Dobry wieczór! :D
Tak, wreszcie skończyłam kolejną część ,,Zemsty" :D Trochę z tym zwlekałam, ale wreszcie jest!! :D Jestem z siebie dumna ^^ Mam nadzieję, że wam się ten rozdzialik spodoba ;) Nie jest za długi, ale postanowiłam, że ten będzie na 4 strony :D
Miłego czytania życzę ;*
_________________________________________________________________________________
Wracałem ze
sklepu, niosąc reklamówkę pełną przeróżnych produktów spożywczych i dziwnych
kremów dla Kise. Uparł się, że musi sobie czymś nawilżyć twarz, a ostatni krem
nawilżający skończył mu się dwa dni temu. To i tak cud, że ten czas wytrzymał
bez tego mazidła. Jak w ogóle można ciągle się czymś takim smarować? Nie mówię,
że nie dbam o swoją skórę, ale bez przesady. Nie stosuję codziennie dziesięciu
kremów!
Ech… Nie jestem modelem, więc nie wiem
dokładnie, na czym polega na branża, jednak do takiej pracy trzeba mieć zadbaną
skórę. Tylko ile pieniędzy on wydaje na takie rzeczy?! Kieszonkowe lepiej wydać
na pornosy czy… pornosy. To zawsze jest pocieszenie, a i można sobie przy nich
zwalić. O tak! Te duże cycki! Raj dla duszy.
A gdyby tak Kise miał piersi? Jak duże by one
były? C? D? A może nawet E? W sumie gdyby mu dorobić dłuższe włosy i cycki, to
byłaby z niego naprawdę ładna dziewczyna. Jest przystojny jako chłopak, więc…
Wróć.
Czy ja powiedziałem, że ta ciota jest
przystojna? Dobry żart! Ja jestem o wiele przystojniejszy od niego! I bardziej
męski, umięśniony… Penisa też mam większego. No co? Po treningach wielokrotnie
braliśmy razem prysznic. I w Teiko chodziliśmy do gorących źródeł. Wiele razy
widziałem go nago, jak on mnie, ale nigdy nie myślałem, że jest… przystojny. No
ale na serio byłby ładną dziewczyną! Nawet charakter ma kobiecy i czasem
zachowuje się tak, jakby miał okres. Tylko mu cycków brakuje. A, i trzeba by
coś było zrobić z jego narządami płciowymi… Chociaż to akurat by mi aż tak nie przeszkadzało.
Zawsze można wejść w…
O Boże! Co ja wygaduję?! Lekarza! Potrzebuję
psychiatry!
Pokręciłem pospiesznie głową, a na karku
poczułem pot. Zrobiło mi się dziwnie ciepło na twarzy i w okolicach podbrzusza.
Bogowie… Co się ze mną dzieje?! Jeszcze trochę a mi stanie na sam jego widok!
Nie przeżyłbym tego. Skoczyłbym z mostu pod pędzącą ciężarówkę i… Zaraz!
Przecież jeszcze tyle cycków do obmacania i dziewczyn do wyruchania! Nie mogę
tak po prostu umrzeć! Co one beze mnie
zrobią?
No i Kise… Obiecałem przecież, że go nie
zostawię. Można mi zarzucać wiele, w tym to, że jestem samolubem bądź chamem,
ale umiem dotrzymywać danego słowa. Tylko ile jeszcze będę musiał tak z nim
siedzieć? I kiedy policja wreszcie złapie tego skurwiela? No ile można ganiać za
jednym dupkiem, który zgwałcił Kise?! Jego odór jest tak wielki, że można by go
wytropić po zapachu.
Dlaczego posunął się do gwałtu? Ja też raz
przegrałem, ale jakoś nie zgwałciłem Kagamiego. Albo Tetsu. A podczas meczu
było widać znaczą różnicę między Kise a Haizakim, więc ten skurwiel powinien to
zaakceptować. W ogóle kto to słyszał gwałcić przeciwników za takie coś?! Gdyby
to było legalne, to cały tłum czekałby na okazję do dobrania się do mojej
zacnej dupy. I tak bym jej nikomu nie dał, co to to nie! Jednak Kise nie jest
aż tak silny, a w dodatku ta gnida wzięła go z zaskoczenia. Miał niewielkie
szanse na ucieczkę, a gdy Haizaki go związał, nie mógł uciec.
Ryouta
wygrał uczciwie. Dał z siebie ponad sto procent, należała mu się wygrana. Tylko
problem polega na tym, że Haizaki tych porażek nie potrafi zaakceptować. W
gimnazjum zawsze z nim wygrywał, więc był pewien, że teraz też da radę.
Przeliczył się. I przegrał. A w gniewie wyżył się na swoim przeciwniku.
Gdybym ja zachował się tak jak on, to Kagami
prawdopodobnie padłby z wycieńczenia lub ilości siniaków, jaką bym mu zadał. Haizaki
naprawdę nie panuje nad emocjami i myśli, że wszystko mu wolno. Dupek jeden.
Jak go spotkam, to wszystkie flaki z niego powypruwam. Najchętniej to
przerobiłbym go na kotleta, którego później wywaliłbym do śmieci – i tak nie
nadawałby się do zjedzenia. Po pierwsze byłby nieświeży i zepsuty, a po drugie
jego smak byłby nie do zniesienia. Obrzydlistwo.
Kiedy przechodziłem przez furtkę, coś przykuło
moją uwagę – w skrzynce na listy znajdowała się koperta. Zaraz, przecież
listonosz powinien chodzić dopiero jutro! Pospiesznie wszedłem do domu, burcząc
pod nosem ciche ,,Dzień dobry” do policjanta, po czym zdjąłem buty i pobiegłem
do pokoju Kise, zostawiając zakupy w holu. Wbiegłem do jego sypialni, nawet nie
kłopocząc się z pukaniem.
- Aj! – Pisnął i zakrył się koszulką.
Widocznie się przebierał. – Aominecchi! Puka się! Przecież…!
- Cały jesteś? – Głupie pytanie. Stoi przede
mną, a ja się go pytam o takie coś.
- Em? Tak? – Spojrzał na mnie zdziwionym
wzrokiem. – O co chodzi?
- Ubierz się i zejdź na dół. – Powstrzymywałem
się, by nie spojrzeć na jego długie nogi i część torsu.
Wyszedłem szybko z pokoju, czując na twarzy
dziwne ciepło. Ludzie, już nie raz widziałem go nago, więc czemu tak reaguję?! To
tylko Kise! Przyjaciel, z którym chodziłem do szkoły! To tylko blond ciota,
która boi się każdego napotkanego robaka!
To tylko… idiota, któremu trzeba pomóc i go ochraniać.
Ech, za miękki jestem.
Usiadłem na kanapie w salonie i otworzyłem
kopertę z listem. Znając Kise, będzie się teraz przebierał przez najbliższe pół
godziny, chcąc idealnie dopasować spodnie do bluzki. Modele… Znam jednego i to
w zupełności mi wystarczy. Gdybym tak musiał czekać na dziesięciu, to bym się
chyba nie doczekał. Prędzej bym się zestarzał i zostałyby ze mnie same kości.
Seksowne kości. Bo u mnie wszystko jest seksowne, nawet najmniejszy włos czy
paznokieć.
Z koperty wyleciało jakieś zdjęcie. Kiedy je
odwróciłem, zamarłem. Był na nim związany, zakneblowany i zapłakany Kise,
leżący na podłodze z łazience, w której Haizaki go zgwałcił. Coś się we mnie
zagotowało. Gdybym nie był w mieszkaniu, prawdopodobnie rozwaliłbym coś, co
znajdowałoby się w moim zasięgu. Jakby mnie ktoś narysował jako postać z
jakiejś mangi, to prawdopodobnie z uszy leciałaby mi para, a na twarzy byłbym
cały czerwony ze złości.
Wstałem z kanapy i poszedłem po policjanta
pilnującego mieszkania. Gdy obok niego przechodziłem wchodząc do domu, nie
zauważyłem, że jest inny niż ten, który był przed moim wyjściem. No tak,
zmiana. Ale czemu, do cholery jasnej, żaden nie zorientował się, że coś jest
nie tak z listonoszem?!
Podałem mu do ręki kopertę, a on wyjął ze
środka kartkę z napisem: ,,Kise ma się
zjawić w szopie w pobliskim lesie za dwa dni. Jeśli tego nie zrobi, jego ,,piękne”
zdjęcie trafi do Internetu. A tego chyba nie chcecie, prawda? Ma przyjść sam.
Jeżeli ktokolwiek za nim pójdzie, zabiję go. Przekażcie temu pięknisiowi, żeby
założył seksowną bieliznę ;*”
Zabić. Zabić tego skurwiela. Nie podaruję mu, słowo daję! Tak
go zajebię, że się dupek nie pozbiera!
Staliśmy tak w holu gapiąc się w kartę, że nie
usłyszeliśmy schodzącego Kise.
- Coś się stało?
Dopiero gdy powtórzył pytanie, zorientowaliśmy
się, że przy nas stoi.
- Przejdźmy do salonu. – Policjant wskazał
kanapę, na której usiadłem ja wraz z Ryoutą. Nasz strażnik wręczył kopertę
modelowi, po czym pokazał mu jego zdjęcie.
Kise zbladł. Dostał dreszczy, a w jego oczach
zaczęły się zbierać łzy. Karta papieru wyleciała z jego rąk i upadła na dywan,
a on próbował się uspokoić, co mu kompletnie nie wychodziło. Łzy leciały mu po
policzkach, co jakiś czas się mocno wzdrygał, co świadczyło o tym, że zaczyna
panikować. Złapałem go za ramiona i uważnie wpatrywałem się w jego twarz.
Jeszcze nigdy nie widziałem u nikogo takiego przerażenia. Lęk zawładnął całym
jego ciałem. Zaczął dygotać, a na czole pojawiły mu się kropelki potu.
Policjant szybko pobiegł po szklankę wody, a ja chciałem spróbować go jakoś
uspokoić. Tylko co miałem mu powiedzieć? Że będzie dobrze? Że nic się nie
stanie? Że nie oddamy go Haizakiemu? Chcę, by tak było, ale sytuacja jest
naprawdę poważna.
- Proszę. – Policjant podał mu szklankę wody,
ale Kise nie dał rady jej wziąć. Ręce tak mu się trzęsły, że na pewno by ją
upuścił.
Wziąłem szklankę w swoje ręce, po czym ostrożnie
podsunąłem mu ją pod nos. Upił łyka, ale po chwili zaczął kaszleć. Poklepałem
go po plecach, a on mruknął tylko jedno krótkie zdanie:
- Niedobrze mi…
Zaprowadziłem go do łazienki, uważając, by nie
potknął się o żaden próg, co było wtedy bardzo prawdopodobne. Ledwie doszliśmy
do łazienki, a kucnął nad sedesem i zwymiotował co, to ostatnio jadł. Jest aż
tak przerażony?
Położyłem rękę na jego ramieniu i stałem tak
przez kilka minut. W międzyczasie Kise zwymiotował jeszcze raz, a łzy coraz
obficiej spływały mu po twarzy. Przemył twarz wodą, umył zęby, a potem
wróciliśmy do salonu, gdzie zebrało się już kilku policjantów powiadomionych o wszystkim
przez naszego strażnika.
- Ja… Nie chcę… - Kise miał problem z
wysłowieniem się. – Nie chcę znów…
- Nie pozwolimy na to. – Jakiś sierżant starał
się go uspokoić. – Nie dopuścimy do tego, by to się powtórzyło.
Posadziłem Ryoutę na kanapie, a sam usiadłem
obok niego. Model przytulił się do mnie i zaczął szlochać, by w ten sposób dać
upust swoim emocjom. Nie wiem, jak, ale moja ręka nagle znalazła się na jego
plecach.
- Nie becz. – Wyjąłem ze swojej buzi jego włosy.
– Ten skurwiel już nic ci nie zrobi.
Kise tylko pociągnął nosem, po czym oparł się wygodniej
na moim ramieniu.
- Co zamierzacie zrobić? – Spojrzałem na
policjantów, którzy zajęli prawie cały salon.
- Wymyślimy coś – odpowiedział jakiś z gęstymi
wąsami. – Mamy czas.
,,Nie
spieprzcie mu bardziej życia!”
Chciałem to powiedzieć, ale wolałem ich nie
obrażać. Milczałem więc i słuchałem, jak wymieniają między sobą zdania. Jak to
rozegrają? Nie mogą puścić Kise samego, bo to go jeszcze bardziej pogrąży
psychicznie, ale coś muszą zrobić, bo Haizaki wyśle do Internetu to cholerne
zdjęcie. A wtedy cały świat się dowie, jak wygląda seksowny tyłek modela.
Znaczy… no po prostu tyłek modela! Ryouta by się po tym załamał psychicznie. Gdyby
zobaczył coś takiego w necie, pewnie coś by sobie zrobił. Musiałby pójść na
jakąś poważną terapię, a pewnie i tak nigdy by nie wrócił do normalności. I tak
będzie to trudne po tym, co się stało, ale Haizaki nie może drugi raz się do
niego dobrać. Jeśli zbliży się do niego na odległość dwóch kilometrów, zabiję
go. Przysięgam, że coś mu zrobię, jeśli jeszcze raz go tknie. To moja… Znaczy
się… Mój przyjaciel i nie pozwolę nikomu go krzywdzić.
- Kise, na razie spróbuj… - Jakiś policjant
przerwał w połowie zdania i wpatrywał się w modela z uwagą.
Obrzuciłem Ryoutę czujnym spojrzeniem i
dopiero po chwili zorientowałem się, co się stało – Kise zasnął, opierając się
na moim ramieniu.
Bosko. Właśnie o tym marzyłem.
Mimowolnie lekko się uśmiechnąłem. Miałem ochotę
pogłaskać go po policzku, ale powstrzymywała mnie przed tym obecność
policjantów. Cóż, może innym razem się uda…
_________________________________________________________________________________