdjąć swoją koszulkę. Jak chciała darmowy striptiz, to powinna mnie zabrać do swojej sypialni! Poczułem, jak wkłada mi coś przez głowę. Byłem pewien, że to jakaś bluzka. Nie pomyliłem się. Miała napis: ,,The only who can kiss me is this girl ->”. Akina stanęła obok tak, tak, że strzałka wskazywała akurat na nią. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, a ja przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem czuły pocałunek na jej ustach.
 - Sama wybierałam napis. – Dotknęła palcem mojego torsu. – Podoba się?
 - Jest perfekcyjny. – Objąłem ją ramieniem.
 Dalsza część imprezy minęła głównie na rozmowach bądź grach. Kise uparł się na butelkę, więc zgodziliśmy się, nie chcąc słuchać jego ciągłych narzekań. Najlepsze wyzwanie dostał chyba Midorima, który musiał obwiązać się w pasie długą chustą tak, jakby miał spódnicę, po czym musiał tańczyć do piosenki ,,Waka-waka”. Ubaw był po pachy, mówię wam. Tak się śmiałem, że miałem później problem ze złapaniem powietrza. Kise aż turlał się po podłodze ze śmiechu, a Takao miał łzy w oczach. Nawet Akashiego to śmieszyło! Tylko Midorima był naburmuszony, a jego twarz miała kolor dojrzałego pomidora, co tylko spowodowało u nas dodatkową falę śmiechu. Cud, że sąsiedzi Akiny nie przyszli do nas z pretensjami.
 Imprezowaliśmy tak do prawie dwudziestej pierwszej trzydzieści. Przy wyjściu każdy jeszcze raz życzył mi wszystkiego najlepszego, o dziwo nawet Akashi nie potraktował mnie nożyczkami! Jak dobrze mieć osiemnaste urodziny… Wszyscy są dla ciebie milsi ( z wyjątkiem Kagamiego ), Akashi potrafi się normalnie uśmiechnąć, ma się prawo wyboru gry bądź filmu…
 Czemu osiemnastka jest tylko raz w życiu?!
 - No, nii-san, świetna impreza! – Kimie poklepała mnie po ramieniu, po czym mocno się we mnie wtuliła.
 Przytuliłem ją, a następnie poczochrałem po włosach, o co miała do mnie przez kilka milisekund  pretensje. Po chwili jednak szeroko się uśmiechnęła, gdy Akashi złapał ją za rękę.
 - To my już idziemy! – Zawołała radośnie, patrząc z uśmiechem na swojego chłopaka. Nadal nie wiem, czemu zakochała się akurat w nim… - Sei-chan obiecał, że wypije ze mną rano kawę z mojego nowego ekspresu!
 - Ta, świetnie – mruknąłem. Chciałem zamknąć za nimi drzwi, ale wtedy coś sobie uświadomiłem. – On u nas nocuje?! – Krzyknąłem za nimi.
 - Ty dziś spisz u Akiny! – Pokazała mi język, po czym pociągnęła Akashiego za sobą i pobiegli schodami w dół.
 Przekląłem cicho pod nosem i zamknąłem drzwi. Zobaczyłem, jak Kise i Mine żegnają się z Akiną.
 - Powodzenia, Aki-chan. – Mine przytuliła moją dziewczyną, po czym podeszła do mnie i objęła mnie za szyję. Akina w tym czasie żegnała się z Kise.
 - W czym ona życzyła ci powodzenia? – Spytałem, gdy zamknęła za nimi drzwi. – I czemu mam tu nocować?
 - Będę tak wspaniałomyślna i pozwolę ci zostać na noc, bo z tą kupą prezentów byłoby ci trudno dojść do domu. – Wskazała na masę torebek leżących w kącie salonu.
 - No kłaniam się nisko. – Uśmiechnąłem się. – Nie odpowiedziałaś na pierwsze pytanie.
 - Życzyła mi powodzenia w sprzątaniu.
 Rozejrzałem się po salonie i dopiero wtedy zauważyłem, ile czeka nas sprzątania. Bądź co bądź ta impreza to był Akiny, a że u niej nocuję, to wypadałoby jej pomóc. Cóż to za przebłyski wspaniałomyślności z mej strony! Kolejny plus osiemnastki!
 Akina poszła na chwilę do swojej sypialni, a ja usiadłem na kanapie. Głośno westchnąłem i oparłem się o jedną z poduszek. Czuję się wykończony. Niby to tylko impreza, jednak potrafi człowieka wymęczyć.
 - Daiki! – Usłyszałem wołanie Akiny. – Możesz tu przyjść?
 Niechętnie zwlokłem się z kanapy i poszedłem w stronę jej pokoju. Nie mam na nic ochoty, a ta jeszcze czegoś ode mnie chce. Ludzie, za jakie grzechy?! Jestem już pełnoletni, zajebiście, ale po takiej imprezie mam prawo się wyspać. Jedyne, czego chciałem, to wygodna poduszka, kołdra i Akina śpiąca obok.
 Kiedy znalazłem się w jej pokoju, od razu zawiesiła ręce na mojej szyi i zaczęła mnie namiętnie całować. Byłem tym mega zszokowany, jednak po chwili dołączyłem się do zabawy. Kto jak to, ale dziewczyna nie wygra ze mną w bitwie na języki! Po kilkunastu sekundach Akina oderwała się ode mnie i włożyła mi coś do ręki, dziwnie się przy tym uśmiechając. Poziom mojego zdziwienia jeszcze bardziej wzrósł, gdy zobaczyłem, co mi dała.
 - Kondom? – Spojrzałem na nią i dopiero wtedy zauważyłem, że ma na sobie trochę prześwitującą bluzkę, przez którą widać część koronkowego, granatowego stanika. Ludzie, coś się święci! Przebrała się, namiętnie mnie całowała, a teraz dała mi gumkę. Czyżby…?
 - Chciałam dać ci w te urodziny coś wyjątkowego, więc pomyślałam, że mój pierwszy raz będzie idealny. – Uśmiechnęła się, a mnie zamurowało. A jednak! W duchu strasznie się z tego cieszyłem, lecz…
 - Na pewno tego chcesz?
 - Gdybym nie chciała, to bym ci nie dała tego kondoma.
 O, bogowie! Wreszcie! Moje marzenie dziś się spełni! Moja dziewczyna odda mi się cała!
 - No chyba że nie chcesz lub jesteś zbyt zmęczony… – zaczęła, a ja natychmiast jej przerwałem.
 - Jasne, że chcę!
 Zarumieniła się lekko i odwróciła głowę, przygryzając przy tym lekko swoją wargę. Boże, jaka ona jest piękna i seksowna…
 Po kilku sekundach ponownie się całowaliśmy. Wisiałem nad nią i starałem się zrobić wszystko, by nie czuła się niekomfortowo. Przez chwilę wahałem się nad zdjęciem jej spodenek, ale gdy usłyszałem jej jedno, ciche zdanie, wszelkie wątpliwości prysły.
 - Czas rozpakować ostatni prezent.




_________________________________________________________________________________



  





wtorek, 23 sierpnia 2016

Wygrana - Rozdział 7

Ohayo! :D

Tak, wiem - rozdział miał być w sobotę, ale nie miałam Internetu :C Głupia sieć -.-
Korzystam, póki neta mam, i nowy rozdział dziś wam dam! :D
Przy okazji życzę udanej końcówki wakacji (choć nie dla wszystkich końcówki ;P studenci to farciarze...) i trochę więcej słońca, żeby to wolne jeszcze milej spędzić! :D

Nie przedłużam, tylko zapraszam do czytania! ^^

________________________________________________________________________________



   Kiedy się obudziłam, poczułam coś na swojej talii. Chciałam to coś zrzucić, ale wtedy usłyszałam ciche warknięcie i zesztywniałam. Zaraz, to nie było moje łóżko. I nie mój pokój…
 Błagam, tylko nie to…
 Odwróciłam się delikatnie, by potwierdzić swoje przypuszczenia. To jednak była prawda – zasnęłam w łóżku Aomine. A on obejmował mnie i nie chciał puścić. Za jakie grzechy? Czemu akurat ja? A mogłam być w domu, spać w swoim łóżku… Taiga by mi zrobił śniadanie i poczochrałby mnie po włosach. Ech, ten debil warczał za każdym razem, gdy próbowałam się przekręcić. W końcu się poddałam i ułożyłam na plecach, a prawe ramię włożyłam pod głowę. Z tego, co czułam, spałam we własnym ubraniu i, na szczęście, nikt mnie nie przebierał. Chyba bym się spaliła ze wstydu, gdybym się dowiedziała, że ktoś z nich widział mnie w bieliźnie. Albo co gorsza nago. Tego bym nie przeżyła. No może gdyby to była Momoi to jeszcze, ale i tak nie lubię się rozbierać przed innymi dziewczynami. Nawet pobyt w gorących źródłach jest dla mnie często krępujący. Staram się nie patrzeć na ich ciała, jednocześnie zakrywając swoje. Tak już mam i nic chyba tego nie zmieni.
  Poczułam obok siebie ruch, więc mimowolnie wstrzymałam oddech. Może rozluźni chwyt, może rozluźni…
 - Hej, mała, jak się spało? – Usłyszałam jego zaspany głos. Zamiast mnie puścić, przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i przejechał nosem po moich włosach. Wolałam go w wersji ,,słodki dzieciak mówiący o swoich rodzicach”.
 Szarpnęłam się, chcąc go od siebie odsunąć, ale w niczym mi to nie pomogło.
 - Ładnie pachniesz – skomentował, obejmując mnie drugą ręką.
 Ratunku! Zboczeniec mnie molestuje!
 - Chcę wstać – burknęłam, ignorując jego słowa.
 - A ja cię nie puszczę.
 No co za uparty osioł! Gdyby to nie był Aomine Daiki, już przywaliłabym mu w nos. Ale skoro to jest Aomine Daiki, to sama nie wiem, co mam robić, żeby się uwolnić i go jednocześnie nie zdenerwować. Boże… Dlaczego akurat ja musiałam go poznać? Wcale mi na tym nie zależało, a teraz leżę z nim w jednym łóżku. Niech ktoś się ze mną zamieni! Ktokolwiek!
 - Zawsze jesteś taki uparty? – Spytałam.
 - Chyba już to zauważyłaś – odparł i zaczął mnie smyrać po ramieniu.
 Wzdrygnęłam się.
 - Przestań.
 - To był rozkaz? – Zbliżył się do mojej twarzy, a ja poczułam, jak serce mi szybciej bije.
 - Prośba. – Chciałabym powiedzieć, że rozkaz, ale wolę nie umierać w tak młodym wieku. Albo nie tracić dziewictwa.
 - Prośby nie zawsze się spełnia.
 Zagryzłam wargi z nerwów i powoli zaczynałam tracić nadzieję na to, że dobrowolnie mnie puści. Jak to się w ogóle stało, że u niego zasnęłam? Dosypał mi coś do picia? Nie, wszyscy przecież piliśmy to samo, a moja puszka coli nie była wcześniej otwierana. Uderzył mnie w głowę? Nie, wtedy by mnie bolała, a nic nie czuję. Rozpylił w pokoju gaz usypiający? Nie zauważyłam. Czyżbym…? Sama zasnęła z emocji i zmęczenia? To chyba najbardziej prawdopodobno opcja. Ale on powinien mnie przenieść do innego pokoju! Już nawet lepsza by była kanapa w salonie! A co zrobił? Położył się obok mnie i na dodatek mnie objął! Objął! Mnie! Skandal.
 - Ale mógłbyś zrobić wyjątek od swoich zasad i jedną z nich spełnić – mruknęłam.
 - Lubię cię tak obejmować – szepnął, a ja czułam, jakby mi na sekundę serce stanęło.
 Za blisko. Jest zdecydowanie za blisko. I ten jego głos… Taki niski i prawdziwie męski…
 I nagle coś sobie uświadomiłam – nie zadzwoniłam wczoraj do Taigi. Pewnie się martwi.
 - Muszę napisać do brata. – Szarpnęłam się, ale w niczym mi to nie pomogło. – Puść no!
 - Znając Satsu, to na pewno do niego zadzwoniła wieczorem.
O Boże…
Co mu powiedziała? Zaraz… Taiga ich zna, więc musiał domyślić się, że jestem u Aomine. Coś czuję, że mnie czeka niezła reprymenda po powrocie do domu. Ech, no ale w sumie to moja wina – ja go o niczym nie powiadomiłam, zniknęłam bez słowa, nie wróciłam na noc i zapewne nie odebrałam co najmniej kilku telefonów i SMS’ów.
 Taiga mnie zabije. Prawdopodobnie tak mnie wyściska, że umrę mu w Ramonach z braku powietrza. Albo od razu mnie udusi, bym więcej nie spotkała się z Aomine.
 - Chcę z nim pogadać.
 - Ale ja chcę jeszcze z tobą poleżeć.
 Całe szczęście, że tylko poleżeć. Gdyby próbował zrobić coś innego, zapewne tak bym go kopnęła w krok, że już więcej by się do mnie nie dobierał. Chociaż podejrzewam, że bym go tym bardzo wkurzyła, więc strata dziewictwa byłaby nieunikniona.
 - Długo jeszcze? – Westchnęłam, poprawiając sobie poduszkę. – Która w ogóle godzina?
 - Koło dziewiątej.
 Dopiero po chwili dotarło do mnie, co to znaczy.
 - Spóźniłam się na wykład! – Krzyknęłam.
 Usiadłam na łóżku tak niespodziewanie, że Aomine z zaskoczenia aż mnie puścił. Skorzystałam z okazji i pobiegłam na dół, by znaleźć swoją torebkę. Kiwnęłam tylko głową do Kise siedzącego w salonie, po czym znalazłam się w holu. Szybko wzięłam do ręki telefon i przełknęłam nerwowo ślinę.
 7 nieodebranych połączeń od Eriko, 5 od Kiyoko i 12 nieprzeczytanych wiadomości.
 One mnie zabiją… Jak nie Taiga, to one.
 Przy okazji zobaczyłam, że ktoś naprawdę zadzwonił z mojego telefonu do brata, więc mogłam się cieszyć, że jest tu przynajmniej jedna rozgarnięta osoba, która o tym pomyślała.
 Weszłam do salonu i usiadłam obok nieco zdziwionego Kise. Widząc mój stan, poczęstował mnie jedną z kanapek. Uśmiechnęłam się do niego miło, po czym zaczęłam jeść.
 - Coś się stało? – Spytał.
 - Prawdopodobnie zginę w najbliższym czasie. – Westchnęłam.
 - Ha? – Zdziwił się. – Wkurzyłaś Aominecchiego?
 - Nie. – Oparłam się o poduszkę. – Przeze mnie Taiga pewnie odchodził od zmysłów, tak samo zresztą jak moje przyjaciółki. Nie zdziwiłabym się, gdyby któreś z nich mnie za to zabiło.
 Ryouta zaśmiał się cicho i poczochrał mnie po włosach. Jaki znajomy gest…
 - Skoro przeżyłaś wczorajszy wybuch Aominecchiego, to uwierz mi, że nic ci się nie stanie. – Uśmiechnął się szeroko, a mi od razu zrobiło się lżej na sercu. Ten to wie, jak pocieszyć ludzi.
 - Ohayo, Aki-chan! – W salonie pojawiła się Momoi.
 - Hej. – Odwzajemniłam uścisk, którym mnie obdarzyła. – Dziękuję, że zadzwoniłaś do Taigi.
 - Nie ma za co! – Machnęła ręką. – Przynajmniej się uspokoił, bo gdy odebrał, to od razu krzyknął, gdzie się podziewasz. – Zaśmiała się. – Chociaż nie był zachwycony informacją, że tu jesteś.
 - Ale nie mówiłaś mu, że Aomine się na mnie wkurzył?
 - No co ty! Wtedy to Taiga-kun od razu by tu przyjechał i cię stąd zabrał. – Spojrzała na moje ubrania i skrzywiła się lekko, widząc moją pogniecioną bluzkę. – Powinnaś się przebrać, Aki-chan.
 Kiedy spojrzałam w lustro, zobaczyłam, że wyglądam okropnie – pogniecione ubranie, trochę rozmazany makijaż i potargane włosy. Że też Kise nie krzyknął na mój widok… Wyglądałam jak potwór.
 - Chodź, pożyczę ci coś. – Momoi uśmiechnęła się miło i złapała mnie za rękę, prowadząc do swojego pokoju.
 Po drodze minęłyśmy ubranego już Aomine, który tylko puścił mi oczko. Nie wytrzymam z nim. Słowo daję, że kiedyś zerwę tę znajomość. Wyprowadzę się do Ameryki, tam mnie nie znajdzie. Znajdę sobie chłopaka (może nawet Kise ze mną wyjedzie), założę rodzinę i będę miała święty spokój.
 Sypialnia Momoi bardzo różniła się od wystroju pokoju Aomine – urządzona została w typowo kobiecym stylu, było w niej czyściej i nie walały się po niej zboczone pisemka. Dużo lepiej.
 - Proszę, powinno być dobre. – Podała mi jakąś bluzkę, krótką spódniczkę i wskazała łazienkę. – Możesz się tam przebrać i zmyć makijaż, a następnie zrobić nowy. – Pokazała mi swoją toaletkę. – A jak Dai-chan nie będzie chciał cię odwieźć, to poproś o to Kise. – Mrugnęła do mnie i wyszła z sypialni.
 Jak ona może mówić na Aomine ,,Dai-chan”? Że tez go to nie wkurza… Ja bym się bała do niego tak odezwać. Nie wyobrażam sobie mówienia do niego inaczej niż po nazwisku. Chociaż Taiga powiedział ,,Ahomine”… No ale od czegoś musi mieć tego siniaka.
 Kiedy się przebrałam, zmyłam stary makijaż i poszłam nałożyć nowy. Jeju, Momoi ma naprawdę bogatą tę toaletkę. Wszystkiego ma po kilka artykułów z naprawdę wysokiej półki. Jednak nie zauważyłam, by tego specjalnie dużo nakładała. Widocznie lubi umiar, a jak dla mnie to duży plus. Dziewczyny w naszym wieku często robią sobie tapety na twarzy, co wygląda obrzydliwie. Nakładają kilka warstw pudru, kreski na ich oczach są zdecydowanie za grube, a ubrania… O tym lepiej nawet nie wspominać. Krótkie spódniczki i bluzki z zza dużymi dekoltami powodują, że często takie dziewczyny wyglądają jak kobiety lekkich obyczajów. Chociaż nie zdziwiłabym się, gdyby takie były.
 Rzęsy potraktowała tuszem, usta błyszczykiem, a policzki delikatną warstwą różu. Od razu lepiej. Nie wyglądałam jak potwór i wreszcie doprowadziłam włosy do porządnego stanu. Zeszłam na dół, kompletnie ignorując natarczywe spojrzenie Aomine. Jak go poprosić o odwiezienie do domu? A jeśli znów się wkurzy?
 Kiedy usiadłam na kanapie, wybierając wolne miejsce obok Kise, poczułam pod tyłkiem coś miękkiego. Zaraz… Ta sofa wcześniej taka nie była.
 - Dzień dobry, Akina-san.
  Spojrzałam za siebie i krzyknęłam nagle, gdy zobaczyłam znajome oczy Kuroko. Odskoczyłam od niego jak oparzona, dotykając ręką miejsca, w którym znajduje się serce.
 - Jezus Maria, Kuroko! – Wybałuszyłam na niego oczy. – Nie strasz mnie tak więcej!
 - Wybacz, Akina-san, ale siedziałem tu przed tobą.
 - Ach… - Mruknęłam. – Przepraszam, nie zauważyłam cię. – Uśmiechnęłam się lekko, a on tylko kiwnął głową. No tak, pewnie jest do tego przyzwyczajony.
 - Zawsze tak jest. – Takao zaśmiał się, po czym poklepał miejsce obok siebie.
 Nie miałabym nic przeciwko siedzeniu koło niego, gdyby po drugiej stronie nie było Aomine. Dlaczego ja zawsze muszę mieć miejsce tak blisko niego?!
 Kiedy usiadłam na kanapie, odsunęłam się od tego zboczeńca najbardziej jak się dało. Takao, widząc moje zachowanie, wybuchnął głośnym śmiechem.
 - Rany, Akina, nie sądziłem, że aż tak go nie lubisz!
 - Wystarczy mi, że z nim spałam – burknęłam. – Mam dość takiej bliskości.
 - Ha? – Aomine spojrzał na mnie. – Nie podobało ci się? To czemu się rano rumieniłaś?
Kiedy niby na mojej twarzy pojawił się rumieniec?!
 Spojrzałam na niego z niezrozumieniem, a on puścił mi oczko.
 - Kiedy zapukałam do pokoju Dai-chana jakąś godzinę po waszej kłótni, to otworzył mi i oznajmił, że zasnęłaś – odezwała się Momoi.
 - A nie mogliście mnie gdzieś przenieść? – Jęknęłam. Skoro wiedzieli, że udałam się do krainy Morfeusza, to powinni mnie zanieść na kanapę!
 - Ale wyglądałaś tak słodko! – Kise szeroko się uśmiechnął. – Poza tym Aominecchi nie chciał się zgodzić.
 Ach, czyli to wszystko jest winą tego zboczonego prosiaka. Znowu on zawinił, a przez niego czułam się niekomfortowo!
 - Jakoś nie narzekałaś. – Daiki zwrócił się do mnie, a ja zmroziłam go spojrzeniem. Niestety jakimś cudem nie stał się bryłą lodową. – Wtuliłaś się w moją poduszkę, a potem jeszcze nie chciałaś mi oddać kołdry.
 Czułam, jak się powoli rumienię. Czy on musi mnie tak zawstydzać przy innych?! Usłyszałam cichy chichot Takao, i już wiedziałam, że szybko o tym nie zapomną.
 - Bo byłam zmęczona! – Próbowałam się jakoś bronić.
 - Spódniczka ci się podczas snu podwinęła. – Aomine wykrzywił usta w zboczonym uśmiechu. – Śliczne majtki. Powinnaś mi dziękować, że się do ciebie w nocy nie dobierałem.
 Zamarłam. Byłam tak zażenowana i wściekła, że nie potrafiłam nic powiedzieć. Podejrzewam, że byłam cała czerwona na twarzy, a do tego zaczęłam zaciskać pięści. Mój wybuch jest bliski. Zaraz eksploduję, a tą eksplozją spalę tego cholernego zboczeńca. Jak on może mówić takie rzeczy przy innych?! Chce mnie dogłębnie skompromitować?! Już i tak mi wystarczy.
 - Dai-chan! – Momoi wstała z kanapy i wzięła się pod boki, patrząc na Aomine karcąco. On jednak nic sobie nie zrobił z jej spojrzenia i oparł się wygodnie o poduszkę, a mnie objął ramieniem. Tego zdecydowanie za wiele. Mam dość!
 - Kise! – Krzyknęłam, wskazując na zdezorientowanego blondyna. – Zawieź mnie do domu!
Ryouta wstał i wziął z komody swoje kluczyki, a gdy już miał za mną podążyć do holu, drogę do holu zagrodził mu Aomine.
 - Ja cię tu przywiozłem, to ja cię odwiozę – powiedział.
 Nim zdążyłam zaprotestować, wziął do ręki moje wczorajsze zakupy i zaczął się kierować w stronę swojego samochodu.
 - Aomine! – Stanęłam w drzwiach i patrzyłam na to z wściekłością i niedowierzaniem.
 - Idziesz czy nie? – Zamknął bagażnik i rzucił mi ponaglające spojrzenie.
 - Tsk. – Przeklęłam w myślach, po czym założyłam szybko swoje buty i pożegnałam się z resztą.
 - Wpadnij niedługo, Akinacchi! – Zawołał za mną Kise.
 Pewnie. Z wielką chęcią. Tylko wtedy, gdy Aomine nie będzie w pobliżu. Jeśli on będzie w tym domu, ja do niego nie wejdę. Nic i nikt mnie tam nie zaciągnę. Już bym wolała stać na deszczu bądź marznąć na śniegu niż znajdować się z nim w jednym pomieszczeniu.
 Zajęłam miejsce pasażera i wbiłam wzrok w szybę, starając się na niego nie patrzeć. Zapięłam pasy, obawiając się jego szybkiej jazdy, po czym podparłam ręką brodę. Usiadł za kierownicą i włączył silnik.
 - Masz zamiar się na mnie fochać? – Włączył się do ruchu, a ja nie odpowiedziałam. – Oi! Mnie się nie ignoruje!
 - A co mam ci powiedzieć, co? – Łaskawie na niego spojrzałam. – Poza tym nie lubię spać z obcymi chłopakami.
 - Przecież się znamy. – Poprawił lusterko. – Ale skoro nie lubisz spać z obcymi, to ze znajomymi już tak? – Uśmiechnął się zalotnie, a ja nawet nie chciałam mu odpowiadać. Jak można być takim kretynem?
 Większość drogi milczeliśmy. Pomijając niektóre zaczepki Aomine, żadne z nas się nie odzywało. Jazda strasznie mi się dłużyła. Miałam wrażenie, że on specjalnie od czasu do czasu zwalnia, bądź wybiera te zakorkowane ulice. Cham! Ku mojemu nieszczęściu cały czas trafialiśmy na czerwone światła. Westchnęłam cicho, a po kilku minutach usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Widząc nazwisko swojej przyjaciółki, wzięłam głęboki wdech. Dostanę niezły opieprz.
 - AKI-CHAN! – Wrzasnęła Eriko. Gdybym nie odsunęła telefonu od ucha, prawdopodobnie byłabym już głucha. – GDZIE TY JESTEŚ?!
 - Prawie pod domem – odparłam, ignorując nieco zdziwione, ale też roześmiane spojrzenie Aomine.
 - Jeszcze kilka skrzyżowań – odezwał się ten kretyn, a na po raz kolejny dzisiejszego dnia miałam ochotę go udusić.
 Eriko nagle zamilkła, a ja już wiedziałam, jak zareaguje, gdy mnie zobaczy. Czy ten idiota choć raz nie może być cicho?!
 - Makoto chciał z tobą pogadać. – Kiyoko musiała zabrać telefon naszej przyjaciółce.
 - Mówił o czym?
 - Nie, ale zdziwił się, gdy się okazało, że cię nie ma na zajęciach.
 - Gomene, gomene. – Zaśmiałam się nerwowo. – Jutro na pewno będę.
 - Na pewno? – Daiki uśmiechnął się szelmowsko.
 - Zamknij się i daj mi z nią w spokoju porozmawiać! – Syknęłam. Nie obchodziło mnie, czy się wkurzy.
 - Oho, zadziorność ci się włączyła.
 Myślałam, że zaraz zacznie krzyczeć lub skręci gwałtownie na jakiś parking, ale on zrobił coś, czego się najmniej spodziewałam – lekko się do mnie uśmiechnął. Aomine jest prawdziwą zagadką. Raz potrafi się wkurzyć, zaraz się uspokaja i pokazuję tę bardziej wrażliwą naturę, potem znów się wkurza, rozkazuje innym, a na koniec się uśmiecha. Czasem reaguje inaczej, choć powiem dokładnie to samo. Nie potrafię przewidzieć jego zachowań.
 - Do później – powiedziała tylko Kiyoko, po czym się rozłączyła.
 - Dzięki wielkie! – Warknęłam, chowając telefon do torebki.
 - Ależ nie ma za co. – Zwycięsko się uśmiechnął.
 - Wiesz w ogóle, co to jest sarkazm? – Prychnęłam.
 - A skąd wiesz, że będziesz jutro na zajęciach?
 - Bo tam pójdę. – Zacisnęłam wargi i starałam się ignorować jego cichy chichot.
 Aomine zachowuje się jak kobieta w ciąży lub podczas okresu – ma ciągłe wahania nastrojów. Nie wiem tylko, czy powiedzenie tego na głos byłoby dobrym pomysłem, więc dla własnego bezpieczeństwa zdecydowałam się milczeć.
 - I widzisz? – Spytał, gdy podjechaliśmy pod mój dom. – Nie porwałem cię.
 - Porwałeś mnie wczoraj. – Wysiadłam z samochodu i stanęłam przy bagażniku.
 - Jakoś nie widziałem, by ci to przeszkadzało. – Mrugnął do mnie, po czym podał mi moje zakupy.
 - Nie, w ogóle. – Prychnęłam. – A szczególnie spanie w twoim łóżku.
 - Sama tam zasnęłaś.
 - Mogłeś mnie przenieść.
 - Wyglądałaś za słodko.
 Już otwierałam usta, by coś powiedzieć, ale zamilkłam i odwróciłam głowę, lekko się rumieniąc. Kise też to wcześniej powiedział. Dlaczego oni muszą mnie tak zawstydzać? Kise przynajmniej ma większe poczucie humoru i nie miał na celu obrażenie mnie. Aomine za to… szkoda gadać.
 Odwróciłam się z zamiarem pójścia do domu, ale złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
 - Do następnego spotkania – szepnął mi do ucha, a ja zdrętwiałam.
 Nie mogłam się ruszyć nawet po tym, jak wsiadł do samochodu i machnął mi ręką na pożegnanie. Stałam przed swoim domem jak słup soli i wciąż nie mogłam się pozbyć tego wrażenia, że znów mi coś szepce na ucho. I ten jego niski głos…
 Potrząsnęłam głową, a chwilę później usłyszałam głos otwieranych drzwi. Czyjeś silne ramiona mocno mnie przytuliły, a ja wdychałam znajomy zapach wody kolońskiej.
 - Boże, Akina… - Taiga odsunął się lekko ode mnie i spojrzał mi w oczy. – Jak mogłaś mi to zrobić?!
 - Nie wrzeszcz, jesteśmy na podwórku! – Opamiętałam się i weszłam do domu.
 Ledwo ściągnęłam buty, a on już pociągnął mnie do salonu. Usadził mnie na kanapie, a sam usiadł obok mnie.
 - Więc? – Zaczął. – Jak to się stało, że pojechałaś do domu tego zboczeńca?
 Chcąc nie chcąc, musiałam mu wszystko dokładnie wyjaśnić. Pominęłam tylko fakt, że zasnęłam w łóżku Aomine. Gdyby mój brat się o tym dowiedział, nie pozwoliłby mi wyjść z domu. Nie żebym się go miała słuchać, ale mega wkurzony Taiga to nie jest fajny widok. I dla mnie, i dla otoczenia. Wolę unikać kłótni z nim w takim stanie.
 Kiedy już skończył mówić swój monolog o informowaniu go o takich rzeczach, poszłam do swojego pokoju, po drodze zabierając zakupy. Padam. Jestem wykończona, choć tak naprawdę nie wiem, czym się tak zmęczyłam. Nic dziś nie zrobiłam, więc po czym się tak czuję? Pewnie po tych wszystkich emocjach… Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam dźwięk SMS’a. Błagam, oby to tylko nie był Aomine…

 Od: Nieznany
 Do: Akinka
 Treść: Widzę cię. Wczoraj też cię obserwowałem. Kupiłaś śliczną sukienkę. Jednak wolałbym cię zobaczyć bez niej… Nagą. W moim łóżku. Zdobędę cię. Nawet Aomine cię przede mną nie obroni. Do zobaczenia, piękna ;*

 … Już wolałabym, by to był Aomine.

 _________________________________________________________________________________



    



piątek, 12 sierpnia 2016

AoKaga - Fartuch

Ohayo, moi mili! :D

Jako że w niedzielę rano wyjeżdżam, a jutro idę na imieniny babci, raczej nie będę miała za dużo czasu na pisanie czegokolwiek. Z tejże przyczyny dziś postanowiłam wstawić shota, którego niedawno skończyłam. Jak się mogliście domyślać, na pierwszy ogień poszła moja ukochana AoKaga xD :D <3 Ale nie martwcie się, resztę też kiedyś napiszę!
Po powrocie, czyli prawdopodobnie w sobotę za tydzień (no chyba że plany się zmienią xD) pojawi się ,,Wygrana" ^^ Miałam dylemat, co wstawić pierwsze, ale jednak padło na AoKagę xD

Ten rozdział to w znacznej większości seksy (tak gdzieś 97-98% ;P), więc proszę o wyrozumiałość, gdyż nie piszę ich aż tak często i jeszcze nie mam wprawy xD No ale AoKaga to często są seksy... xD ;P

Mam nadzieję, że wam się to spodoba ;P A teraz żegnam się z wami na pewien czas (szybko minie :D) i prezentuję wam tego zacnego, pełnego namiętności shota!! :D <3

_________________________________________________________________________________




      To, że ktoś dostaje czasem prezent od ukochanej osoby, nie jest niczym  nadzwyczajnym. Często są to kwiaty, drobne upominki, bilety do lunaparku czy kina bądź zwykłe czekoladki. Takie podarunki mają na celu uszczęśliwianie drugiej połówki i pokazanie jej, że naprawdę nam na niej zależy.
   Każda osoba spotkana na ulicy powie, że dawanie sobie podarków jest czymś w rodzaju tradycji dla zakochanych. Takie gesty często pogłębiają ich uczucia do siebie bądź po prostu sprawiają, że są szczęśliwsi. Chłopak daje dziewczynie coś, co ona lubi, a ona odwdzięcza mu się pocałunkiem bądź… rzeczami nieco bardziej intymnymi. Formy podziękowania też są różne – zależy od zachcianek, charakteru lub długości trwania związku.
 Jednak nie we wszystkich przypadkach prezenty zawsze są trafne…

 Kagami stał na środku kuchni i trzymał w rękach coś, co dostał od swojego chłopaka. Patrzył na to i nie mógł się nadziwić, jak wielki jest poziom debilizmu i zboczeństwa Aomine. Gdy ciemnoskóry przyszedł do domu z dość sporą reklamówką, Taiga miał nadzieję na naprawdę udany prezent, żeby choć raz nie dostać kocich uszu, stroju pokojówki bądź zboczonej książeczki o pozycjach, w jakich można uprawiać seks. Jednak takiego podarku się nie spodziewał. Już wolałby, by Aomine kupił mu ogon tygrysa lub stringi. Ale nie. Ten zboczeniec musiał wybrać coś tak… zboczonego, wręcz wulgarnego. No kto to słyszał kupić coś takiego chłopakowi?! Jak się jest gejem, to się raczej nie zwraca uwagi na płeć przeciwną! Więc czemu? Dlaczego Daiki wybrał akurat to?
 - Aomine… - warknął Kagami, siląc się na spokój. – Czy ja ci wyglądam na dziewczynę z dużym biustem?!
 - Nie, ale za to masz duże co innego. – Ciemnoskóry posłał mu zboczony uśmiech i bez żadnej krępacji spojrzał na jego krocze.
 - To po cholerę kupiłeś mi fartuch z nagim kobiecym ciałem?!
 - Żeby zobaczyć, jakbyś z takim ciałem wyglądał.
 Kagami zacisnął wargi i rzucił fartuch na stół. Usiadł na krześle znajdującym się naprzeciwko kanapy, na której siedział Aomine, i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
 - Nie włożę tego – syknął.
 - No weź, kocie, zrób mi tę przyjemność. – Daiki wstał i podszedł do niego, a nosem zaczął jeździć po jego szyi. Taiga westchnął cicho, jednak po chwili zebrał się w sobie i go odepchnął.
 - Wkładałem już sukienkę i kocie uszy. – Posłał mu mordercze spojrzenie. – Wystarczy.
 - Taiga… - Zamruczał Aomine i polizał go po szyi.
 Kagami sapnął, ale nie zmienił zdania. Nie zareagował nawet wtedy, gdy Daiki usiadł mu na kolanach i wpił się w jego usta. Jedną ręką zaczął jeździć po jego podbrzuszu, a drugą obejmował go za szyję. Taiga jęknął cicho, a uczucie gorąca zaczynało być nie do zniesienia. 
 - Przestań – szepnął, przerywając pocałunek.
 - Chcesz tego. – Aomine zbliżył się do jego twarzy. – Wiem, że mnie pragniesz.
 - Mmmm – Kagami próbował się odsunąć, ale krzesło mu to uniemożliwiało. A dodatkowo… Ten zboczeniec miał rację. Przez to, co zrobił, Kagami miał ochotę na seks. Jednak z drugiej strony nie chciał być uległy – wystarczy, że jest uke.
 Nagle Aomine wstał, wprawiając tym Kagamiego w ogromne osłupienie.
 - Nie to nie.
 Czerwonowłosy zesztywniał, bardzo zdziwiony jego zachowaniem. Nie spodziewał się tego. Nie po nim. Czuł w podbrzuszu narastające ciepło, a ten kretyn tak po prostu sobie odchodzi?!
 - E-Ej! – Zawołał za nim Taiga, a Daiki już wiedział, że obaj będą dziś mieli przyjemny wieczór. – N-Nie możesz…!
 - Czego? – Ciemnoskóry obrócił się w jego stronę z udawaną powagą na twarzy.
 - No… - Kagami zarumienił się lekko. – Nie możesz mnie tak zostawić!
 - W sensie?
 - Dobrze wiesz, w jakim sensie! – Kagami wiedział, że Aomine robi to specjalnie, ale nie chciał zostać dziś sam na sam z dłonią.
 - Powiedz to, tygrysie. – Daiki zbliżył się do niego i zaczął się bawić jego uchem.
 - J-Ja… Ja cię pragnę – szepnął Kagami.
 - Hm? Nie dosłyszałem.
 - Baka! – Rumieńce Taigi były coraz bardziej widoczne.
 - Ok. – Aomine odwrócił się i chciał odejść, ale nagle poczuł lekki uścisk na swoim przedramieniu.
 - Pragnę cię! – Kagami odwrócił lekko głowę, chcąc ukryć swoje czerwone policzki.
 Daiki uśmiechnął się zwycięsko i złożył namiętny pocałunek na wargach swojego chłopaka.
 - Jest jeden warunek – szepnął, ujmując jego twarz w swoje dłonie. – Założysz ten fartuch.
 - H-He?! – Wykrzyknął Kagami, cały się rumieniąc. Daiki już wielokrotnie pokazywał mu swoje zboczone pisemka, za co za każdym razem obrywał, jednak noszenie czegoś, co ma narysowane kobiece piersi, sprawiało, że Taiga czuł się mniej męsko.
 - To jak? – Aomine objął go i spojrzał na niego z pewnym siebie uśmiechem.
 Kagami westchnął zrezygnowany, ale kiwnął lekko głową, cały czas się przy tym rumieniąc. Wziął do ręki fartuch i patrzył na niego przez kilkanaście długich sekund. Słysząc chrząknięcie Aomine, jęknął.
 - Muszę…?
 - Chcesz, by pokonał cię fartuch?
 - To razi moją męską godność! – Taiga machnął fartuchem, a Daiki tylko lekko się zaśmiał.
 - I tak jesteś uke. Wkładaj go.
 Kagami prychnął niczym wściekły i obrażony kot, jednak przemógł się i zaczął zakładać znienawidzony już prezent od ciemnoskórego.
 - Co ty robisz? – Usłyszał jego głos, więc spojrzał na niego zdziwiony.
 - Ubieram się? – Posłał mu zirytowane spojrzenie. – Sam tego chciałeś.
 - Masz się rozebrać do bokserek i dopiero wtedy włożyć ten fartuch. – Daiki splótł ramiona na klatce piersiowej. – Inaczej to nie da tego samego efektu.
 Znawca, pomyślał Kagami, ponownie się intensywnie rumieniąc. Że niby ma mu robić striptiz na środku salonu?! Jak daleko sięgają granice jego erotycznych fantazji? Były już kocie uszy, seksowny strój pokojówki, a teraz to… Co będzie następne? Czarne rajstopy i stringi? Paradowanie nago po całym domu?
 Taiga zdjął z siebie koszulkę i rzucił ją na kanapę, ku ogromnej radości Aomine. Ściągnął skarpetki, które po chwili wylądowały obok bluzki. Wahał się przez chwilę nad rozpięciem paska od spodni, ale słysząc ciche warknięcie zniecierpliwionego Daikiego, pozbył się również spodni. Aomine w tym czasie rozpiął koszulę i z zaciekawieniem przyglądał się poczynaniom swojego chłopaka. Kiedy Kagami założył fartuch i obrócił się przodem do ciemnoskórego, na jego twarzy widać było ogromne zażenowanie. Ciemnoskóry aż zagwizdał, widząc Taigę w takim stroju. Tylko on ma do niego prawo. To jego tygrys, którego nie wolno dotykać. Całe jego ciało jest jego własnością. Ten, kto przekroczy tę granicę, poniesie surowe konsekwencje.
 - Kagami… - Głos Aomine był tak zmysłowy, że Taidze już zaczynało się robić gorąco.
 - Bez komentarza – mruknął zażenowany, a po chwili poczuł silne ramiona oplatające go w pasie.
 - Wyglądasz mega seksownie – szepnął Daiki, na co Kagami zarumienił się jeszcze mocniej. – Taiga… - Aomine oblizał wargi. – Zaśpiewaj.
 - H-Ha?! – Wykrzyknął zdziwiony Kagami.
 - Zaśpiewaj dla mnie. – W oczach Daikiego można było dostrzec ogromne pożądanie. – I ruszaj się przy tym… seksownie.
 - No chyba się coś pojeba…!
 - Chcesz się sam zaspokoić? – Przerwał mu ciemnoskóry.
 Taiga zagryzł wargi, ale po chwili zaczął śpiewać jedną piosenkę, jaka przyszła mu do głowy. Taki utwór spodoba się Aomine – właśnie na taki liczył. Przyśpiewka o seksie i namiętności. Tekst wcale nie pomagał Kagamiemu na skupieniu się. Powodował u niego jeszcze większy stres i rumieńce.
 Stanął na dywanie, zacisnął pięści i zamknął oczy. Wziął głęboki wdech i już zamierzał zacząć śpiewać, ale przeszkodził mu Aomine.
 - Patrz na mnie.
 Czerwonowłosy otworzył oczy, a widząc pełne namiętności spojrzenie swojego chłopaka, jeszcze bardziej się spiął. Nie dość, że musi śpiewać tak zboczoną piosenkę, to jeszcze występuje przed nim w samych bokserkach i durnym fartuchu z nagim kobiecym ciałem. Mogło być gorzej? Co by go jeszcze bardziej zawstydziło? Już chyba nawet występ nago byłby lepszy niż ten cały cyrk z kuchennym fartuszkiem.

 
,,Wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj.
Obudź się, obudź się, obudź się, obudź się.”

 Na reakcję pewnej części ciała Aomine nie trzeba było długo czekać – w jego spodniach widoczne było spore wybrzuszenie.
 Na cholerę mi to było?, przemknęło przez myśl Kagamiemu, ale dzielnie śpiewał dalej.

 ,,Och kochanie, połóżmy się tej nocy”

  W głowie Daikiego już zaczęły się pojawiać różne obrazy z ich wspólnego wieczoru. Oni razem na kanapie. Oni razem w łóżku. Taiga leżący pod nim i krzyczący jego imię. Namiętne pocałunki i pełne błogości spojrzenia. Rumieńce. Rozkosz. Cała noc dla nich.

  ,,Kochanie, jestem nagrzany jak piekarnik,
  Potrzebuję trochę kochania
  I, kochanie, nie wytrzymam tego zbyt długo,
  To jest coraz silniejsze i silniejsze”


 Kagami naprawdę zaczynał czuć, że podniecenie w nim rośnie i wiedział, że będzie musiał coś z tym zrobić. Miał ogromną ochotę przerwać swój występ i podejść do Aomine, widząc, jak ten zaczyna rozpinać pasek w swoich spodniach. Czuł, że znów zaczyna się rumienić, i gdyby nie ponaglające chrząknięcie Daikiego, stałby tak dalej i patrzył na jego krocze.

 ,,A kiedy mam to uczucie,
 Chcę seksualnej kuracji.
 Seksualna kuracja, och, kochanie
 Nastraja mnie tak dobrze,
 Pomaga oczyścić mój umysł
 Seksualna kuracja, kochanie, jest dobra dla mnie
 Seksualna kuracja, kochanie, jest czymś dobrym dla mnie.”

 Włożył jeden palec za gumkę swoich bokserek i zaczął kręcić biodrami, mając ochotę zapaść się przez to pod ziemię. Nawet pierwszy seks z Aomine nie był dla niego tak wstydliwy i poniżający. Ale musiał przyznać jedno – Daiki wiedział, co zrobić, by go podniecić bądź zaciągnąć do łóżka. Kagami nadal nie wiedział, czy to była jego dobra czy zła cecha, jednak rzadko kiedy potrafił mu odmówić. Wystarczył sam głos Aomine, a Taiga już się poddawał. Poza tym ten zboczeniec umie sprawić, że obaj czerpią z seksu przyjemność. Mimo tego, że Kagami jest tym na dole, nie może narzekać na brak rozrywki w sypialni. Za każdym razem czuje się spełniony i wie, że Daiki jest mistrzem w robieniu mu dobrze.
 Chociaż Kagami ma czasem chęć na bycie seme…
 Pominął jedną zwrotkę, ale Aomine w ogóle się tego nie czepiał. Siedział na kanapie w samych bokserkach i z rosnącym pożądaniem w oczach obserwował ruchy swojego chłopaka. Jego wyginające się biodra i rumieńce na twarzy powodowały, że czuł w podbrzuszu ogromne ciepło, które kumulowało się w jego penisie.
 Ruchać. Tu i teraz.

 ,,Wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj – kochajmy się dziś wieczór.
 Obudź się, obudź się, obudź się, obudź się – ponieważ tak dobrze to robisz.”

  Obaj wiedzieli, że tego wieczoru mocno zaszaleją. Kagami widział to w spojrzeniu Daikiego, a Aomine czuł to w swoim kroczu. Obaj wiedzieli, że są mistrzami w zaspokajaniu siebie nawzajem, więc jak już się kochali, to szli na całego. Tu nie chodziło o ,,szybkie numerki” – ich seks był zawsze pełen namiętności i miłości. Aomine robił wszystko, by jak najlepiej przygotować do tego Taigę, a Kagami wykonywał polecenia Daikiego, dzięki czemu zaspokajali się w stu procentach.

 ,,Kochanie, źle się czułem dziś rano
 Całe morze miałem wzburzone we mnie
 Kochanie, myślę, że wywracam się dnem do góry
 Fale się unoszą i unoszą”

 Aomine czuł, że jedynym morzem, jakie dziś porwie ich obydwu, będzie miękka pościel i materac. Pewnie zostanie pomoczone ich potem oraz sporą ilością spermy. Jednym słowem wyjdzie prawdziwe morze – mokre, przyjemne i lekko słone. Poza tym seks jest lekarstwem na wszystko. Daiki zawsze tak mówił. Nawet podczas choroby, kiedy Kagami musiał się nim opiekować, chciał namówić go na ruchanie, za to dostał porządny opieprz.
 Taiga podwinął lekko skrawek fartucha i musnął palcami swojego lewego sutka. Aomine, gdy to zobaczył, oblizał wargi i przesunął dłoń na udo, zahaczając kciukiem o wybrzuszenie w bokserkach. Nic nie działa na niego tak podniecająco, jak seksownie ruszający się Kagami.

  ,,A kiedy mam to uczucie,
 Chcę seksualnej kuracji.
 Seksualna kuracja, och, kochanie
 Nastraja mnie tak dobrze,
 Pomaga oczyścić mój umysł, a to jest dobre dla nas.
 Seksualna kuracja, kochanie, jest dobra dla mnie
 Seksualna kuracja, kochanie, jest czymś dobrym dla mnie.
 A to jest dobre dla mnie, a to jest takie dobre dla mnie
 Moje kochanie, ooooch.”

 Na twarzy Aomine pojawił się zboczony uśmiech.
 Sam przeprowadzę tę seksualną kurację, tygrysie.
 Przygryzł palec, patrząc jak Kagami jeździ rękoma po swoim brzuchu i torsie, co jakiś czas odkrywając część umięśnionego ciała.
 Seksowny.


 ,,Przyjdź, przejmij kontrolę, po prostu chwyć i trzymaj
 Moje ciało i umysł, wkrótce będziemy to robić.
 Słodziutka, och, jest nam dobrze
 Jesteś moim lekarstwem, otwórz się i wpuść mnie…”


 Kagami z zażenowania zrobił się cały czerwony i nie dokończył zwrotki. To facet powinien śpiewać dla dziewczyny, a nie on dla tego kretyna! I to w dodatku takie zboczone teksty… Do czego to doszło?!

 ,,Wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj – kochajmy się dziś wieczór
 Obudź się, obudź się, obudź się, obudź się – ponieważ tak dobrze to robisz
 Nie mogę się doczekać, aż zaczniesz działać”


 Aomine nie wytrzymał. Wstał gwałtownie z kanapy i złapał swojego chłopaka za ramiona, po czym popchnął go na blat kuchenny. Kagami był nieco zaskoczony jego ruchem, ale nie wyrywał się. Patrzył tylko w szafirowe oczy swojego chłopaka i wyczytał z nich pożądanie oraz miłość. Wprawdzie to powinno być w odwrotnej kolejności, ale…
 - Skoro aż tak nie możesz się tego doczekać – szepnął Aomine, zbliżając się do ucha Kagamiego – to zacznijmy wreszcie.
 Zaczął gryźć i lizać jego szyję, a Taiga tylko odchylił głowę, dając mu więcej miejsca. Było mu tak dobrze… jak zawsze zresztą. Sam nie wiedział, co jest przyjemniejsze – gra wstępna, czy punkt kulminacyjny, gdy stają się prawdziwą jednością. Obie te czynności sprawiały, że czuł ogromną rozkosz.
 Kagami zarzucił ręce na szyję Aomine i wpił się w jego usta. Czuł narastające podniecenie, które było widoczne w postaci wybrzuszenia w jego bokserkach. Daiki położył ręce na jego biodrach i szczypał go lekko po odsłoniętej skórze.
 - Ładnie by ci było z cyckami – odezwał się nagle, a w Kagamim coś się zagotowało.
 - Nie jestem babą, więc skończ pierdolić o cyckach! – Warknął, ale czując jego dłoń na swoim penisie, zamarł.
 - Tygrysku, ale się podnieciłeś – wymruczał mu wprost do ucha.
 - A ty niby nie? – Sapnął Kagami. Po chwili jednak jęknął cicho, czując nogę Aomine między swoimi udami.
 Daiki uśmiechnął się zwycięsko i pocałował Taigę, wsuwając mu przy tym język do buzi. Kagami zamruczał cicho, niczym kot, pragnący jeszcze więcej pieszczot.
 - Kochajmy się dziś wieczór. – Zanucił Daiki, na co jego chłopak mocno się zarumienił. – Tak było w piosence, prawda? – Skubnął płatek jego ucha. – A mówisz, że cię nie słucham…
 Aomine złapał Kagamiego za pośladki i podniósł go do góry, dając mu znak, że ma się pozbyć majtek. Taiga na początku się z tym ociągał, ale czując lekkie ugryzienie w obojczyk, dał za wygraną. Zsunął z siebie bieliznę, rzucił ją na podłogę, a po chwili poczuł na swoim tyłku zimną powierzchnię blatu kuchennego. Za każdym razem, gdy Daiki go rozbierał, czuł na początku lekki dyskomfort. Ciemnoskóry doskonale o tym wiedział, więc zawsze go wtedy całował, by go uspokoić. Gra wstępna dalej robiła swoje – dzięki niej Taiga się rozluźniał i nie przejmował się swoją nagością.
 - Cz-Czekaj! – Wyjąkał Kagami, mając czerwone policzki. – Chcesz to robić tu?
 - A w czym problem? – Aomine nie podobało się to, że Taiga przerwał ich pieszczoty. – Robiliśmy to już nawet w szkolnej szatni. Twoja kuchnia jest bardziej odpowiednia do takich rzeczy. – Chciał go ponownie pocałować, ale Kagami zdążył się odezwać.
 - Sypialnia jest obok…
 - Tam pójdziemy później. – Przerwał mu Aomine i wpił się nagle w jego usta, nie pozwalając mu dokończyć zdania.
 Daiki stanął między nogami swojego chłopaka i zaczął jeździć rękoma po jego umięśnionych plecach. Zjeżdżał dłońmi coraz niżej, aż w końcu zahaczył palcami o dziurkę jego odbytu. Kagami odruchowo przytulił Aomine i poczuł, jak przez jego ciało przechodzi dreszcz ekscytacji.
 - Jak zwykle wrażliwy, co? – Mruknął Daiki, zaczynając masować jego pośladki. – Nie spinaj się, tygrysie.
 - Uh… - Stęknął Kagami. – To zawsze ja jestem na dole, więc nie… Ah! – Poczuł, jak Aomine pochylił go lekko do przodu i włożył w niego palec.
 - Taiga, zejdź z blatu… - szepnął mu do ucha ciemnoskóry.
 Czerwonowłosy stanął przed Daikim i objął go, wtulając się jednocześnie w zagłębienie jego szyi. Poczuł, jak Aomine wkłada w niego drugi palec, więc jęknął cicho, ale starał się rozluźnić. Uwielbiał jego dotyk. Ręce tego zboczonego debila były najprzyjemniejszymi dłońmi, jakie kiedykolwiek dotykał. Delikatne, ale jednocześnie stanowcze. A jego głos… Można by go słuchać godzinami i się nie znudzić. W dodatku gdy szepce… Idealna kołysanka do snu. Zdarzało się, że Kagami nie mógł zasnąć przed ważnymi meczami. Aomine zawsze mu wtedy szeptał coś do ucha, co działało na Taigę wyjątkowo kojąco – zawsze po tym zasypiał, a następnego dnia budził się wypoczęty i pełen sił.
 Oprócz jego zboczeństwa, lenistwa i debilizmu, wszystko w nim było idealne. Gdyby tylko nie miał takich durnych pomysłów z przebierankami podczas seksu, wszystko byłoby wręcz perfekcyjnie. Ale nie. To w końcu Aomine Daiki – jeden z największych zboczeńców, jacy przyszli na świat. I musiał sobie wybrać akurat Kagamiego Taigę. A serce Kagamiego wybrało właśnie jego – tego skończonego, kochającego go kretyna.
 Życie czasem płata ludziom różne psikusy.
 Aomine odwrócił Kagamiego tak, że ten opierał się o blat i był wypięty w jego stronę.
 - Nie spinaj się – szepnął mu do ucha, po czym nakierował swojego członka na wejście do jego dziurki.
 - Już…?!
 Kagami nawet nie zdążył dokończyć, gdy poczuł jak Aomine w niego wchodzi. Sapnął głośno, zaciskając palce na blacie kuchennym. Daiki chwycił jego biodra, a po chwili zaczął się poruszać, wprawiając ich obu w stan błogiej rozkoszy. Taiga zaczął jęczeć, co jeszcze bardziej nakręcało Aomine.
 Ciemnoskóry od dawna tak na niego działał. Na początku żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, że są w sobie zakochani, aż do momentu, gdy Kagamiego prawie potrącił samochód. Aomine złapał go za rękę i odciągnął w ostatniej chwili, dzięki czemu Taiga nie musiał jechać do szpitala. Przez kilka sekund wpatrywali się w swoje złączone dłonie, a następnie speszyli się i poszli zagrać one-on-one, co stało się ich tradycją. I właśnie tam nastała ta przełomowa chwila – Daiki pocałował Kagamiego i wyznał mu swoje uczucia. W odpowiedzi czerwonowłosy wtulił się w niego i poczuł nieopisane szczęście. Prosta historia, ale połączyła dwóch idiotów.
  Kagami zaczął poruszać ręką po swoim członku, by dać upust narastającemu podnieceniu. Przed poznaniem Aomine nie był taki zboczony i chętny na seks – to ten kretyn tak go zmienił. No ale jak mu się oprzeć?
 Kiedy obaj doszli, brudząc przy tym podłogę oraz część blatu, Daiki zdjął z Kagamiego fartuch.
 - Na chwilę obecną go nie potrzebujesz – szepnął.
 - Już go więcej nie zało…!
 Taiga nie zdążył dokończyć, bo Aomine gwałtownie go obrócił i wpił się w jego usta. Po chwili złapał go za pośladki i podniósł, niosąc w stronę sypialni. Położył go na łóżku, a sam uwalił się na nim, nie przestając całować jego warg. Złączył ich dłonie i poczuł, jak Kagami wplata swoje palce w jego włosy. Zamruczał mu przy tym w usta, co go nakręciło do działania.
 - No, tygrysie, czas na rundę drugą. – Uśmiechnął się szeroko i usadowił się między jego nogami.
 - Ile razy chcesz to dziś zrobić? – Kagami uniósł swoje uda i patrzył na niego z zarumienionymi policzkami.
 - Co najmniej trzy lub cztery.
 - Ile?! – Taiga otworzył szerzej oczy. – Kretynie, mój tyłek tego nie wytrzyma!
 - Robisz to ze mną. – Daiki ugryzł go lekko w prawe udo, na co Taiga pisnął cicho, zaskoczony jego zachowaniem. Spojrzał na niego wrogo, ale gdy Aomine zaczął masować jego jądra, wyraz jego twarzy gwałtownie się zmienił – pojawiła się na niej rozkosz. – Będzie ci zajebiście.
 Kagami jęknął, czując na swoim brzuchu język kochanka. Zacisnął palce na pościeli i z niecierpliwością czekał na jego kolejny ruch. Nigdy nie myślał, że aż tak można się uzależnić od czyjegoś dotyku. A teraz… Nie mógłby żyć bez Aomine – bez droczenia się z nim, grania w koszykówkę, słuchania jego głosu przed snem, pocałunków, silnych, ale też ciepłych ramiona, a nawet seksu. Daiki działał na niego jak narkotyk – z czasem potrzebował go coraz więcej, by zaspokoić swoje potrzeby. A bez niego życie byłoby trudniejsze, wręcz niemożliwe. Uzależnił się, tak samo jak od kosza, ale nie miał zamiaru nic z tym robić. To najlepszy i najprzyjemniejszy narkotyk, jakiego mógł spróbować. Był pewien jednego – nie chce go rzucić. A ten narkotyk ciągle wraca. Codziennie. I nie zamierza odejść.
 Aomine zaczął ssać jego sutki, na co Taiga zareagował jękiem i wygiął lekko swoje ciało, którym wstrząsnął dreszcz emocji i podniecenia. Czasem nadal nie mógł uwierzyć w to, że tak łatwo dał się uwieść chłopakowi, który jest jego największym rywalem w koszykówce, ale zarazem prawdziwą miłością. Niezła ironia.
 Daiki zrobił na szyi dorodną malinkę, na co Kagami warknął, chwytając go przy tym za włosy.
 - To będzie widoczne, młotku!
 - To oznaka tego, że jesteś tylko mój – szepnął Aomine i wgryzł się lekko w jego obojczyk.
  Przejechał językiem po jego torsie i brzuchu, a później wziął do buzi jego członka. Taiga zawsze się wtedy intensywnie rumienił i zakrywał usta dłonią. Czuł przy tym rozkosz i podniecenie, które później pomagało mu się jeszcze bardziej rozluźnić.
 - J-Ja zaraz…! – Jęknął, ale mimo tego, co chciał powiedzieć, Aomine nie przerwał lizania jego penisa.
 Po chwili Taiga doszedł, spuszczając się prosto w usta swojego kochanka. Daiki oblizał prowokująco usta i połknął wszystko, co miał w buzi.
 - Odwdzięcz mi się, tygrysie. – Zbliżył się do niego i pocałował go, przez co Kagami poczuł w ustach smak swojej spermy. Nie lubił go. Zdecydowanie bardziej wolał nasienie Aomine.
 Taiga zaczął robić mu loda, łapiąc go przy tym co chwila za pośladki. Daiki stęknął i zacisnął zęby, by nie jęknąć. Uwielbiał, kiedy Kagami mu to robił. Według niego był w tym mistrzem, czego oczywiście nie miał zamiaru mu powiedzieć.
 - Szy-szybciej… - mruknął, czując, że zaraz dojdzie.
 Czerwonowłosy przyspieszył swoje ruchy, a po chwili poczuł w ustach spermę swojego chłopaka. Połknął wszystko, jak on wcześniej, po czym oblizał się i wytarł ręką usta. Nie minęła sekunda, a już leżał pod Aomine i widział jego zadziorny uśmiech.
 - Gotowy na rundę drugą? – Szepnął ciemnoskóry, a Taiga w odpowiedzi skinął lekko głową.
 Kagami był wystarczająco rozluźniony, więc Aomine od razu nakierował swojego penisa na jego odbyt. Rozchylił nogi czerwonowłosego i wszedł w niego jednym zgrabnym ruchem. Taiga odruchowo zacisnął palce na pościeli i sapnął cicho, ale po chwili poruszył biodrami, dając znak swojemu chłopakowi, że może zaczynać. Jęknął cicho, gdy Daiki zrobił kilka pierwszych ruchów. Przyciągnął go do siebie i pocałował, chcąc czuć jeszcze większą bliskość. Gdy Aomine trafił w jego wrażliwy punkt, krzyknął, wbijając mu paznokcie w skórę na plecach. Ciemnoskóry warknął cicho, ale nie odsunął się. Zaczął przesuwać swoją dłonią po członku Kagamiego, powodując u niego stan jeszcze większej rozkoszy. Oczy czerwonowłosego były lekko zamglone, co świadczyło o tym, że jest mu niesamowicie dobrze. Po kilkunastu sekundach obaj doszli, brudząc kołdrę. Daiki położył się obok niego i objął go ramieniem, a Taiga próbował uspokoić rozszalałe serce.
 - Ty to… sprzątasz – szepnął, a w odpowiedzi usłyszał cichy śmiech Aomine.
 Uwielbiał, kiedy on się śmiał. To były rzadkie, ale jednocześnie takie przyjemne… Śmiejący się Daiki był jednym z najpiękniejszych widoków tego świata. On w ogóle był najpiękniejszy.
 - A ty robisz zapiekanki. – Aomine pocałował go, łącząc na chwilę ich dłonie. – Rundę trzecią czas zacząć. – Uśmiechnął się szeroko, a Kagami tylko przekręcił z rozbawieniem oczami. Zboczeństwo jego chłopaka nie znało granic. – Taiga… Teraz zróbmy to na pieska.
 Czerwonowłosy nie lubił tej pozycji. Wtedy Aomine nie mógł go całować ani się do niego przytulić.
 - A nie możemy…?
 - Za każdym razem inna pozycja. – Daiki uśmiechnął się uwodzicielsko i złożył na wargach swojego chłopaka namiętny pocałunek.
 Taiga nigdy nie potrafił mu się oprzeć. Zawsze gdy czuł jego usta na swoich, coś w nim pękało. Cholerny zboczeniec! Znał jego słabości i wrażliwe miejsca i zdecydowanie za często to wykorzystywał!
 Kagami stanął na czworaka i posłusznie się wypiął, już na wstępnie zaciskając palce na kołdrze. Kiedy Aomine zaczął się w nim poruszać, Taiga oparł czoło o poduszkę i jęknął głośno, sprawiając, że ruchy Daikiego stały się jeszcze szybsze i za każdym razem trafiał w jego czuły punkt, co doprowadzało Kagamiego do szaleństwa. Miał ochotę wić się pod nim z rozkoszy, ale dzielnie trwał w jednej pozycji. W końcu poczuł w sobie coś lepkiego, a sam doszedł chwilę później, brudząc pościel kolejną dawką spermy. Opadł na łóżko i zaczął głośno oddychać. Aomine położył się na nim i pocałował go w kark.
 - Było zajebiście – wymruczał mu do ucha.
 - Mmmmm… - Taiga odchylił głowę, domagając się więcej pieszczot.
 - O, tygrysek jeszcze nie jest zaspokojony? – Aomine potraktował jego zaproszenie bardzo entuzjastycznie. Zrobił mu na szyi i obojczykach kilka malinek, a Kagami zupełnie zapomniał o tym, że to będzie przez jakiś czas widoczne. Poddał się przyjemności i co chwilę przechylał głowę, by Daiki wycałował każde miejsce na jego karku.
 - Ostatni raz, Kagami – szepnął mu do ucha.
 Taiga spojrzał na niego kątem oka i westchnął cicho. Usiadł na łóżku i spojrzał na niego z ciekawością.
 - Jak tym razem chcesz to zrobić?
 - Na jeźdźca.
 Kagami nie wyglądał na zachwyconego. Tej pozycji nie lubił najbardziej. Czuł się przy niej wyjątkowo zażenowany. Aomine doskonale o tym wiedział, więc zanim zaczęli, złożył na jego wargach długi i namiętny pocałunek, pokazując mu tym samym, że go kocha i nie chodzi mu tylko o seks. Oderwał się od ust niezadowolonego Kagamiego i położył się na łóżku, dając mu znak, że ma usiąść na jego biodrach. Taiga zrobił to niechętnie, ale gdy poczuł ręce Daikiego na swoich udach, poczuł się pewniej. Nakierował jego członka na swoją dziurkę, po czym nabił się na niego, cicho przy tym sycząc. Aomine wyglądał na radosnego, a kiedy Kagami zaczął go ujeżdżać, jego spojrzenie wyrażało błogość i spełnienie.
 - Ch-Cholera… - jęknął Kagami, czując, że nadchodzi jego spełnienie. – N-Nienawidzę cię za to…
 - Też cię kocham, tygrysie. – Daiki uśmiechnął się zniewalająco i złapał go za pośladki. – Szybciej, Taiga…
 Czerwonowłosy przyspieszył swoje ruchy, a gdy doszedł, położył się na torsie swojego chłopaka i wtulił twarz w zagłębienie jego szyi. Aomine objął go ramieniem i przyciągnął do siebie, po czym pocałował w czubek głowy.
 - Byłeś wspaniały – szepnął.
 - Nigdy więcej nie założę tego fartucha. – Kagami ziewnął, czując swoje zmęczenie. Oj, taki seks potrafi człowieka zmęczyć. – I nie będę ci śpiewał, idioto.
 Daiki tylko uśmiechnął się czule i okrył ich obu kołdrą. W jego głowie już rodził się nowy pomysł – w końcu widział ostatnio w przecenie bardzo ciekawy, ,,męski” fartuszek. A że niedługo wypada rocznica ich pierwszego razu… Trzeba to będzie uczcić.



_________________________________________________________________________________


 Przepraszam, jeśli źle dobrałam piosenkę xD troszkę się jej musiałam naszukać, by jako tako pasowała ;P