Yo!
Zaczął się rok szkolny, więc teraz rzadziej będę tu coś wstawiała, a czasem te przerwy mogą być dłuższe :/
Chcę dobrze zacząć, by później nie mieć zaległości ;)
Zaczęłam też nową serię ,,Głośna miłość", jak się można domyślić, z Aomine xD <3 Jeśli chcecie przeczytać pierwszy rozdział, to w weekend mogę go wstawić ;) Ogólnie fabuła jest o ty, że główna bohaterka jest w klubie siatkarskim i poznała przypadkowo zboczonego członka PC ;P Będą tu na pewno śmieszne odzywki i dialogi ;) Mam dopiero napisany 2 rozdziały, więc.. xD
A teraz zapraszam na 45 rozdział ,,Życie czasem płata figle" ;P :D
A, i życzę udanego roku szkolnego i studenckiego!! ;* :D
Przypomnę tylko, że w ostatniej części Akina i Ao zajmowali się chorym Shosuke ^^ A później poszli spać ;P
________________________________________________________________________________
~Akina~
Kiedy usłyszałam budzik, otworzyłam leniwie
oczy i ziewnęłam cicho. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał szóstą
czterdzieści. Czas zbierać się do szkoły. Niedługo będą egzaminy, na które
trzeba się przygotować. Ciekawe, jak Aomine je zda…
Spróbowałam zrzucić
jego rękę ze swojej talii, ale efekt był tego taki, że mruknął coś przez sen,
po czym mocniej mnie do siebie przytulił. Rany… Czy każda pobudka u jego boku
musi tak wyglądać? Lubię być tak blisko niego, ale w takich wypadkach trzeba
wstać i szykować się do wyjścia, a nie marnować czas na leżenie! W dodatku on
może się wyszykować w ciągu dziesięciu minut, a ja potrzebuję na to co najmniej
pół godziny. Ktoś w końcu musi zrobić śniadanie. I poranną toaletę. Makijaż w
końcu sam się na nałoży.
- Wstawaj. –
Szturchnęłam go w ramię, ale to w niczym nie pomogło. Złapałam go za nos i
potrząsnęłam jego głową, przez co otworzył oczy. – Czas do szko… Ej! –
Krzyknęłam, gdy nagle się przekręcił, a ja wylądowałam pod nim. Zarzucił jedną
nogę na moje uda, rękę na ramię, po czym wtulił się w zagłębienie mojej szyi. –
Co ty wyrabiasz?!
- Śpię – mruknął.
- Spóźnimy się do
szkoły!
- No i? Pierwsza i tak
jest historia. – Czułam jego oddech na swojej skórze. Przyjemne uczucie… Bardzo
przyjemne. – Ten stary dziadek nawet nie zauważy naszej nieobecności.
- Niedługo są
egzaminy. – Spróbowałam go z siebie zrzucić, ale nie dałam rady. Ile ten kloc
waży?! – Opuszczanie teraz lekcji to nie najlepszy pomysł.
- I tak zdam. Ty
zresztą też.
Chciałam się jakoś wyślizgnąć z jego uścisku,
ale nie udało mi się. Wolną ręką odepchnęłam jego głowę, po czym spróbowałam
uwolnić jedną ze swoich nóg. Gdy tylko trochę ją przesunęłam, Daiki lekko się
podniósł i położył na mnie całym ciałem. Powietrza! Ludzie, duszę się!
- Złaź – wysapałam,
czując na sobie jego ciężar.
- Wygodnie mi –
mruknął i jeszcze bardziej się we mnie wtulił.
- Ale mi nie! –
Podniosłam głos. – Za ciężki jesteś!
- Skoro tak…
Już myślałam, że
pozwoli mi wstać, ale zrobił coś, czego się w sumie mogłam spodziewać – obrócił
się na plecy, a mnie pociągnął za sobą, w wyniku czego wylądowałam na jego
torsie.
- Teraz lepiej? –
Spytał, zalotnie się do mnie uśmiechając.
- Nie – warknęłam,
chcąc zejść, ale mi na to nie pozwolił.
- Ach… Czyli wolisz
być pode mną. Zapamiętam. – Mrugnął do mnie, a ja dopiero po chwili skapnęłam
się, o co mu chodzi.
Czułam, że się cała
czerwienię, więc odwróciłam wzrok, chcąc ukryć swojego rumieńca, co niestety
nie za bardzo mi się udało.
- Zboczeniec –
burknęłam tylko.
- Wyglądasz słodko. –
Poczułam, jak mnie mocniej obejmuje, a jedną rękę kładzie na moim pośladku.
- Ej! –
Zaprotestowałam. – Nie pozwalaj sobie!
- Sorry, sorry. – Zabrał dłoń z mojego tyłka,
cały czas patrząc mi przy tym w oczy.
Jakie on ma piękne
tęczówki… Jeszcze nigdy nie wiedziałam takich oczu. Przeważnie były albo
błękitne, albo szare, a on ma granatowe. I właśnie dlatego, że są takie
wyjątkowe, zakochałam się w nich. Mogłabym tak w nie patrzeć bez końca, gdyby
nie trzeba było zbierać się do szkoły.
- Wstawaj. –
Zarządziłam, ale niewiele sobie z tego zrobił. Uśmiechnął się lekko, a ja
głośno westchnęłam. – Jesteś niemożliwy.
- Raczej niemożliwie
zajebisty.
- Narcyz.
Spróbowałam się
podnieść, ale mocniej mnie przytrzymał. Efekt tego był taki, że dekolt mojej
bluzki trochę się obniżył, przez co widać było część mojego biustu. Momentalnie
się zarumieniłam, po czym położyłam się z powrotem na torsie Daikiego, by
zakryć swoje piersi.
- Zapewne są piękne,
nie musisz ich ukrywać – szepnął.
- Za wcześnie –
mruknęłam.
Zaczęłam gładzić go po
włosach, a gdy to sobie uświadomiłam, walnęłam go w ramię i zażądałam, by mnie
puścił. Zaśmiał się cicho, ale po kilku ostrych zdaniach z mojej strony puścił
mnie i usiadł na łóżku. Podeszłam do szafy, by wyjąć z niej świeży mundurek
oraz czystą bieliznę, po czym chciałam wyjść z pokoju, lecz zatrzymał mnie
czyjś uścisk na ramieniu.
- Rany, puść. –
Westchnęłam, powoli tracąc cierpliwość.
- Ale ja tak lubię
mieć cię przy sobie… - Musnął nosem moją szyję, a ja aż wstrzymałam powietrze.
Jezu, jakie to miłe… Lekko łaskocze, ale jest przyjemne.
- To poprzytulasz mnie
po szkole. – Spróbowałam odejść, ale gwałtownie mnie przekręcił i złączył nasze
usta w pocałunku.
Wiedziałam, że
powinnam zacząć się wyrywać i jakoś protestować, ale zwyczajnie nie potrafiłam.
On tak dobrze całuje… Dlaczego tek kretyn musi być taki seksowny?!
Kiedy w końcu udało mi
się przekonać go do puszczenia mnie i wyszykowania się do szkoły, wbiegłam do
łazienki i zamknęłam drzwi na zamek, w międzyczasie próbując uspokoić
rozszalałe serce. Co ten matoł ze mną wyrabia…
***
Dziś prawie każdy
nauczyciel przypominał o zbliżających się egzaminach semestralnych. Znów będę
musiała pomagać Aomine w przygotowaniach. Westchnęłam w duchu i poszłam na salę
treningową, gdzie nasza koszykarska drużyna miała trening. Oczywiście brakowało
jednego osobnika. Kogo? Można się łatwo domyślić.
Podeszłam do
Imayoshiego i wręczyłam mu statystki z ostatniego meczu towarzyskiego, na
którym Aomine nie grał. Ba, nie przyszedł nawet popatrzeć! Mógłby się chociaż
zainteresować swoją drużyną, a nie zachowywać się jak jakiś król. Ciekawie co
powie, gdy ktoś go pokona.
- Imayoshi-kun,
widziałeś może Aomine? – spytałam, przyglądając się rzutom Wakamatsu.
- Nie. – Spojrzał na
otrzymane przed chwilą papiery. – Jak zwykle nas olał.
Pokręciłam głową, po
czym głośno westchnęłam.
- Widział ktoś z was
Aomine? – Zwróciłam się do drużyny, która na chwilę przerwała trening.
- Pewnie jest tam,
gdzie zwykle – odparł Wakamatsu, zaciskając pięści. – Gnojek mógłby się nauczyć
szacunku do starszych!
- Aomine-san jest… -
zaczął Sakurai, a gdy się na niego spojrzałam, zaczął przepraszać Bóg jeden wie
za co. – Widziałem go ostatnio przy automatach. Przepraszam, że go nie
zawołałem! Przepraszam!
- Spokojnie, nic się
nie stało. – Zapewniłam go. – Dziękuję!
Pobiegłam do wyjścia,
gdzie zderzyłam się z wchodzącym na salę Daikim. Cała drużyna zaniemówiła,
widząc go stojącego w drzwiach.
- Świat się wali, czyżby
ten kretyn łaskawie przyszedł na trening!? – Krzyknął Wakamatsu.
- Zamknij się, nie
przyszedłem trenować. – Aomine podrapał się po uchu.
I cała magia prysła. A
już myślałam, że raz zrobi wyjątek i łaskawie potrenuje z resztą drużyny.
Przeliczyłam się.
- Ciebie szukałem. –
Spojrzał na mnie.
- Musimy pogadać o
egzaminach semestralnych. – Wypchnęłam go na zewnątrz i zamknęłam za nami
drzwi.
- Zaczyna się… -
westchnął, po czym złączył nasze dłonie.
~Aomine~
No jak mam
to, kurwa, niby zrozumieć, jak to są jakieś egipskie hieroglify?! Te cyferki i
małe literki wyglądają jak pismo starożytnych Egipcjan! Do tego dochodzą
przeklęte ułamki, linie, kreski, kółka, kwadraty, liczby, które się chyba z
kosmosu urwały, i wiele innych dziwactw. Toż to czarna magia! Jak w ogóle można
obliczyć coś takiego? Mój mózg się przegrzewa! Oj, czuję już, jak wskaźniki
pokazują niebezpieczne, czerwone pole, które sygnalizuje, że zbliża się wybuch.
W tym wypadku rozsadzi mi łepetynę. No nie da się tego zrozumieć! To po prostu
niemożliwe. Nie rozumiem ludzi, którzy rozwiązują takie popierdolone zadania.
Jeśli ktoś się jeszcze nie domyślił, o co
chodzi, to podpowiem. Mówię o matematyce. Akina próbuje mi ją tłumaczyć od
godziny, ale to nijak nie chce wleźć mi do głowy! Zbliżają się egzaminy
semestralne, a ja tego kompletnie nie ogarniam. Jak obleję, Imayoshi mnie
zabije. I nie zagram na Winter Cup. Albo moja dziewczyna prędzej mnie opieprzy
na śmierć. Tak źle, i tak źle. Oba przypadki skończą się moim odejściem z tego
świata.
- Słuchasz mnie, kretynie?! – Jej krzyk
przerwał mój wewnętrzny monolog.
- Hę? – Spojrzałem na nią.
Głośno westchnęła i przyłożyła rękę do głowy.
Czyżby nie tylko mnie miał wybuchnąć mózg?
- Jesteś wyjątkowo tępy – powiedziała po
chwili. No jak ona śmie mnie obrażać?! – Przez te korepetycje musiałam odwołać
spotkania z Taigą.
- Nad tym akurat nie rozpaczam – mruknąłem
cicho.
- Mówiłeś coś? – Posłała mi mordercze
spojrzenie.
- Nie, kotku, wydawało ci się.
- Ty mnie kotkiem nie nazywaj, tylko weź się
wreszcie do nauki! Jak tak dalej pójdziesz, to zawalisz egzaminy!
- Nie zawalę. – Uśmiechnąłem się pewnie. Ale
może za to zwalę…
- Rozwiąż to zadanie.
Podała mi książkę, kartkę i długopis. Miałem
wrażenie, że się zapadam. Matematyka wygląda dla mnie mniej więcej tak:
Brunetka ma dwa psy, ruda jedną czwartą znaczków blondynki, czarna wydała 40%
swoich oszczędności na książki, a brat brunetki ma dwa razy więcej lat niż ona.
Jaka jest odległość między Słońcem a Ziemią?
Kosmos. Czysty kosmos. Zadanie, które dała mi
to rozwiązania, dotyczyło wieku dwóch sióstr. Bardziej by mnie interesował ich
rozmiar stanika. Ale mam dziewczynę, więc na cycki innych dziewczyn nie zwracam
już uwagi.
- I? – spytała, gdy przez pięć minut gapiłem
się na tę samą linijkę tekstu.
- Nijak – odpowiedziałem, a ona po raz kolejny
westchnęła.
- To przecież nie jest aż tak trudne! –
wykrzyknęła. – Z angielskim też sobie nie radzisz!
- Nie moja wina, że ,,dog” kojarzy mi się ze
,,zbok”. Podobnie się wymawia.
- Nie o to mi chodzi, kretynie! W ogóle się
nie skupiasz!
Akina złapała się za głowę i oparła o brzeg
łóżka.
- Nie wytrzymam z tobą – jęknęła. Po chwili
usiadła obok mnie i zaczęła czytać kolejne zadania. – Musimy je jeszcze raz
przerobić. – Wzięła do ręki swój zeszyt, gdzie miała zapisane wszystkie
rozwiązania.
- Zdam – zapewniłem ją, chcąc jak najszybciej
odłożyć na bok wszystkie podręczniki.
- W gimnazjum też tak mówiłeś. – Prychnęła. –
I co z tego miałam? Musiałam ślęczeć z tobą nad książkami.
- Ale poprawkę zdałem.
- Wielkie mi osiągnięcie – mruknęła. - Przez
chwilę kartkowała zeszyt, a następnie wskazała mi palcem na jedno zadanie. –
Rozumiesz to rozwiązanie?
Przejrzałem wszystkie działania, jakie były
tam zapisane, po czym kiwnąłem potwierdzająco głową.
- Najpierw dzielisz przez ilość, a potem
mnożysz przez czas.
- Więc czemu sam nie potrafiłeś tego napisać?
– Jęknęła, podtykając mi pod nos podręcznik do matmy. – To jest rozwiązanie
zadania, którego przed chwilą nie dałeś rady zrobić.
- Bo jak widzę rozwiązanie, to rozumiem treść
zadania. – Podrapałem się po uchu. – A tak to jest czysty kosmos.
Akina głośno westchnęła i zakryła książką
twarz.
- Jesteś niemożliwy – szepnęła.
- A jak zdam za pierwszym razem, to dostanę
nagrodę? – Przybliżyłem się do niej i musnąłem nosem jej policzek.
- Nie rozkwaszę ci nosa – burknęła.
Przytuliłem ją do siebie, ignorując jej cichy
okrzyk zdziwienia.
- Musimy się uczyć dalej! – Chciała ode mnie
odejść, ale jej nie pozwoliłem.
- To mi nie wchodzi. – Zacząłem się bawić jej
włosami.
Przez chwilę
między nami panowała cisza. Akina objęła mnie jedną ręką i wygodniej usadowiła
się między moimi nogami. Plecami dotykała mojego brzucha, a głowę oparła o mój
tors.
- Mam pewien pomysł – odezwała się nagle. –
Czy jeśli będziesz miał dobrą motywację, szybciej się nauczysz?
- Możliwe, a co?
Podniosła głowę do góry i spojrzała na mnie, a
ja pocałowałem ją w czoło.
- Za każdą poprawną odpowiedź pocałuję cię w
dowolne miejsce…
- W dowolne? – Ożywiłem się, a w mojej głowie
już zaczęły się pojawiać zboczone myśli.
- … powyżej pasa – dokończyła Akina. A już
myślałem, że będziemy się mogli w coś ,,pobawić”. – Albo ty pocałujesz mnie.
- Też powyżej pasa? – Zerknąłem szybko na jej
biust.
- Tak. Oprócz cycków – warknęła. – Więc jak?
- Jeśli to zadziała, to będę mógł się z tobą
dużo częściej uczyć! – Szeroko się uśmiechnąłem i cmoknąłem ją w policzek.
- Zaczynamy od matmy. – Podała mi kartkę,
książkę i długopis.
Odsunęła się ode mnie i usiadła na łóżku, a ja
zabrałem się za czytanie treści zadania. Myśl,
Daiki, myśl! Czeka cię skóra twojej dziewczyny, która aż prosi się o poczucie
twych ust! Muszę dać radę. Napiszę to najlepiej jak się da. Jestem bardzo
ciekawy, jak to będzie poczuć jej wargi na swoim torsie. Albo na obojczyku czy
szyi. Oj, jeszcze chwila a mi stanie od tych fantazji.
Pochyliłem się nad książką i starałem się
przypomnieć sobie wszystkie wskazówki Akiny dotyczące takiego rodzaju zadań. Nagle
mnie oświeciło. Muszę podzielić przez ilość, a następnie pomnożyć przez czas! A
na koniec dodać do wyniku pięć ósmych. Jeszcze tylko odpowiedź i…
- Gotowe! – Wykrzyknąłem, już chcąc ją gdzieś
pocałować.
- Tak szybko? – Zdziwiła się, ale wzięła do
ręki moją kartkę i porównała znajdujące się na niej rozwiązanie z odpowiedzią w
swoim zeszycie. Jej oczy na chwilę się rozszerzyły, po czym skinęła lekko
głową. – Dobrze.
Odłożyła wszystko na podłogę, po czym
spojrzała na mnie niepewnie, a na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
- To… - Przygryzła wargę. – Kto zaczyna?
- Ja. – Szeroko się uśmiechnąłem.
Podszedłem do niej na kolanach i kazałem jej
odchylić głowę. Na pierwszy ogień poszła delikatna i wrażliwa skóra na szyi
Akiny. Zassałem się na niej lekko, a w tym czasie ona wydała z siebie krótki
jęk. O tak!
- Ty kretynie! – Dotknęła ręką miejsca, w
które ją pocałowałem. – Miał być całus, nie malinka!
- Malinka to też pewien rodzaj całusa. –
Mrugnąłem do niej, a ona jeszcze bardziej się zarumieniła. Boże… Akina jest
taka seksowna!
- Teraz to. – Pokazała mi, które zadanie mam
robić, po czym oparła się o łóżko i wbiła we mnie czuje spojrzenie.
To ćwiczenie było nieco trudniejsze, ale gdy
tylko pomyślałem o przyjemności, jaka mnie czeka, zrobiłem je z dużo mniejszym
problemem niż na początku.
- To naprawdę działa… - mruknęła Akina.
- Chodź tu. – Gestem ręki nakazałem jej się
zbliżyć. Podeszła do mnie pewnym krokiem i kucnęła tuż przed moją twarzą. –
Pocałuj mnie w obojczyk.
Nachyliła się nade mną, a po chwili poczułem
jej wargi na swojej skórze. Jezu, jak dobrze! Jakie ona ma wspaniałe usta!
Takie delikatne, ale jednak potrafią być stanowcze! O, właśnie tak!
Nie byłem zbytnio zadowolony, gdy odsunęła ode
mnie swoją twarz. Chciałem ją do siebie przyciągnąć, ale zgrabnie mi się
wymknęła, pokazując przy tym język. A gdyby tak tym językiem dotknęła mnie w
pewnych miejscach? Kurwa, byłoby wspaniale…
***
Po
skończonej nauce miałem wycałowaną całą szyję i ramiona. Akina natomiast miała
ślady na obojczykach, brzuchu i karku. Gdy całowałem ją w brzuch, miałem
ogromną ochotę zdjąć z niej bluzkę, ale wiedziałem, że sama musi być na to
gotowa. Problem polega na tym, że ogromnie jej pragnę i coraz trudniej mi się
powstrzymywać. A jak mnie całowała…
Kurwa. Mam dziwne wrażenie, że coraz bardziej
się w niej zakochuję.
_________________________________________________________________________________
----->
<------
A ten obrazek to ja, jak widzę Ao xD *.*