Heeej!
Jak sam tytuł wskazuje, napisałam niespodziankę, której się (raczej) nie spodziewaliście :D Aktualnie piszę też rozdział 44, ale nie wiem, kiedy się dokładnie pojawi ;) Oczywiście ,,Kryminalistka" i ,,Wygrana" też są w kontynuacji :D
Pewnie jesteście ciekawi, co to za niespodzianka? Otóż chciałbym powiedzieć, że AoKisy, ale dla odmiany Kise x Aomine!! *Ao mnie za to zabije ;_;* Tak, w ten pamiętny dzień, szanowny Kisiałek zdominował w tym opku mego zacnego, aczkolwiek pewnie teraz wkurzonego, męża... ;P No cóż, jeśli Ao mnie nie zabije bądź mi nie zabierze laptopa, to za pewien czas nieokreślony na pewno coś dodam! :D
A jeszcze chciałam zaprosić na pierwszy rozdział, który pojawił się niedawno na drugim blogu ;) Tu macie link ---> Rozdział 1
Miłego czytania! :D
_________________________________________________________________________________
,,OSOBOWOŚCI"
Szedłem do domu Kise. Mówił, że ma jakiś problem, który tylko ja mogę rozwiązać. Jak zwykle pewnie przesadza, ale wolałem tam pójść, nim później przez miesiąc wysłuchiwać jego pretensji. Czego ta ciota może znów chcieć? Pomocy w dobraniu ładnego zapachu perfum? Rozczesania kołtuna we włosach? Zabicia pająka znajdującego się na ścianie? One-on-one? Jeśli będzie to któraś z takich błahostek, to go chyba zabiję i więcej mu nie pomogę.
Jak sam tytuł wskazuje, napisałam niespodziankę, której się (raczej) nie spodziewaliście :D Aktualnie piszę też rozdział 44, ale nie wiem, kiedy się dokładnie pojawi ;) Oczywiście ,,Kryminalistka" i ,,Wygrana" też są w kontynuacji :D
Pewnie jesteście ciekawi, co to za niespodzianka? Otóż chciałbym powiedzieć, że AoKisy, ale dla odmiany Kise x Aomine!! *Ao mnie za to zabije ;_;* Tak, w ten pamiętny dzień, szanowny Kisiałek zdominował w tym opku mego zacnego, aczkolwiek pewnie teraz wkurzonego, męża... ;P No cóż, jeśli Ao mnie nie zabije bądź mi nie zabierze laptopa, to za pewien czas nieokreślony na pewno coś dodam! :D
A jeszcze chciałam zaprosić na pierwszy rozdział, który pojawił się niedawno na drugim blogu ;) Tu macie link ---> Rozdział 1
Miłego czytania! :D
_________________________________________________________________________________
,,OSOBOWOŚCI"
Szedłem do domu Kise. Mówił, że ma jakiś problem, który tylko ja mogę rozwiązać. Jak zwykle pewnie przesadza, ale wolałem tam pójść, nim później przez miesiąc wysłuchiwać jego pretensji. Czego ta ciota może znów chcieć? Pomocy w dobraniu ładnego zapachu perfum? Rozczesania kołtuna we włosach? Zabicia pająka znajdującego się na ścianie? One-on-one? Jeśli będzie to któraś z takich błahostek, to go chyba zabiję i więcej mu nie pomogę.
Zawsze myślałem, że to
dziewczyny mają humorki, przez co często są wkurzające. Jednak jak poznałem
Kise cały mój światopogląd diabli wzięli. Okazało się, że ta pedalsko blond ciota
jest gorsza od wielu dziewczyn podczas okresu. Jak to możliwe? Też nie mam
pojęcia. Zaskakujące jest również to, że jakimś cudem została moim chłopakiem. Czasem
sam nie mogę w to uwierzyć, ale jak na razie wytrzymałem z nim cztery miesiące.
Wiecie, co jest najlepsze? Jak ma chęć na seks, to jest naprawdę świetny w
łóżku. Oczywiście ja jestem lepszy, nie przesadzajmy z tym chwaleniem go. Kise
to urodzony uke. I niech tak pozostanie.
Zapukałem do drzwi,
które po chwili otworzył mi Ryouta. Zastanowiło mnie to, że jest jakiś dziwny.
Wyglądał tak, jakby się miał zaraz rozpłakać. To niecodzienny widok, bo
najczęściej ma na twarzy uśmiech, którego trudno w jakikolwiek sposób się
pozbyć. No chyba że w grę wchodzą ubrania bądź jakaś krosta na jego czole – wtedy
pogrąża się w głębokiej depresji, z której trudno go wyciągnąć.
- Aominecchi! – Rzucił
mi się na szyję, a ja musiałem ręką oprzeć się o drzwi, by nie wylądować na
podłodze.
- Jeśli mam ci pomóc
wybrać jakąś cholerną bluzkę, to powiem na wstępie, że nie ma mowy. – Odkleiłem
go od siebie.
- A czy mi zawsze musi
chodzić o bluzkę? – Usłyszałem obok siebie. Zaraz, skoro Kise siedział tuż
przed moją twarzą, to kto się odezwał?
Spojrzałem lekko w bok
i mnie zamurowało. Obok wejścia do kuchni stał drugi Kise. Ten był jednak inny
– wyraz twarzy miał taki, jakby był wszystkim znudzony. Ubrany był tak samo jak
Ryouta Jeden, ale jego zachowanie kompletnie się różniło.
- O co chodzi? –
Wymamrotałem, gapiąc się to na jednego, to na drugiego.
- Sam chciałbym wiedzieć.
– Burknął Ryouta Dwa.
- Wróciłem ze szkoły
do domu i zobaczyłem jego. – Kise Jeden wskazał swojego klona. – Znaczy… siebie
zobaczyłem. A właściwie to jego jako siebie.
- Przestań dodatkowo
mieszać! – Warknąłem, odklejając go od siebie. – Chciałeś, bym tu przyszedł, by
pomóc wam to wyjaśnić? – Przytaknęli. – Rany… - jęknąłem. – Jak mam to niby
zrobić? Co ja jestem, wszechwiedząca encyklopedia paranienormalnych przypadków?
Zacząłem chodzić po
przedpokoju i przeczesywać dłonią włosy. Na co oni liczą? Że w magiczny sposób
ich połączę lub jednego się pozbędę? No sorry, ale żadnym czarodziejem nie
jestem!
I nagle mnie olśniło.
Skoro jest teraz dwóch Kise, to znaczy, że będzie dwa razy więcej ruchanka!
Najpierw seks z Ryoutą Jeden, potem z Ryoutą Dwa. E, może dwie blond cioty to
nie takie złe rozwiązanie?
- Pojęcia nie mam, co
robić.
Nagle obaj wstali i
spojrzeli na siebie, kiwając lekko głowami. O co im chodzi? Podeszli do mnie i
niebezpiecznie się zbliżyli.
- Aominecchi, skoro na
razie i tak nic na to nie poradzimy… - zaczął Kise Jeden i wsunął mi rękę pod
koszulkę. No co to ma być?!
- … to może zajmiemy
się czymś przyjemnym? – Dokończył Kise Dwa, ściągając ze mnie bluzę.
No nie wierzę! Przecież
to ja miałem się zabrać za molestowanie ich! Wykorzystują przeciw mnie przewagę
liczebną! I oni uważają się za facetów?! Baby i tyle!
- Ani mi się waż! –
Warknąłem, gdy Ryouta Dwa dobrał się do paska od moich spodni.
- Najwyższa pora na
jakąś zamianę, nie? – Spojrzał porozumiewawczo na Kise Jeden, a ten po chwili
złapał mnie za nadgarstki.
Jasna cholera, Kise
mnie gwałcą! Koniec świata jest blisko. Ale zaraz, zaraz! Przecież nie mogę
jeszcze umrzeć! W środę ma wyjść najnowszy magazyn ,,Horikity mai”! Jak ja mam bez niego pójść do grobu? Niewykonalne. Wychodzi
na to, że muszę żyć. I być seme. Zawsze nim byłe i zawsze nim będę. Żadna taka
ciota nie dobierze się do mojej seksownej dupy! Nie pozwalam!
- Spróbuj tylko, a
nabiję ci takiego siniaka, że żadna kosmetyczka nie da rady go zakryć nawet
toną dziwnych mazideł!
Kise Dwa przestał
ściągać ze mnie spodnie i spojrzał na Kise Jeden. Na chwilę znieruchomieli,
więc chciałem skorzystać z okazji i umknąć, ale gdy tylko się ruszyłem, Ryouta
Pierwszy mocniej ścisnął moje nadgarstki, a Ryouta Drugi całkowicie pozbawił
mnie jeansów.
Wkurzyłem się. Bardzo
się wkurzyłem. Normalnie czułem się jak wulkan tuż przed erekcją. Czy tam erupcją,
nieważne. Byłem blisko wybuchu. Gdybym tylko umiał plunąć ogniem, z Kise
zostałaby już warstwa popiołu. No właśnie. Ale nie umiem. Pozostała mi walka
wręcz. A że jestem silny, jakoś muszę sobie poradzić. Zacząłem się szarpać,
warczeć, nawet udało mi się kopnąć zaskoczonego Ryoutę Dwa. Odsunął się ode
mnie, oszołomiony, a ja wykorzystałem okazję i wyszarpnąłem się z uścisku Kise
Jeden. Moja wolność nie trwała jednak długo – ledwo zdążyłem się podnieść z
podłogi, znów zostałem na nią powalony, a na swoim brzuchu i udach poczułem
czyjś ciężar. Kise Dwa szybkim ruchem ściągnął ze mnie majtki, a Kise Jeden
wpił się gwałtownie w moje usta.
Cholera!
Miałem zamiar zacząć
się wyrywać, ale gdy poczułem, jak Ryouta Dwa bierze do buzi mojego penisa,
dałem za wygraną. Niech się cieszą, dziady jedne. Raz im pozwolę na dominację.
Niech znają moje dobre, łaskawe serce.
Jęknąłem cicho, gdy
poczułem, jak zbliża się moje spełnienie. Kise Jeden zaczął całować mnie po
szyi i barkach, a Kise Dwa włożył we mnie dwa palce. Doszedłem, brudząc jego
koszulkę. Nawet nie miałem siły się wyrywać. Boże, do czego to doszło? Żebym
dał się zdominować dwóm ciotom? W dodatku nie wiadomo jak Kise się
,,podzielił”. Jeden wygląda na zawodowego płaczusia i mógłby robić za płaczkę
na swoim pogrzebie, a drugi ma obojętną minę i … I jest dziwny. To są dwie
osobowości Ryouty? I on niby ma w sobie na co dzień coś takiego? A ja o tym nie
wiedziałem?! Serio, od tej strony go nie znałem… Co jeszcze przede mną ukrywał,
dziad jeden?! Niech no ja się tylko dowiem…
Kise Jeden zaczął
lizać mnie po uchu, a w tym czasie Kise Dwa ścisnął mnie za uda i wszedł we
mnie bez najmniejszego ostrzeżenia. Jęknąłem, gdy zaczął się we mnie poruszać. Za
jakie grzechy wylądowałem na podłodze jako uke? Przecież to nawet łóżko nie
jest! A wiadomo, że to ja powinienem dominować! Już ja im się za to odpłacę,
przysięgam…
Doszedłem, a on
wyszedł ze mnie, za to na jego ustach pojawił się nikły uśmiech. Już chciałem
wstać i ich ochrzanić, ale nagle zamienili się miejscami – Kise Jeden usadowił
się między moimi nogami, a Kise Dwa mocniej przycisnął mnie do podłogi.
- E-Ej! – Krzyknąłem. –
Co to ma być?!
- Chcemy się
odwdzięczyć – powiedział Ryouta Dwa.
- Odwdzięczyć? –
Myślałem, że nie dosłyszałem.
- Zawsze ty nas
zaspokajałeś, więc pomyśleliśmy, że tym razem my zaspokoimy ciebie.
- Ja się w zupełności
zaspokajam będąc seme! – Warknąłem.
- My też chcieliśmy
raz poczuć, jak to jest być tym dominującym. – Kise siedzący na moim brzuchu
pochylił się nade mną. – A poza tym nie jest ci źle, prawda? – Szepnął i przejechał
swoim językiem po moich wargach.
Jasna cholera, jak
dobrze…
Ale to i tak nie
zmienia sytuacji, w jakiej się znajduję. Nie daruję im tego. Wkrótce któremuś
się tak odwdzięczę, że nie będzie mógł siadać na dupie przez miesiąc. A
najlepiej odwdzięczę się i jednemu, i drugiemu. Więcej przyjemności dla mnie,
więcej kary dla nich.
Skoro Kise mi się odwdzięcza
(czy może odwdzięczają), to mam rozumieć, że czują dokładnie to samo, kiedy ja
jestem seme. A nie, wróć. Ja jestem królem seksu, więc na sto procent robię to
lepiej od nich. Chociaż Kise nie jest w tym taki zły…
Ryouta Dwa wszedł we
mnie bez żadnego ostrzeżenia, a Ryouta Jeden zaczął całować mnie po szyi.
Podejrzewam, że będę miał tam masę malinek… Zabiję ich za to. Najpierw zgwałcę,
potem zabiję. Nie obchodzi mnie, że mogę pójść za to do więzienia. Przynajmniej
mi ulży i będę miał poczucie wymierzonej sprawiedliwości. Kise nigdy więcej nie
dobierze się do mojego tyłka!
Po raz kolejny
doszedłem i poczułem w swoim odbycie spermę Ryouty. Spokojnie, Daiki,
morderstwem zajmiesz się później. Najpierw trzeba ich związać, zgwałcić, a
potem się wymyśli, w jaki sposób zginą.
- Podobało ci się? –
Spytał Kise Jeden i zdjął koszulkę, na której były resztki mojego nasienia.
Gdybym umiał strzelać
piorunami z oczu, ta ciota już byłaby martwa. Właśnie leżałby przede mną
resztki jej zwłok.
- Zabiję… - mruknąłem,
ale ostatecznie muszę stwierdzić, że było mi… przyjemnie. W życiu nie powiem
tego na głos!
- A my i tak wiemy, że
ci się podobało! – Wykrzyknął Ryouta Dwa, a z jego twarzy zniknął na chwilę
wyraz znudzenia. Cud prawdziwy.
Ubrałem koszulkę i
bokserki, po czym sięgnąłem po spodnie oraz buty.
- Następnym razem nie
waż się po mnie dzwonić – warknąłem.
Dokończyłem ubieranie
się i podszedłem do drzwi wyjściowych z zamiarem opuszczenia domu tego
cholernego modela. Niech mnie teraz przeprasza. Oficjalnie oznajmiam, że mam
focha. Musi mi to jakoś odpokutować.
Kiedy otworzyłem
drzwi, zamarłem. Przede mną stał kolejny Kise. Miał pewny siebie wyraz twarzy,
a w jego oczach błyszczało czyste pożądanie. Chryste Panie, wpadłem. Mamo,
ratuj! Chcę do domu!
- Już wychodzisz? –
Szepnął i polizał prowokująco swoje usta. – Aominecchi, zabawa jeszcze trwa. –
Wpił się gwałtownie w moje usta i wepchnął mnie z powrotem do mieszkania, po
czym zamknął drzwi na klucz. Ręce włożył pod moją koszulkę i popchnął mnie na
kanapę.
Coś czuję, że jednak
prędko z tego mieszkania nie wyjdę…
________________________________________________________________________________
Krótkie, bo krótkie, ale jest! :D