Z góry przepraszam za ewentualne schorzenie psychiczne XD
Uprzedzam, że nie biorę za to odpowiedzialności! :P
___________________________________________________________________________________
~Kagami~
Wróciłem do salonu i zauważyłem
rozwalonego na kanapie Aomine. Już chciałem go porządnie opieprzyć i wyprosić z
domu, ale gdy podszedłem, doszło do mnie, że zasnął. No pięknie! I co ja mam
zrobić? Wyglądał na naprawdę zmęczonego, ale jednak spał w moim domu, na mojej kanapie!
Gdyby to był ktoś, kogo lubię, nie było by problemu. Ale to Daiki Aomine, co
oznacza, że problem jednak jest. Wprawdzie jutro jest dzień wolny od szkoły,
więc niby mógłby zostać, lecz… Nie, to przecież chłopak, który… Który…
Ostatecznie nie jest taki zły i nawet go lubię. Taką małą ociupinkę, ale jednak
lubię. Jak z nim przed chwilą gadałem, to wydawał się całkiem spoko. Wprawdzie
dziś się biliśmy i znów mnie ograł w kosza, ale doszedłem do wniosku, że on po
prostu taki jest. Beztroski, arogancki, pewny siebie, samolubny, irytujący i
wkurzający do granic możliwości, lecz dzięki niemu jestem lepszy w kosza. Muszę
przyznać, że te kilka ruchów, które mi pokazał, pomogły mi wygrać w meczu z
Yosen. Udało mi się pokonać Murasakibarę, Himuro…
Ech, niech śpi dalej. Prawdopodobnie będę tego
jutro żałował, ale trudno. I tak nie mam siły wyganiać go z mieszkania. Poszedłem
do łazienki, wziąłem szybki prysznic i uwaliłem się na łóżko w sypialni. Natychmiastowo
zasnąłem.
***
Obudzić go czy nie? Wprawdzie jest dzień
wolny, godzina ósma trzydzieści rano, ale on nadal śpi na mojej kanapie. Kurwa,
za miękki jestem. Normalnie to mógłbym go walnąć, gdyby mnie obraził choć
jednym słówkiem, ale teraz, gdy go widzę śpiącego i przykrytego kocem…
Poszedłem do kuchni zrobić śniadanie.
Ugotowałem ryż, dodałem do tego kurczaka, a wszystko polałem sosem.
- Co tam pichcisz?- usłyszałem zaspany głos
Aomine.
- Ile można spać, kretynie?- nie byłbym sobą,
gdybym go nie obraził.
- Długo- odpowiedział, po czym zerknął na
patelnię.- Śniadanko? Co zrobiłeś?
- Ryż, kurczak z sosem i herbata.
- No, no- zagwizdał.- Niezła z ciebie
kuchareczka.
- Morda!
Nałożyłem na dwa talerze dwie całkiem spore
porcje, po czym położyłem je na stół. Jedliśmy, nawet trochę gadaliśmy o
koszykówce. Akurat na ten temat Daiki miał wiele do powiedzenia. Aż dziwne, że
on potrafi normalnie z kimś pogadać. Zawsze zbaczał na jakieś zboczone tematy,
typu cycki, seks…
- Te, Kagami, gdzie masz łazienkę?- zapytał
nagle Aomine.- Muszę się umyć.
- Nie możesz u siebie?- prychnąłem.
- Nie chcę tak wychodzić na ulicę.
- A myślałem, że jesteś flejtuchem…
- Zamknij się!
- Ech, pierwsze drzwi na lewo. Czekaj, dam ci
jakąś bluzkę.
Wstałem i poszedłem do swojego pokoju.
Wyciągnąłem z szafy pierwszą lepszą koszulkę, po czym z niechęcią dałem ją
Aomine. W sumie to wolę się z nim podzielić jedną częścią garderoby, niż wąchać
jego smród.
Gdy wszedł do łazienki, zabrałem się za
sprzątanie ze stołu. Umyłem naczynia i odłożyłem je na właściwe miejsca. Ledwo
zdążyłem usiąść na kanapie, usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłem i
poszedłem otworzyć.
- Co wy tu robicie?- spytałem, widząc w progu
swoją drużynę.
- Musimy szybko coś obgadać- powiedziała Riko
i nie czekając na moje zaproszenie, weszła do środka.
Po chwili cała drużyna zajęła kanapę (Bogu
dzięki, że wcześniej ją złożyłem!) oraz podłogę. Przyniosłem jakieś ciasteczka,
po czym stanąłem przy fotelu.
- Dobrze, skoro już się zebraliśmy w jednym
miejscu…- zaczęła trenerka, ale przerwało jej czyjeś marudzenie.
- Kagami, nie masz jakiejś większej?- w
salonie stanął Aomine, z moją koszulką w dłoni.
Spojrzał zaskoczony na resztę drużyny, a oni
wlepili w niego swoje rozszerzone gały. Akurat w takim momencie?
- Co on tu robi?- zapytał Hyuga i zerknął na
mnie.
- Halo, ja tu stoję - warknął Daiki. -
Nocowałem u niego.
Spojrzenia całej drużyny spoczęły na mnie. No
tak, kto by przypuszczał, że mój największy rywal mógłby u mnie nocować? Na
pewno nie ja. Wszystko im wyjaśniłem, lecz dopiero po kilku minutach to do nich
dotarło.
- A ty byś wreszcie się ubrał!- zganiłem
Aomine, a po chwili zobaczyłem jego kpiący uśmiech.
- I co się tak złościsz? Faceta bez koszulki
nie widziałeś?
Właśnie miałem mu odpowiedzieć, że jest
pieprzonym dupkiem, który nie ma za grosz kultury, ale przeszkodziła mi
trenerka.
- Czekaj! Jeszcze nie!- krzyknęła i podeszła
do Aomine.- Wspaniała budowa ciała… Idealne proporcje… Nigdy nie widziałam
czegoś takiego… Ramiona, nogi, brzuch… Wszystko jest… Idealne! Nawet lepsze niż
u Kagamiego!
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę. Nas też tak
sprawdzała, ale żeby zawodnika z innej drużyny? I to w dodatku Aomine? I czego
ona się tak nad zachwyca? Może i jest trochę lepiej zbudowany niż ja, ale
jednak za bardzo go wychwala.
Prychnąłem.
- Ktoś tu jest zazdrosny!- kpiący śmiech tego
kretyna był nie do zniesienia. Przynajmniej założył już koszulkę.
- Morda!- krzyknąłem.- I wynocha z mojego
mieszkania!
- Oi, nie wiesz, że gości się nie wygania?
W tym samym momencie usłyszałem dzwonek do
drzwi. Kogo znów niesie? Nie wydawałem przecież żadnego przyjęcia!
Prawie
zaliczyłem glebę w hollu, gdy moim oczom ukazała się Momoi wraz z Kise,
Midorimą i Murasakibarą. Jeszcze tylko Akashiego brakuje i będzie piękny,
nieznośny komplet.
- Jest Dai-chan?- zapytała dziewczyna i w tym
samym czasie dostrzegła swoją ofiarę.- Dai-chan! Za półgodziny jest spotkaniem
z Akashim! Zapomniałeś?
Sądząc po
minie tego kretyna stwierdzam, że zapomniał. Przeklął pod nosem i zaczął
zbierać swoje rzeczy. Kto by pomyślał, że Aomine Daiki może być komuś tak
podporządkowany?
- Jednak nie musimy się spieszyć- mruknęła
Momoi, a ten kretyn zatrzymał się na środku salonu i spojrzał na nią pytającym
wzrokiem. Właśnie chowała telefon do kieszeni.- Mamy spotkanie dopiero za dwie
godziny.
- Co za cham!- wykrzyknął oburzony Aomine.-
Żeby informować o odwołaniu spotkania, kilka minut przed jego rozpoczęciem!
Zgniótł w dłoni plastikową puszkę po coli i
wrzucił ją do kosza.
- Kagami-chin, masz coś do jedzenia?- spytał nagle
Murasakibara.
Już chciałem mu odpowiedzieć, że nie i nie mam
dla nich czasu, ale wtrącił się ten kretyn.
- Ależ ma, ma - zarzucił swoje ramię na moją
szyję. - Pyszny ryż z kurczakiem w sosie.
Temu olbrzymowi nie trzeba było dwa razy
powtarzać. Po chwili znalazł się w kuchni i zajął się szykowaniem dla siebie
posiłku.
- Zrobiłeś to specjalnie- warknąłem w stronę
Aomine, który tylko głupio się uśmiechnął. Strąciłem jego rękę.- Dupek wredny-
dodałem.
- I kto to mówi?- prychnął, po czym usiadł na
krześle przy stole.
- Co robisz?- zapytałem, nie kryjąc złości i
zdziwienia.
- Siedzę, nie widać?
- Ty już chyba wystarczająco się u mnie
ugościłeś! Wynocha!
- Mówiłem ci już, że gości się nie wygania.
- A ja ci mówię, że nie można się do kogoś
wpraszać, głąbie!
- Nie ruszam się stąd- odparł leniwie i
podparł dłonią podbródek.
- Kagami-chin, masz jakiś sok?- spytał nagle
Murasakibara.
- W lodówce…- miałem wrażenie, że zaraz
wybuchnę.
- A, widzę. Tak przy okazji, to dobrze
gotujesz. Chętnie wpadnę do ciebie na kolację.
- C-Co?!
- To całkiem niezły pomysł- ożywił się nagle
Aomine.- Tylko zrób coś dobrego, młotku.
Teraz będą mi się wpraszać na pory
jedzeniowe?!
- Wcale was nie zapraszam!
- Nie potrzebuję zaproszenia- odparł pewnym
siebie głosem.- Oi, Murasakibara, wpadamy do niego wieczorem?
Olbrzym przytaknął, a ja miałem ochotę udusić
Aomine gołymi rękami.
- Glonie, Satsuki, Kise, też wpadniecie?-
ciągnął dalej Daiki.
- Dai-chan!- krzyknęła oburzona Momoi.- Kagami
ma rację! Nie można się do kogoś wpraszać bez jego zgody!
Momoi, błagam, ratuj! Zrób cokolwiek, byleby
tylko ta zgraja prehistorycznych małp się do mnie nie wprosiła!
- Ekhm!- odkaszlnęła Riko. – Moja drużyna!
Dzisiaj mamy trening pół godziny wcześniej, a jak któryś się spóźni, będzie
robił dodatkowe kilometry! Aomine, ciebie też to dotyczy!
Zauważyłem, że Pokolenie Cudów i moja drużyna
ciągle obrzucały się nieufnymi, złośliwymi i niedowierzającymi spojrzeniami. Dlaczego
akurat mój dom…? Przecież to mieszkanie zamieni się zaraz w pobojowisko! A jak
dojdzie między nimi do starcia albo do rękoczynów? Kto mi przeprowadzi remont?
Gdzie się przeprowadzę?
Nie, dość, to tylko moja durna wyobraźnia. Wdech,
wydech, wdech, wydech. Nadal się nie uspokoiłem. Nie dość, że wszyscy wpakowali
się do mojego domu, to jeszcze robią w nim, co chcą! No to jest po prostu
szczyt bezczelności i chamstwa.
- Kagami-chin, wezmę to sobie na wynos –
odezwał się Murasakibara, stając przy stoliku z miseczką ramenu.
Już chciałem mu coś odpowiedzieć, ale
uprzedziła mnie Momoi.
- Muk-kun! Powinieneś spytać Kagamiego o
zgodę!
Zaczęła mówić mu coś o dobrym wychowaniu, ale
ten żarłok nie był tym kompletnie zainteresowany. Wcinał moje drugie śniadanie
i nie wydawał się być w żadnym stopniu zawstydzony.
- Moja drużyna, wychodzimy! – krzyknęła nagle
Riko.
- Chcecie mnie tu z nimi zostawić?! –
jęknąłem.
- Będzie ci luźniej w domu – uśmiechnęła się,
po czym skierowała się w stronę drzwi.
Wszyscy z Seirin, oprócz Kuroko, wyszli za
nią. Pokolenie Cudów zajęło kanapę i fotele, więc miałem problem ze
znalezieniem miejsca.
- Kagami-kun, możemy u ciebie zostać jeszcze z
półtorej godzinki? – zapytała Momoi.
Popatrzyłem na wszystkich. Ona siedziała koło
Aomine, który oglądał okładki moich filmów, Kise gadał o czymś z Kuroko, który
co chwila mu przytakiwał, Midorima sprawdzał swój horoskop, a Murasakibara żarł
moje jedzenie.
Westchnąłem.
- Niech na tym stracę – powiedziałem po chwili
ze zrezygnowaniem. – Tylko mi mieszkania nie zdemolujcie.
- Masz jakąś fajną grę? –spytał nagle Aomine. –
Bo podejrzewam, że pornosów w domu nie trzymasz?
- Ja nie jestem takim zboczeńcem! –
krzyknąłem.
- Ale grę chyba masz?
- Karty mam.
- Zagrajmy w makao! – odezwał się nagle Kise,
przerywając swój monolog kierowany do Kuroko.
Dwie minuty później siedzieliśmy przy stole, a
ja rozkładałem karty. Całkiem przyjemnie się z nimi grało. Nawet wygrałem kilka
rund. Założyłem się z Aomine o większość ilość wygranych, ale ku naszemu
rozczarowaniu, mieliśmy remis. Okazało się, że najwięcej razy wygrał Kuroko.
Pewnie podglądał, gdy inni nie patrzyli.
Przeżyłem tę męczarnię i odetchnąłem z ulgą,
gdy wreszcie zamknąłem za nimi drzwi. Siedzieli u mnie prawie do południa.
Ludzie, oszaleć można! Zasłużyłem na mały odpoczynek. Pora wykorzystać czas
wolny.
___________________________________________________________________________________