Heeeeeej :D
Planowałam wstawić trochę wcześniej, ale nie wyszło ^^". Mam nadzieję, że ten rozdział też wam się spodoba :3
Możliwe, że za jakiś czas pojawi się tu AoKaga, która ostatnio całkiem nieźle mi idzie ;P Niczego jednak nie obiecuję, bo to ,,za jakiś czas" może się okazać końcówką grudnia xD
Zostawiam wam kolejną część i idę zaraz do szkoły ;) Dziś już wreszcie piątek :D
Miłego dnia ;*
PS. NA DOLE POTRZEBUJĘ WASZEJ POMOCY! ;P ;)
_________________________________________________________________________________
Kiedy spakowałam drugie śniadanie, wyszłam z domu i skierowałam się w
stronę szkoły. W uszach miałam słuchawki, w których leciała piosenka lubianego
przeze mnie zespołu. Odruchowo chciałam włożyć ręce do kieszeni bluzy, ale
przypomniałam sobie, że mundurek szkolny ich nie posiada. To jedna z rzeczy,
które mnie w nim wnerwiały. Jest niepraktyczny, spódniczki są ociupinę za
krótkie, wygląda się w nim zbyt elegancko, nie ma kieszeni, a na dodatek te
długie skarpetki… Nie żebym miała coś do podkolanówek, ale w gorące dni są
zdecydowanie niepotrzebne. W Ameryce tak nie było – tam można było chodzić
dowolnie ubranym, choć trzeba było przestrzegać też pewnych zasad. No i
dziewczyny nie wyglądały tak samo. Szczerze mówiąc, nie lubię, gdy tak dużo
ludzi ma na sobie podobne ubrania. Dla mnie to trochę irytujące. Jak innym
dziewczynom to nie przeszkadza? No cóż, one chodzą do japońskich szkół od lat,
a ja się od tego odzwyczaiłam. Czasem już sama nie wiem, gdzie mi się lepiej
mieszka.
Poczułam, jak ktoś wiesza mi się na
szyi. Nie zdziwiłam się zbytnio, wiedząc, że to Eguchi. Robi tak od dawna,
odkąd tylko zostałyśmy przyjaciółkami.
- Hej! – Uśmiechnęła się, a ja jej
odpowiedziałam, wyjmując przy tym słuchawki z uszu. – Byłam wczoraj wieczorem
na facebooku. – Spojrzała na mnie czujnie. Oho, już wiem, co się szykuje. –
Kise i Aomine zaprosili cię do znajomych?! Jak? Dlaczego? – Potrząsnęła mnie za
ramiona, cały czas patrząc mi w oczy.
- Z Aomine wczoraj rozmawiałam –
mruknęłam. – Przyszedł chwilę po tym, jak ty poszłaś do szatni.
- Kurde… - jęknęła. – A mogłam
zostać trochę dłużej!
- Kise natomiast… Nie mam bladego
pojęcia, czemu mnie zaprosił. – Wzruszyłam ramionami.
- Farciara!
Nie odpowiedziałam. Sama nie wiem,
czy to, że mam tę dwójkę w znajomych, jest szczęściem. A może przez to ich
fanki mnie znienawidzą? Albo będą planowały przejęcie mojego konta? Albo moją
śmierć? W dodatku Aomine jest strasznie wkurzający. Już wczoraj do mnie pisał,
a co będzie za kilka dni bądź tygodni? Coś czuję, że akceptowanie tych
zaproszeń mogło być błędem.
Weszłyśmy do szkoły i poszłyśmy pod
właściwą klasę. Kątem oka zauważyłam patrzącego na mnie Aomine, ale kompletnie
go zignorowałam. Szłam dalej korytarzem, słuchając monologu Eguchi, aż w końcu
zajęłam w sali swoje miejsce, wcześniej żegnając się z Katsumi. Rany, jak ta
dziewczyna potrafi się czasem rozgadać. Wyjęłam książki od biologii i podparłam
dłonią brodę. Miałam dziwne przeczucie, że coś się dziś wydarzy…
Kiedy nauczycielka mówiła o tym, jak
ludzkie oko odbiera obraz zewnętrzny, drzwi do klasy otworzyły się i stanął w
nich jakiś chłopak w zielonych włosach. Kojarzyłam go – jest świetnym strzelcem
Pokolenia Cudów. Na dodatek mamy razem kilka lekcji. Rany, czego on tu chce?
Może pomylił sale?
- Przepraszam, że przeszkadzam. –
Poprawił na nosie swoje okulary. – Trener Nagama prosi do siebie Kagami Akinę.
Cała klasa spojrzała na mnie, a ja
cicho westchnęłam i wstałam ze swojego miejsca. Wyszłam z pomieszczenia za
Midorimą, co jakiś czas na niego zerkając. Przez kilka minut szliśmy w
kompletnej ciszy, aż w końcu zadałam mu nurtujące mnie pytanie.
- Po co trener lekkoatletyki mnie
wzywał?
- Podobno to, co chce nam
powiedzieć, związane jest z najbliższym dniem sportu. – Po raz kolejny poprawił
swoje okulary, nawet na mnie przy tym nie patrząc. Czy on uważa mnie za jakąś
gorszą?! Co za ważniak!
- ,,Nam”? – Spytałam, równając z nim
kroku.
- Zaraz zobaczysz.
Weszliśmy na salę gimnastyczną, a
gdy zobaczyłam, kto jest z jedną ze stojących tam osób, miałam ochotę zawrócić.
Aomine puścił mi oczko, a ja cudem powstrzymałam się od tego, by publicznie nie
pokazać mu środkowego palca. Naprawdę miałam ochotę mu przywalić. Najlepiej w
krocze, to może przestałby być taki zboczony.
Stanęłam jak najdalej od niego i nie
zwracałam uwagi na jego wkurzającą osobę, ale czułam, że się do mnie zbliża.
Zatrzymał się za mną i pociągnął mnie lekko za włosy.
- Tak podrywają dzieciaki w
podstawówce – prychnęłam. – Daruj sobie.
Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że
się uśmiechnął.
- Mówiłem, że nie odpuszczam.
- Tak? – Łaskawie na niego spojrzałam.
– Ja też nie.
- O, udajesz niedostępną! – Nachylił
się nade mną. – Podoba mi się to.
- Spierdalaj na drugi koniec sali –
warknęłam. – Mało masz tu miejsca? Musisz sterczeć akurat przy mnie?
- Czyżbyś się znowu wkurzyła? –
Stanął tuż obok mnie, ,,przypadkowo” ocierając swoją dłoń o moją.
Odsunęłam się od niego, ale on znów
zrobił krok w moją stronę.
- Jesteś żałosny. – Skwitowałam,
krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
Mam go serdecznie dość. Nie może
wypisać się z tej szkoły? Albo nie może go trafić jakiś spadający meteor? Ludzie,
bycie takim debilem powinno być karane! Tacy ludzie powinni trafiać do
specjalnego zakładu karnego. A jeszcze ja się muszę z nim użerać… Przyczepił
się do mnie jak rzep do psiego ogona.
Spojrzałam w lewo, gdzie stało kilka
dziewczyn, kilku chłopaków, w tym Midorima, a po chwili na sali pojawił się też
trener Nagama. Lubię go, choć czasem potrafi być ostry. Moja klasa miała z nim
w tym roku zastępstwo na W-Fie i muszę przyznać, że go polubiłam. Bardzo
podobała mu się moja gra i powiedział, że mam świetną kondycję.
Coś czuję, że chce to teraz jakoś
wykorzystać.
- Witajcie. – Odłożył na ławkę swój
notes, z którym się praktycznie nigdy nie rozstaje, po czym spojrzał na nas
uważnie. – Jak wiecie, niedługo będzie Dzień Sportu. Wtedy też będziemy
rywalizować z trzema sąsiadującymi szkołami o zwycięstwo w różnych
konkurencjach. I właśnie po to was tu zaprosiłem. – Wyciągnął z kieszeni dresów
jakąś karteczkę. – Sprawdzę, czy wszyscy są. – Zaczął czytać nazwiska osób
znajdujących się na sali, a ja starałam się zapamiętać ich jak najwięcej. –
Kagami Akina.
- Obecna. – Spojrzał na mnie i lekko
się uśmiechnął.
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze… -
Wyczytał kolejną osobę, a ja nie do końca wiedziałam, o co mu chodzi.
Kiedy skończył, schował karteczkę z
powrotem do kieszeni, za to wziął do ręki swój ukochany notes. Przekartkował
kilka stron, aż w końcu zaznaczył tę właściwą. Wyjął długopis, włączył go, po
czym spojrzał na nas uważnie.
- W każdej konkurencji muszą
wystartować co najmniej dwie osoby – zaczął. – W biegach na dłuższe dystanse
wystartujecie parami, natomiast w indywidualnych wasze wyniki będą zależały
tylko i wyłącznie od was. – Zerknął na kartkę. – Najpierw mini-koszykówka.
Aomine i Midorima. – Wskazał na członków Pokolenia Cudów. – Zostaliście
wyznaczeni przez Akashiego, więc to oczywiste, że będziecie reprezentować naszą
szkołę. – Chłopcy zgodnie przytaknęli, a reszta patrzyła na nich z lekkim
podziwem. Co w nich jest takiego niezwykłego? Po prostu dobrze grają w kosza! A
poza tym czemu to ich kapitan zdecydował o tym, kto będzie grał w
mini-koszykówkę? Nauczyciele powinni wybrać te osoby, a nie uczeń. – Piłka
nożna. – Spojrzał na jakiegoś blondyna. – Liczę na twoją drużynę, Harada. – Piłkarz
przytaknął, po czym zaczął w głowie coś analizować. Na twarzy miał ogromne
skupienie. – Bieg na osiemset metrów. Ten bieg będzie się odbywał w parach. –
Chwila ciszy. – Każda osoba przebiegnie po czterysta metrów. W tej konkurencji
musi wystartować jeden chłopak i jedna dziewczyna. – Spojrzał na mnie. Oho, już
wiem, kto będzie tą dziewczyną. – Kagami, pobiegniesz z Aomine.
No gorzej to już nie mogło być!
Jeszcze mam z nim uczestniczyć w jednych zawodach?! Co odbiło trenerowi, że
podjął taką decyzję?! Jakby stało przed nim mało dziewczyn! Wprawdzie było ich
mniej niż chłopaków, jednak mógł wziąć każdą inną! Dlaczego więc padło na
mnie!? Przecież ja go prędzej zatłukę na śmierć, niż będę z nim współpracować!
- Wygramy to. – Daiki położył mi
rękę na ramieniu, a ja natychmiast ją strzepnęłam.
- Macie dziś swój pierwszy trening
po lekcjach. – Trener wskazał na naszą dwójkę, a ja czułam, że się w środku
cała gotuję ze złości. – Liczę na was, dzieciaki.
Aomine kiwnął lekko głową, a ja
zacisnęłam tylko pięści i robiłam wszystko, by na niego nie patrzeć – wbiłam
wzrok w swoje buty albo patrzyłam na przeciwległą ścianę. Trener wyczytywał
resztę konkurencji, reszta zawodników uważnie słuchała, a Aomine złapał w palce
mój kosmyk włosów, który natychmiast mu wyrwałam.
- Do zobaczenia, partnerko. – Mrugnął
do mnie, gdy wychodziłam z sali, a ja szepnęłam za nim ciche ,,Pierdol się”.
Wróciłam do swojej klasy, a gdy
siadałam w ławce, czułam na sobie wzrok wszystkich, nawet nauczycielki. W ogóle
nie mogłam się skupić na temacie zajęć. Moje myśli krążyły wokół zbliżającego
się Dnia Sportu i konkurencji, w której mam wystartować. To będzie chyba
najgorszy wyścig w moim życiu. Wróć, to będzie chyba najgorszy partner w moim
życiu. Jeszcze z nim nie biegałam, ale wiem, że dużo bardziej wolę trenować z
Taigą. Naprawdę mam ,,szczęście”…
Kiedy zadzwonił dzwonek, spakowałam
książki i wyszłam z sali. Nie musiałam długo czekać na czyjeś towarzystwo.
- I co trener chciał? – Eguchi od
razu do mnie podeszła i wlepiła we mnie swoje spojrzenie.
Westchnęłam cicho, nie chcąc
kontynuować tego tematu, ale z nią nie było innego wyjścia – jak się uprze, to
się ode mnie nie odczepi, dopóki nie powiem jej, o co chodzi.
- Wystartuję w biegu na osiemset
metrów – mruknęłam.
- W parach? – Dopytała.
- Tia… Z Aomine Daikim.
- Farciara! – Poklepała mnie po
ramieniu. – Większość dziewczyn chciałaby z nim wystartować!
- Chętnie się zamienię – burknęłam.
– Ten głąb jest wkurzającym idiotą. Ciągnął mnie dziś za włosy!
- Chyba mu wpadłaś w oko. – Mrugnęła
do mnie.
- Wiesz, jaką on ma opinię. –
Skręciłyśmy w boczny korytarz. – Ciągle ma nową dziewczynę, która i tak będzie
na dwa, góra trzy spotkania.
- Fakt… - Westchnęła. – Nikt nie
jest idealny. Nawet Pokolenie Cudów.
Dalej szłyśmy w cichy. Poprawiłam
swoją torbę na ramieniu, po czym lekko się skrzywiłam. A czułam, że powinnam wziąć dziś na W-F
dłuższe spodnie. Znów będzie mi się na tyłek gapił. Gdyby chociaż trafił mi się
Midorima… Wyglądał na rozsądnego i przede wszystkim nie zboczonego. Ale nie. Ja
mam tego ,,farta” i musiałam trafić na wkurzającego zboczeńca.
Westchnęłam cicho i otworzyłam drzwi
do sali fizycznej. Eguchi je za nami zamknęła, po czym obie zajęłyśmy swoje
miejsca. Wyjęłam podręcznik i zeszyt, położyłam je na ławce i spojrzałam w
okno. Drużyna piłkarska grała w nogę, woźny wynosił śmieci, a Aomine wraz z
Kise biegali po bieżni. Zaraz, co?! Spojrzałam w okno jeszcze raz, by
sprawdzić, czy się nie pomyliłam, ale dwaj członkowie Pokolenia Cudów naprawdę
urządzili sobie wyścig. Z tego, co zauważyłam, wygrywał Daiki. Krzyczał coś do
blondyna, a ten zrobił sfochowaną minę. Kto wygrał? Oczywiście Aomine. Bardzo
szybko biega. Mimo okropnego charakteru, może być naprawdę dobrym partnerem do
biegania. W końcu znany jest ze swojej szybkości i zwinności, więc mamy dużą
szansę na wygraną.
Gapiłam się na nich jeszcze przez
kilka minut, ale w końcu skupiłam się na temacie lekcji. Notowałam to, co podał
nauczyciel, czytałam fragmenty podręcznika i wymieniałam się z Katsumi
porozumiewawczymi spojrzeniami. Po skończonej lekcji wyszłyśmy na korytarz i
stanęłyśmy przy jednym z wolnych parapetów. Wyjęłyśmy z plecaków drugie
śniadanie, życzyłyśmy sobie smacznego i zaczęłyśmy jeść. Nagle czyjaś ręka
zwinęła mi z pojemnika jednego ogórka.
- Ej! – Odwróciłam się i zobaczyłam
Aomine. – Co ty sobie wyobrażasz?! To moje jedzenie!
- Smaczne. – Oblizał palce i
spojrzał pożądliwie na ryż i fasolkę.
- Łapy precz – warknęłam.
- Aomine-kun, to niegrzeczne
podjadać komuś bento. – Koło nas jak spod ziemi wyrósł Kuroko. Wszyscy
podskoczyliśmy, przeżywając chwilowy zawał.
Przez chwilę staliśmy tak w
kompletnej ciszy i mierzyliśmy się spojrzeniami. Nagle jasnowłosy ukłonił się
lekko w stronę Katsumi.
- Kuroko Tetsuya, miło mi cię poznać.
– Przedstawił się.
- E… - Eguchi na chwilę oniemiała,
po czym potrząsnęła głową i szeroko się uśmiechnęła. Przedstawiła się, wyraźnie
zadowolona z tego, że poznała tajemniczego Szóstego Gracza Widmo.
- Aomine-kun, powinniśmy już iść –
oznajmił nagle Kuroko, wbijając w granatowowłosego czujne spojrzenie.
- Do zobaczenia na treningu! – Aomine
mrugnął do mnie i podszedł do Tetsu, chowając przy tym ręce do kieszeni.
- Zabiję go – mruknęłam.
- Całkiem mili. – Skwitowała Eguchi.
Uśmiechnęła się do mnie i poklepała mnie po ramieniu. – Nie sądziłam, że tak
łatwo można z nimi pogadać.
- A ja sądziłam, że Aomine padnie
dziś martwy u moich stóp.
- Dzień się jeszcze nie skończył.
Idziecie razem na trening. – Puściła mi oczko. – Jednak postaraj się go nie
udusić, bo razem macie naprawdę dużą szansę na wygraną.
- Spróbuję, ale niczego nie
obiecuję. – Uśmiechnęłam się.
To będzie ciekawy trening…
***
Weszłam do szatni, związałam włosy
i szybko przebrałam się w strój sportowy. Torbę i mundurek włożyłam do swojej
szafki, po czym zamknęłam ją na klucz. Wyszłam z przebieralni, poprawiając
kitkę, i skierowałam się w stronę boiska. Zauważyłam tam kilka osób, które były
rano w sali treningowej. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nie było wśród nich
Aomine. Czyżby zrezygnował?
Stanęłam obok jakieś czarnowłosej
dziewczyny i spojrzałam na trenera. On obrzucił nas czujnym spojrzeniem, aż
nagle swój wzrok przeniósł na mnie.
- Gdzie są Aomine i Midorima?
- Nie wiem – odparłam.
- Ech, zaczynamy rozgrzewkę bez nich.
– Położył swój notatnik na ławce i klasnął w dłonie. – Dobrze, na początek dwa
kółeczka truchtem wokół boiska.
Kiedy weszliśmy na bieżnię,
usłyszeliśmy czyjeś głosy. Spojrzeliśmy w stronę drzwi prowadzących do szkoły i
zobaczyliśmy dwóch członków Pokolenia Cudów. A jednak tylko się spóźnili… Już
myślałam, że chociaż Aomine zrezygnował.
- Dołączcie do rozgrzewki – nakazał
trener i zanotował coś w swoim notesie.
- Tęskniłaś? – Aomine jak na złość
biegł koło mnie i nie miał zamiaru zmieniać tempa biegu.
- Szalenie – burknęłam.
- Znowu włączył ci się tryb
oschłości? Jakoś dla swojej przyjaciółki taka nie jesteś.
- Bo jest moją przyjaciółką,
baranie. Jesteśmy dla siebie chamskie po przyjacielsku.
Zaczęliśmy robić drugie okrążenie, a
Aomine nadal nie chciał się ode mnie odczepić.
- A! – Spojrzał na mnie. – Czyli
skoro mnie przezywasz, to traktujesz mnie jak przyjaciela? – Poruszył zabawnie
brwiami.
- Skoro cię przezywam, to znaczy, że
cię nie lubię i jesteś wkurzający – warknęłam.
- Nie lubisz? Mnie? – Zdziwił się. –
Każdy mnie lubi.
- A ja lubię wyjątki i sama do nich
należę.
Wyprzedziłam go o kilka metrów, ale
ponownie się ze mną zrównał, na co westchnęłam ciężko. Osioł. Uparty osioł o
małym rozumie, za to dużym ego. Po cholerę się przyczepił akurat do mnie? Mało mu
w szkole ładnych dziewczyn ze sporym biustem?
Zatrzymaliśmy się na bieżni i
spojrzeliśmy na trenera z wyczekiwaniem. Zapisywał coś w swoim notatniku i
wyglądało to tak, jakby na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością.
Westchnęłam cicho, ale wiedziałam, że on z tego słynie. Mimo wszystko jest
przez uczniów bardzo lubiany i dziwię się tym, którzy za nim nie przepadają.
Poczułam, jak Aomine bawi się
końcówkami moich włosów, lecz nie poruszyłam się ani o milimetr. Nie mam
zamiaru dać mu satysfakcji z wkurzania mnie. Jestem silna, cierpliwa i nie dam
się takiemu idiocie!
Stałam w bezruchu przez kilka
sekund, aż w końcu nie wytrzymałam.
- Odwal się ode mnie i od moich
włosów! – Syknęłam, a stojący wokół nas inni zawodnicy spojrzeli w naszą stronę
z zaciekawieniem.
- Ale są czerwone.
- I co z tego? Pierwszy raz takie
widzisz?
- Są naturalne? – Cały czas się na
mnie gapił. – A może farbowałaś?
- Mam tak od dziecka. – Odwróciłam
się do niego tyłem i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
- Czemu się obraziłaś? – Przysunął
się lekko, a ja zaczęłam gotować się z wściekłości. Czy ten kretyn wie, co to
jest przestrzeń osobista?!
- Nie obraziłam, tylko wkurzyłam –
warknęłam przez zaciśnięte zęby.
- I znów będziesz przeklinać?
Ciebie
będę wyklinać aż po grób.
- Nie przeklinam w publicznych
miejscach.
- Nie, w ogóle. – Uśmiechnął się, a
ja poczułam w brzuchu coś dziwnego. Uświadomiłam sobie rzecz, której nie
widziałam wcześniej – Aomine na piękny uśmiech. Gdyby trener nie zamknął
swojego notesu, prawdopodobnie patrzyłabym na Daikiego jeszcze przez
kilkanaście długich sekund.
- Teraz każdy pójdzie poćwiczyć
konkurencję, w której startuje. – Wskazał boisko. – Harada, masz zacząć
trening, jak tylko pojawi się twoja drużyna. – Blondyn kiwnął głową, po czym
skierował się na murawę, wcześniej lekko się do mnie uśmiechając. Przystojny,
nie powiem. – Kagami, Aomine, bieżnia jest wasza. – Spojrzał na nas, a my
patrzyliśmy na niego. – Na początek trochę pobiegajcie, a później przećwiczcie
szybki bieg na czterysta metrów. Jutro wyjaśnię wam, jak odbywa się zmiana i
poćwiczymy ze stoperem.
Kiwnęliśmy głowami i oddaliliśmy się
od pozostałej części grupy. Starałam się ignorować Aomine, co mi się udawało.
Nie odzywał się do mnie dopóki nie weszliśmy na bieżnię. Kiedy zajęliśmy
odpowiednie miejsca, powiedział:
- Powodzenia, śliczna. – Mrugnął do
mnie, a ja zamachnęłam się, by go uderzyć. Zrobił zgrabny unik, po czym chwycił
mnie za nadgarstek.
- Nie ma tak łatwo. – Uśmiechnął się
zadziorrnie. – Wolisz zacząć od szybkiego biegu czy długiego truchtu?
- Obojętne, bylebyś biegł kilometr
za mną – warknęłam, chcąc się od niego odsunąć. Zamiast mnie puścić,
przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.
- Ja za tobą? – Schylił się lekko,
prawie stykając się ze mną swoim czołem. – Chyba ty za mną. Nie dogonisz mnie.
- Nie bądź taki pewny siebie, idioto
– syknęłam, wbijając mu ostrzegawczo paznokcie w przedramię. Jak dobrze, że
ostatnio zaczęłam zapuszczać!
- To może mały zakładzik, co? Jeśli
wygram, pójdziesz ze mną na lody.
- Nie ma mowy!
- To pójdziesz na trening mojej
drużyny.
Zacisnęłam usta w wąską linię i
starałam się myśleć o czymś przyjemnym, by nie wybuchnąć ze złości i irytacji. Zaciskałam
i rozluźniałam pięści, ale w końcu się zgodziłam. Czułam, że przegram, ale
lubię rywalizację, zwłaszcza z silniejszymi od siebie, więc może być ciekawie. Dam
z siebie wszystko i pobiegnę najszybciej jak się da.
- Zgoda. A jeśli ja wygram?
- Nie ma takiej opcji.
- A jeśli? – Warknęłam. – Dasz mi
spokój przez miesiąc.
- Tydzień.
- Miesiąc.
- Tydzień.
Mierzyliśmy się przez chwilę
spojrzeniami, po czym skinęłam głową. Tydzień bez niego to i tak dużo. Puścił
mnie, zwycięsko się przy tym uśmiechając, a następnie stanął na bieżni i zaczął
się dokładnie rozgrzewać. Niech nie będzie taki pewny wygranej, bo tak go
urządzę, że się zapadnie pod ziemię ze wstydu. Żaden arogancki dupek nie będzie
mi rozkazywał i siłą umawiał się ze mną na lody.
Oddaliłam się od niego trochę i
zaczęłam rozciągać. W międzyczasie zerkałam na niego i muszę przyznać, że
mięśnie to on ma naprawdę niezłe. Tak jak kaloryfer na brzuchu, który był
widoczny, gdy podwinęła mu się bluzka. A jednak się nie obija i ćwiczy, skoro
ma takie ciało.
- Tylko się nie obśliń. – Usłyszałam
nagle.
- He? – Zdziwiłam się.
- Gapisz się na mnie. – Odwrócił się
w moją stronę z zadziornym uśmiechem.
- Może mam jeszcze dostać krwotoku z
nosa na twój widok?! – Warknęłam.
- Wolałabym nie teraz, bo nie chce
mi się iść z tobą do pielęgniarki. – Puścił mi oczko.
Prychnęłam, tracąc powoli do niego
siły, po czym zaczęłam wykonywać skipy A i C. Porobiłam trochę skłonów,
przysiadów, rozgrzałam stawy skokowe, a na koniec poczułam, jak ktoś, wiadomo
kto, klepnął mnie w tyłek.
- Ej! – Krzyknęłam, natychmiast się
odsuwając.
- Niezły. – Spojrzał na moje nogi i
pośladki. – Jędrny.
- Odwal się ode mnie, od mojego
tyłka i od moich piersi!
- Ja jakoś nie protestowałem, gdy
gapiłaś mi się na brzuch.
- Nie gapiła…!
- Gapiłaś. – Uciął mi w połowie
zdania. – Spoko, każda to robi.
- Przestań myśleć, że jesteś
niewiadomo jak wspaniały. – Stuknęłam go kilka razy palcem w klatkę piersiową.
Boże, jakie mięśnie! – Założę się, że w tej szkole jest masa lepszych od
ciebie!
- Tak? – Złapał mnie za nadgarstek.
– A kto jeszcze jest asem Pokolenia Cudów? Kto jest najszybszym uczniem w
szkole? Kto ma…?
- Nie chodzi mi o osiągnięcia
sportowe, imbecylu! – Wyrwałam mu się. – W ogóle nie używasz mózgu. Miałam na
myśli to, że jest wielu lepszych od ciebie, jeśli chodzi o spryt czy wiedzę.
- Nie doceniasz mnie. – Podrapał się
po głowie. – Jestem…
- Tu jesteś, mój sportowcu! –
Usłyszeliśmy nagle czyjś głos. – Tęskniłem za tobą, pysiu!
Zauważyłem, że żyłka na czole Aomine
zaczęła niebezpiecznie pulsować. Oho, wkurzył się. Chłopak, który przy nas stanął,
chyba lubi go wkurzać. W ogóle nie przejął się jego dzikim i rozzłoszczonym
spojrzeniem, a zamiast tego oblizał swój kciuk, co wyglądało naprawdę ohydnie.
- O, nowa dziewczyna na ruchanie? –
Spojrzał na mnie, a mi zebrało się na wymioty. – Pożycz mi ją na trochę! –
Chciał mnie objąć ramieniem, ale zgrabnie go wyminęłam, po czym kopnęłam w łydkę.
Syknął cicho, rzucił mi wściekłe i trochę zdziwione spojrzenie, a następnie
zagwizdał. – Niezła laska! Podoba mi się.
- Odwal się od nas! – Aomine odepchnął
go, ale przybysz nie zwrócił na to uwagi.
- Chcesz ją mieć tylko dla siebie? –
Udał zawiedzionego. – Nie wiesz, że ludzie powinni się dzielić?
- I kto to mówi – warknął Daiki,
wyraźnie tracąc do niego cierpliwość.
- Chodź już. – Popchnęłam go, jednocześnie
wymijając dupka, który przeszkodził nam w treningu. – Olej go.
- Naprawdę jesteś niezła. – Ponownie
gwizdnął. – I fajne masz spodenki.
Czy ja ciągle muszę trafiać na
zboczonych idiotów?! Najpierw Aomine, teraz ten kretyn… Zaraz, jak on się
nazywał? Znany w całej szkole z agresywnego zachowania, szarowłosy podrywacz…
Katsumi ostatnio mi o nim mówiła. Cóż, takie osoby często wylatują z mojej
pamięci, więc nie mogłam sobie przypomnieć jego nazwiska.
- Kto to? – Spytałam, gdy przybysz
zaczął iść w stronę szkoły.
- Haizaki Shogou – warknął Aomine,
mierząc jego plecy wzrokiem. – Najbardziej wkurzający typ, jakiego znam.
Bomba… Właśnie poznałam kolejnego
zboczonego idiotę.
_________________________________________________________________________________
KTÓRA Z TYCH DZIEWCZYN POWINNA BYĆ AKINĄ W TYM OPKU??
1.
2.