Ohayo! ^^
Gomene! *ukłon* Miałam wstawić w niedzielę, ale się nie wyrobiłam :C Chciałam, by było wstawione w święta, ale... No.. Jak widać nie zdążyłam ^^"
Także ten... Moje pierwsze (aczkolwiek spóźnione) Shizaya :D
Bardzo jestem ciekawa, czy wam się spodoba ;P Osobiście uwielbiam Shizuo, za Izayą średnio przepadam, ale paring bardzo lubię ^^ Mam nadzieję, że ta wersja przypadnie wam do gustu ;)
Ze specjalną dedykacją dla Kimie :* Obiecałam ci, prawda? Gomene, że tak późno, ale przynajmniej jest ;)
_________________________________________________________________________________
- IZAAYAAAAAA!
Kiedy Orihara Izaya usłyszał ten dobrze znany
mu krzyk, odwrócił się lekko do jego właściciela i posłał mu jeden ze swoich
kpiących uśmiechów. Uwielbiał go wkurzać. Uwielbiał patrzeć na jego irytację. Uwielbiał
jego przepełniony nienawiścią wrzask. Uwielbiał jego siłę, choć czasem go
przerażała. Uwielbiał jego oczy, które zawsze gniewnie na niego patrzyły.
Uwielbiał ten strój barmana. Uwielbiał… Shizuo.
Bywały momenty, że zazdrościł mu trochę tej
siły. Nadal nie mógł pojąć, jak ktoś może być tak silny. Ale przecież Heiwajima
Shizuo nie jest zwyczajnym człowiekiem. Wielu ludzi uważa go za potwora. Boją się
go, nie chcą z nim zadzierać. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – nie chcą od
niego oberwać. Ciągle zdarzają się przypadki, że ktoś przez niego ląduje w
szpitalu z połamaną ręką, nogą, lub porządnym krwotokiem z nosa. Izaya często
go wkurza, ale zawsze udaje mu się zwiać. No… W znacznej większości przypadków.
Kiedyś dostał od niego śmietnikiem, innym razem znakiem drogowym, nawet
rowerem! Za każdym razem udało mu się przeżyć. Miał w życiu wiele celów. Jednym
z nich było wkurzanie Potworka – tak nazywał Shizuo – i doprowadzanie go na
granice wytrzymałości. Był informatorem, więc musiał zbierać dużo informacji. O
Shizuo wiedział wiele rzeczy – nawet to, jaka jest jego ulubiona kafejka. A
chciał dowiedzieć się więcej. Jaki ma rozmiar ubrania? Dlaczego właśnie strój
barmana? Jak zbudowany jest jego tors? Czy włosy tego blondyna są miękkie? Czy
ta bestia umie być delikatna na randce? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Heiwajima nigdy nie miał dziewczyny, więc pewnie nawet nie wiedział, jak należy
się zachowywać na spotkaniach z nią. Cóż, Izaya nie miał zamiaru oddawać
komukolwiek swojego potworka. Dlaczego? Ten Potworek jest zbyt interesujący.
- O, Shizuś. – Uśmiechnął się wrednie, bo
wiedział, że Shizuo nie znosi tego przezwiska. – Co za niespodzianka!
- Nie zgrywaj idioty! – Warknął blondyn,
ściągając swoje okulary.
,,Ach, te piwne oczy..” – Przemknęło Izayi przez myśl. Zaraz
się jednak opanował i wyjął z kieszeni swój scyzoryk.
- Oj, Shizuś, nie przeżywaj – mruknął, bawiąc
się całą tą sytuacją. Tylko idiota zadzierałby z Shizuo, wiedząc, kim on jest.
Czy to znaczy, że Izaya do idiotów należy? Nie, on po prostu szuka dobrej
zabawy. A wkurzanie Heiwajimy jest bardzo ciekawą, aczkolwiek niebezpieczną,
rozrywką.
- Ile razy już ci mówiłem, że masz się nie
pokazywać w Ikebukuro? – Blondyn ścisnął najbliższy znak drogowy. ,,Oho, zaraz się zacznie!”. – Wypierdalaj
do swojego zakichanego grobu!
- Shizuś, ja nie mam grobu.
- Zaraz będziesz miał – warknął, wyrywając z
chodnika metalowy słup.
Zamachnął się i zamierzał uderzyć Izayę, ale ten
zrobił zgrabny unik i zaczął uciekać.
- Do zobaczenia, Shizuś! – Krzyknął tylko i
zniknął za rogiem.
- Wracaj tu, dupku! – Warknął Shizuo i pobiegł
za nim.
W ręku cały czas trzymał znak drogowy. Nie
zwracał uwagi na przypadkowych przechodniów, samochody czy słupy. Biegł cały
czas za Izayą, starając się go nie stracić z oczu. Postanowił go wpędzić do
grobu i nie cofnie tej decyzji. Pchła była zbyt wkurzająca, by móc ją dalej
tolerować. Wprawdzie jest w niej coś interesującego, co powoduje, że przyciąga
uwagę, ale jednak nadal jest Pchłą, która wszystkich wkurza. Najwyższy czas się
jej pozbyć.
Tuż przed nosem Shizuo przejechała duża
ciężarówka. Blondyn na chwilę się zatrzymał, by na nią nie wpaść, a gdy
ponownie zaczął biec, Izayi już nie było widać. Heiwajima zatrzymał się przy
najbliższej ławce i rzucił znakiem drogowym o ziemię.
- Pieprzona Pchła – warknął pod nosem,
zwracając na siebie uwagę kilku przechodniów.
Zapalił papierosa, założył na nos swoje
okulary przeciwsłoneczne, a następnie schował ręce do kieszeni i ruszył w
stronę baru z sushi. Miał ochotę czymś rzucić, ale zdołał się powstrzymać.
Pewnie i tak narobił już w mieście wystarczających szkód, kiedy gonił Izayę.
Izaya Orihara… Najbardziej wkurzający facet na
świecie musi mieszkać akurat w Tokio. Jakby nie mógł sobie Antarktydy wybrać!
Albo chociaż Afryki. Nie, on musi żyć w okolicy Ikebukuro i ciągle wkurzać
Shizuo. Przecież to zakłóca przestrzeń osobistą Heiwajimy! Ta Pchła nie ma
prawa zbliżać się do niego na odległość kilometra, a ostatnio tę granicę coraz
częściej przekracza. I to w dodatku z tym swoim głupim uśmieszkiem.
,,On coś
kombinuje.” – Pomyślał Shizuo.
Zgrzytnął zębami ze złości i wyrzucił swojego
papierosa. Ta Pchła.. Ta Pchła jest chyba najbardziej irytującym robalem na
świecie. Wszędzie się przypałęta, nie jest lubiana, a na dodatek strasznie
potrafi wkurzyć samą obecnością. Shizuo miał wielką ochotę ją zgnieść. Albo
połamać jej wszystkie kości, niech cierpi.
Ta dwójka od zawsze darła ze sobą koty. Odkąd
Shinra ich ze sobą poznał, skakali sobie do gardeł. Izaya wrobił Shizuo kilka
razy w jakieś przestępstwa, drażnił się z nim i wkurzał go na każdym kroku. Gdy
wpadają na siebie na ulicy, pewne jest to, że najbliższe znaki drogowe lub
automaty wylecą w powietrze. Wielu ludzi myśli, że Heiwajima jest potworem – w
końcu żaden normalny człowiek nie umie podnieść ciężarówki z taką łatwością jak
on. I żaden normalny człowiek nie przeżyłby zderzenia z tirem ani postrzelenia
kilkoma kulami w brzuch.
Mimo tego Shizuo ma dobre strony – wkurza się
tylko wtedy, gdy nie rozumie sytuacji. Kiedy jednak spotka Izayę, wszystkie
jego pohamowania znikają i liczy się tylko zabicie tej Pchły. Nieważne, czy wokół
są ludzie, zwierzęta lub budynki. Najważniejsze jest dokopania Izayi.
Shizuo staje też w obronie słabszych –
wyjątkiem jest Izaya, którego ktoś atakuje – szczególnie kobiet. Nienawidzi
przemocy, choć wiele osób uważa, że sam w sobie jest agresją. Agresją, nad
którą nie można zapanować, a która panuje nad nim. Może to i częściowo prawda,
ale Shizuo ma tę siłę od zawsze. Już jako dziecko potrafił podnieść lodówkę czy
kanapę. Jego siła była powodem tego, że nie miał wielu przyjaciół.
Kopnął puszkę leżącą na ziemi i wbił wzrok w
plecy osoby idącej przed nim. Nagle wpadł na niego jakiś blond włosy chłopak,
który wybiegł z pobliskiej uliczki.
- Aj! – Obił się o jego tors i wylądował na
ziemi.
- K-Kida! – Krzyknął kolejny chłopiec, brunet,
wybiegając tuż za nim. – Zwolnij! – Kiedy zobaczył, że jego przyjaciel na kogoś
wpadł, natychmiastowo się zatrzymał i spojrzał na Shizuo.
- Oj.. – szepnął Kida, gapiąc się na
Heiwajimę.
- Uważaj, jak chodzisz, mały. – Shizuo złapał
go z kaptur bluzy, po czym najzwyczajniej w świecie uniósł do góry, jakby był
szmacianą lalką, i postawił na ziemi.
- P-Przepraszam! – Ukłonił się i pociągnął za
przedramię swojego przyjaciela.
- Dzieci… - mruknął blondyn, odprowadzając
wzrokiem dwójkę nastolatków.
Po chwili wzruszył ramionami i ruszył przed siebie,
chowając wcześniej ręce do kieszeni.
***
Izaya Orihara siedział w swoim biurze i
patrzył w ekran laptopa. Ciągle klikał w klawiaturę i szukał czegoś ciekawego.
Lubił wiedzieć, co się dzieje na świecie. Musiał być o wszystkim poinformowany.
Na tym też polega jego praca – na zbieraniu informacji. W końcu co to za
informator, który się w niczym nie orientuje?
I nagle coś przykuło jego uwagę.
- O, Shizuś rozwalił kolejny automat! –
Krzyknął, bardziej pochylając się nad komputerem.
Informacje o Shizuo lubił zbierać najbardziej.
Chciał wiedzieć wszystko o tym Potworku. Z Internetu nie dowie się wielu
rzeczy, więc pozostaje mu jedno wyjście – zapytać go.
,,Oj, to
się Shizuś zdziwi.”
Zaśmiał się pod nosem i zaczął się kręcić na
swoim fotelu. Uniósł ręce i wyobrażał sobie, że Heiwajima siedzi skrępowany na
jego kanapie i próbuje się rozwiązać z tony lin zaplątanych wokół jego ciała. Ach,
to byłby taki piękny widok! I te wściekłe oczy wywiercające dziurę w jego
głowie…! Chociaż znając Shizuo, to by się z tych więzów wcześniej czy później
wyplątał. A wtedy Izaya miałby przerąbane.
Orihara ponownie zerknął na ekran laptopa i
zaczął czytać o ostatnich rozróbach Shizuo. Trzeba przyznać, że sporo osób
obserwuje go na ulicy. A to jacyś reporterzy, a co ciekawscy przechodnie, a to
ludzie, z którymi miał już styczność… Można powiedzieć, że Heiwajima jest
traktowany jako pewnego rodzaju atrakcja turystyczna. Właściwie to Orihara
mógłby przysiąc, że nigdzie nie znajdzie silniejszego człowieka.
To właśnie ta siła czyni Shizuo wyjątkowym i
interesującym. Blondyn od zawsze go interesował. Odkąd się poznali, Izaya
wiedział, że będzie miał z nim masę zabawy. Ktoś tak niesamowity nie rodzi się
przecież codziennie, prawda? Trzeba więc korzystać z okazji. Orihara musiał o
nim wiedzieć wszystko – począwszy od rozmiaru buta, a skończywszy na ilości
jego piegów. To trudne zadanie, ale przecież dla chcącego nic trudnego.
Izaya sięgnął po swój telefon i wybrał numer,
z którego dawno nie korzystał. Odczekał kilka sekund, a potem lekko się
uśmiechnął.
- Tu Izaya Orihara – powiedział. – Mam dla was
zadanie.
***
Shizuo
szedł do domu. Skręcił w jedną z węższych i pustych ulic, a następnie uniósł
głowę.
- Będzie padać – mruknął, i nieco
przyspieszył.
Wsadził ręce do kieszeni i omiótł wzrokiem okolicę.
Przechodził tędy setki razy, ale coś przykuło jego uwagę. Na końcu uliczki
znajdował się spory samochód, który nigdy wcześniej tu nie parkował. Wzruszył
lekko ramionami z zamiarem ominięcia pojazdu.
- Stój! – Usłyszał za plecami krzyk.
Odwrócił się i zobaczył jakiegoś rudego
bandziora z nożem w ręku. Mężczyzna lekko drżał, ale twardo stał w miejscu.
- Ha?! – Shizuo podniósł głos. – Słuchaj no,
nie mam teraz ochoty na żadne bójki, więc spadaj, póki nie zmieniłem zdania!
- P-Pójdziesz p-po dobroci, czy m-mamy użyć
s-siły? – Wystękał rudy, cofając się lekko o dwa kroczki.
- Coś ty powiedział?! – Heiwajima się
zdenerwował. Już był gotów podnieść najbliżej stojący kosz na śmieci i nim
rzucić, aż nagle dotarł do niego sens słów mężczyzny. – My…? – Spytał sam
siebie, ale nawet nie zdążył się odwrócić, a poczuł, jak coś wbija mu się w
brzuch. Usłyszał huk. Chwilę później następny wystrzał. Jego ręce były całe we
krwi. Przekrzywił lekko głowę, by móc spojrzeć na drugiego faceta, który w
niego strzelił. Zamachowiec lekko drżał, ale zrobił krok w stronę Shizuo, cały
czas mierząc do niego z pistoletu. – Dranie! – Krzyknął były barman, po czym
spojrzał na nich z chęcią mordu w oczach. Nie minęło pięć sekund, a usłyszał
kolejne dwa wystrzały, po czym osunął się na ziemię. Wokół niego tworzyła się
spora plama krwi.
- Ty… - szepnął jeden z mężczyzn. – Uśpij go
szybko, bo jak wstanie, to połamie nam wszystkie kości.
- Ty bierzesz strzykawkę, ja chloroform.
Shizuo spróbował się podnieść, ale poczuł
ogromny ból w brzuchu.
,,Cztery
kule to nie tak mało… Niedługo i tak dojdę do siebie.”
Nim zdążył pomyśleć o czymkolwiek innym, jeden
z zamachowców wbił mu kilka igieł w ramię, a drugi przyłożył do jego ust grubą
szmatkę, która prawdopodobnie została namoczona chloroformem.
Ostatkiem sił i świadomości uderzył sprawców w
ich nosy. Zakręciło mu się w głowie, a kiedy spróbował usiąść, padł ponownie na
ziemię.
,,Kurwa…
Shinra… Potrzebuję Shinry.”
Po
chwili usłyszał kolejny wystrzał, i poczuł, jak kolejna warstwa ciepłej krwi
spływa mu na dłoń. Zamknął oczy, a ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, były zdziwione
spojrzenia zamachowców i ich krzyki.
***
Izaya siedział na fotelu i patrzył na
nieruchomą twarz swojego odwiecznego rywala. Jego wizja się spełniła – Shizuo
leżał na jego kanapie, skrępowany… Brakowało tylko tych pięknych oczu,
wpatrujących się w twarz Orihary. Środki usypiające i tak niedługo przestaną
działać, więc wkrótce Potworek ujrzy swojego porywacza. Normalny człowiek
umarłby po takiej dawce chloroformu i pięciu kulach w brzuchu, ale Shizuo miał
się całkiem dobrze. Dochodził do siebie, rany już się zaczęły goić, a sen
powoli mijał.
- Ale zabawa! – Krzyknął radośnie Izaya,
kręcąc się na swoim fotelu.
Po chwili podszedł do związanego blondyna i
pochylił się nad nim. Dotknął jego brody, policzków, a następnie zatopił swoją
dłoń w czuprynie jasnych włosów.
- Miękkie – szepnął do siebie. – I przyjemne w
dotyku.
Przeniósł swój wzrok na lekko uchylone usta
Shizuo, i nagle naszła go dziwna chęć posmakowania jego warg. Delikatnie się
nad nim pochylił, po czym zaczął głaskać go po policzku. Wpatrywał się w każdy
kawałek jego twarzy, nie pomijając nawet żadnego piega czy krostki. Chciał
zapamiętać wszystkie blizny na jego ciele. Musiał poczuć na sobie dłonie
Shizuo. Wiedział jednak, że jeśli uwolni Heiwajimę, to on go zabije.
Kiedy miał złączyć ich wargi w pocałunku,
Shizuo nagle otworzył oczy. Izaya spojrzał w jego zdziwione, ale jednocześnie
wściekłe tęczówki, po czym uśmiechnął się wrednie.
- Witaj w moich skromnych progach, Shizu-chan
– powiedział.
- Izaya! – Warknął Heiwajima, szarpiąc się
dziko. Dopiero wtedy poczuł, że jest skrępowany. – Rozwiąż mnie w tej chwili!
Mam ochotę ci przypierdolić.
- I właśnie dlatego cię nie rozwiążę. –
Orihara usiadł na fotelu naprzeciwko Shizuo, po czym podparł swój podbródek
dłonią. – Jak ci się u mnie podoba?
- Jakbym był na jakimś wysypisku – burknął
Shizuo, podejmując kolejne próby wyswobodzenia się. – Idealne miejsce dla
takiej Pchły.
- Shizuś, łamiesz mi serce! – Izaya złapał się
teatralnie za klatkę piersiową.
- Szkoda, że nie kark.
Orihara zaśmiał się pod nosem, po czym usiadł
obok Heiwajimy. Poklepał go po ramieniu i zbliżył swoją twarz do jego policzka.
Lewą dłoń położył mu na kolanie, a prawą zatopił w jego włosach.
- Ne, Shizu-chan, jak myślisz, w co się
pobawimy? – Spytał, dotykając jego policzka swoim nosem. Shizuo lekko drgnął i
się od niego odsunął.
- W zabicie ciebie – warknął.
- A nie miałbyś może ochoty na coś
przyjemniejszego? – Szepnął Izaya, liżąc go w ucho.
- Co ty odpierdzielasz?! – Krzyknął Shizuo i
walnął go czołem w nos.
- Aj, to bolało – mruknął Orihara i złapał się
za bolące miejsce. Po chwili na podłogę spadła kropla krwi, a za nią trzy
kolejne. – Zaraz wracam, Shizuś.
Kiedy
Izaya opuścił pokój, Heiwajima zaczął się szarpać, próbując rozerwać liny. Wiedział,
że nie ma dużo czasu. Izayi odbiło, nie zachowuje się normalnie.
Czy ktoś normalny liże swojego wroga w ucho?!
Nie. Jednym słowem Orihara oszalał. Shizuo
miał ogromną ochotę skręcić mu kark, ale nagle przypomniał sobie jego dotyk. Miał miłe, delikatne ręce i
nos, a język był taki ciepły… W sumie, to było to… przyjemne.
Blondyn potrząsnął szybko głową, nie wierząc,
że pomyślał o czymś takim. Szarpnął się dziko i napiął wszystkie mięśnie, by
rozerwać liny. Sznur boleśnie wbijał mu się w ramiona, ale on nie zwracał na to
uwagi. Był dużo bardziej odporny na takie bodźce niż inni ludzie. Udało mu się
zębami złapać kawałek nici, a następnie ją przegryźć. Minutę później był już
wolny. Wprawdzie miał poprzecieraną skórę w okolicach ramion, ale w ogóle się
tym nie przejął.
- Izaya – warknął, biorąc do ręki biurko
bruneta.
- Shizuś, masz może… - W pokoju pojawił się
Orihara, a gdy zobaczył rozwiązanego Shizuo, zamarł. – Myślałem, że uwolnisz się
później.
- Zabiję cię, draniu! – Heiwajima rzucił w
jego stronę meblem trzymanym w dłoni, a następnie spojrzał na niego z chęcią
mordu w oczach.
- Pudło, Shizu-chan. - Izaya cmoknął ustami,
przesyłając Shizuo niewidzialnego buziaka. – Do zobaczenia!
Informator zaczął uciekać, bo wiedział, że
jeśli tego nie zrobi, Heiwajima naprawdę go zabije. Wybiegł szybko z domu i
zaczął zbiegać po schodach. Winda byłaby tu głupim pomysłem, bo blondyn już
czekałby na niego na dole.
- Wracaj tu! – Usłyszał ze swojego mieszkania,
ale nawet się nie odwrócił.
Skręcił w jakąś boczną uliczkę, cały czas
biegnąc tym samym tempem. Przeklinał się w myślach za to, że nie związał Shizuo
dodatkowymi linami. No ale kto mógł przewidzieć, że on się z tego tak szybko
wyplącze? A Izaya miał zaplanowany przyjemny wieczór, i co? Nici z tego.
,,Shizuś
jak zwykle wszystko popsuł!”
Izaya wszedł szybko do jakiegoś sklepu, a
chwilę później zobaczył przebiegającego za szybą Shizuo. Blondyn zatrzymał się
na środku ulicy i walną ręką najbliższą ścianę, dając upór swojej frustracji.
- IZAAAYAA! – Usłyszał jego wrzask, a
następnie, dla własnego bezpieczeństwa, poszedł w głąb sklepu.
- Było blisko – szepnął do siebie.
Stanął przy półce ze słodyczami i postanowił
kupić cukierki czekoladowe. Izaya uwielbia słodycze. Może tego tak nie
okazywał, ale w czasie wolnym często jada coś słodkiego – a to budyń, a to
ciasto, innym razem lody. Ale ostatnio ma smaka na coś zupełnie innego. Chce
przekonać się, jak smakuje Potworek. Czy czas spędzony z nim może być słodki?
Albo czy Shizuo potrafi być delikatny podczas seksu? Skoro rozwala wszystko
wokół, to może kochanie się z nim nie jest najlepszym pomysłem… Ale w życiu
trzeba mieć jakieś przyjemności, więc warto zaryzykować!
Tylko jak znów go złapać? Shizuo nie nabierze
się na tę samą sztuczkę dwa razy. Poza tym teraz może być ostrożniejszy.
A chęć na niego rośnie z każdą minutą.
,,Cholera,
Shizuś, ostatnio sprawiasz mi jeszcze więcej problemów niż zazwyczaj.”
Izaya wyszedł ze sklepu, niosąc w ręku
reklamówkę ze słodyczami.
,,Najwyższy
czas na coś słodkiego.”
***
Shizuo kopnął kolejną puszkę, trafiając nią
przez przypadek w czyjś samochód. Na włączony alarm nie zwrócił żadnej uwagi –
szedł dalej przed siebie, nawet się nie oglądając. Wciąż myślał o tym, co
zrobił, a raczej chciał zrobić, Izaya.
On naprawdę chciał… z nim… to…?
Nie, niemożliwe. To pewnie kolejny z jego
chorych pomysłów na zabicie Shizuo. Ale co chciał przez to osiągnąć?
Shizuo nienawidził żyć w niepewności, a w
szczególności tej, która dotyczyła planów cholernej Pchły. Miał ogromną ochotę
połamać mu wszystkie kości, by nie mógł się ruszyć, a następnie wrzucić pod
pędzący samochód, aby na sam koniec wpakować go do grobu.
To chyba nie aż tak dużo, nie?
Nagle przypomniał sobie o jego dotyku. Gdy
pomyślał o nosie Izayi, dotykającym jego policzka, przeszły go dreszcze…
podniecenia? W sumie można to tak…
Nie! To pewnie ze złości. Innego wytłumaczenia
nie ma. Że niby on, arcywróg Izayi, miałby się podniecić przez tę Pchłę? Wolne
żarty.
Shizuo dotknął ucha, które polizał Orihara. A
gdyby tak zrobił to raz jeszcze? Albo on jemu. Czy to podchodziłoby pod gwałt?
Ale przecież Izaya sam tego chciał, więc w czym problem? Wprawdzie mogliby
zrobić t o w jakiś bardziej
odpowiednim miejscu, lecz…
Shizuo momentalnie zatrzymał się na środku
chodnika, nie mogąc uwierzyć w to, że naprawdę o t y m pomyślał.
,,Co jest ze mną nie tak?”
Blondyn
wsadził ręce do kieszeni i poszedł do domu, starając się nie myśleć o tej
przeklętej Pchle.
***
- Jeśli naprawdę się tym martwisz, to
powinieneś zdecydować, to którego gangu chcesz należeć – powiedział Izaya,
rozmawiając przez telefon. – Radzę ci wysłać kilku ludzi na przeszpiegi.
Przynajmniej dowiesz się, co planują Dolary.
Po
kilku minutach rozłączył się i wsadził telefon do kieszeni.
- Ech, te dzieciaki – mruknął, po czym
podrapał się w głowę. – Jeden jest założycielem Dolarów, drugi to szef Żółtych
Szalików… Ciekawe, co z tego wyniknie. Zapowiada się coś interesującego! –
Skręcił w węższą uliczkę, a następnie schował ręce do kieszeni kurtki.
Szedł przed siebie, myśląc o ostatnim
wydarzeniu z Shizuo. Dlaczego zawiódł? Co zrobił nie tak? Przecież miał już Potworka
w garści! W dodatku związanego, siedzącego w kanapie w jego domu! Gdyby go
wtedy mocniej związał…
No ale kto mógł przewidzieć, że on tak szybko
się stamtąd wyplącze? Jednak ostrożności nigdy za wiele.
Izaya był na siebie wściekły. Dawno nie popełnił
tak głupiego błędu. Doskonale wiedział, że Shizuo dysponuje ogromną siłą, więc
mógł się zabezpieczyć przed jego ewentualnym wybuchem złości. Poza tym teraz
wyszedł pewnie na jakiegoś zboczeńca. Ale to się nie liczy. Od początku
wiedział, że zostanie nim okrzyknięty.
Sam nie wiedział czemu, ale zaczął się
interesować Potworkiem – jego wyglądem, dotykiem, skórą, ulubionymi daniami,
nawet rozmiarami ubrań. Czuł coś do niego i z każdym dniem bał się przed sobą
przyznać, że to nie jest zwykły pociąg seksualny. Nie chciał się z nim tylko
zabawić – pragnął czegoś więcej. Pożądał jego bliskości na co dzień, począwszy
od zwykłych czynności domowych, a kończąc na przyjemnych chwilach w łóżku.
Naprawdę łaknął jego dotyku i nie mógł się tego pozbyć. Próbował wszystkiego –
posunął się nawet do oglądania stron ze skąpo ubranymi kobietami, ale żadna nie
wywołała u niego tego, co myślenie o Shizuo.
,,Czyżbym
był gejem?”
Faktem jest, że Izaya nigdy nie miał
dziewczyny. Nie interesował się tym, bo nie było mu to potrzebne. Ale to nie
znaczy, że od razu musi być pedałem! Mimo wszystkich jego prób odrzucenia od
siebie tej myśli, Shizuo nie dawał mu spokoju. Ciągle pojawiał się w jego
głowie, raz z rumieńcem na twarzy, innym razem byli w sypialni i się…
Izaya pokręcił głową i spojrzał w niebo.
,,Naprawdę się zakochałem…”
Był tak
zamyślony, że nie usłyszał szybkich kroków, które z każdą sekundą stawały się
coraz głośniejsze. Gdy zorientował się, że ktoś za nim stoi, było za późno.
Mężczyzna uderzył go w tył głowy, a jedyne, co zapamiętał Izaya, to słowa
porywacza:
- Słodkich snów, Izaya.
***
Izaya
powoli otworzył oczy i spojrzał w biały sufit. Czuł, że nadgarstki mu
zdrętwiały, więc spróbował podnieść się do pozycji siedzącej. Bardzo się
zdziwił, gdy mu się to nie udało. Zerknął na swoje dłonie – były przywiązane do
ramy sporego, wygodnego łóżka.
,,Gdzie
ja, do cholery, jestem?!”
Informator uważnie rozejrzał się po
pomieszczeniu – oprócz łóżka znajdowały się w nim dwie szafki, półki oraz fotel
z poduszką. Drzwi były zamknięte, ale słyszał za nimi jakiś hałas. Kolor ścian
był biały, nigdzie nie było żadnej, nawet malutkiej, ciemnej plamki.
Izaya spostrzegł, że nie ma na sobie kurtki
ani butów.
,,Chyba się domyślam, gdzie jestem…”
Drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich
Shizuo.
- Widzę, że się już obudziłeś. – Uśmiechnął
się wrednie, po czym podszedł do łóżka. – A już myślałem, że za mocno ci
przyłożyłem, Pchło.
- Hehe. – Izaya zaśmiał się, lekko
zaniepokojony. – Shizuś, ty to jak zwykle taki troskliwy.
- Wytłumacz mi, o co chodziło z tym porwaniem
mnie. – Heiwajima usiadł obok leżącego informatora i spojrzał mu w oczy,
wcześniej zdejmując okulary.
- To było dla zabawy – skłamał Izaya. –
Chciałem zobaczyć twoją minę i…
- Liżąc mnie przy tym w ucho?! – Shizuo się
wkurzył. – Słuchaj no, dupku. Masz mi wszystko natychmiast wyśpiewać! – Warknął,
potrząsając Oriharą za kołnierz jego koszuli.
Izaya milczał. Cały czas wpatrywał się w oczy
swojego porywacza i wiedział, że nie da rady uciec. Węzły były mocno zawiązane,
więc nie było szansy na ucieczkę. W dodatku to było mieszkanie Potworka, on
miał w nim przewagę.
,,No to
wpadłem.”
Orihara nie wiedział, co ma robić. Zaczął lekko panikować, ale nie dał
tego po sobie poznać. Popełnił drugi błąd pod rząd i nie mógł w to uwierzyć.
On, tak wspaniały informator, dał plamę drugi raz z rzędu? Coś tu jest
zdecydowanie nie tak. A to wszystko wina Shizuo! Tak, to na pewno to. Blondyn
po prostu go rozprasza, dlatego on nie może się skupić.
- Mów! – Warknął Heiwajima, coraz bardziej się
nad nim pochylając.
- Shizuś, to było dla zabawy! – Izaya wiedział,
że ma przerąbane. – Serio mówię, po prostu…
- A może za bardzo się do mnie przywiązałeś,
co? – Ex barman szarpnął go za włosy i podwinął mu koszulkę. – Może właśnie t e g o chciałeś?
- Ej, Shizuś, no co ty… - Brunet zaśmiał się
nerwowo, ale gdy Heiwajima dotknął jego brzucha, przeszły go dreszcze. – Shizuś…
- Co tak naprawdę do mnie czujesz? – Blondyn nie
przerywał macania go.
- Ej, co to za…! Aj! – Krzyknął, gdy Shizuo
odpiął pasek jego spodni. – Shizuś, co ty..?! – Nie dokończył, bo blondyn
zamknął mu usta gwałtownym pocałunkiem.
- Nie przestanę, dopóki nie odpowiesz –
szepnął i zsunął mu spodnie z bioder.
- To nie tak miało być… -szepnął Izaya, a na
jego policzkach pojawił się rumieniec.
- Ha? – Shizuo spojrzał mu w oczy. – Wiedziałem!
Czyli to ja miałem być na twoim miejscu! W takim razie musiałeś mieć powód, by
chcieć to zrobić. Jaki?
- Mogę cię zapytać dokładnie o to samo. –
Izaya uśmiechnął się kpiąco, co w połączeniu z jego rumieńcem wyglądało całkiem
słodko.
- Ja byłem pierwszy.
Izaya milczał, co doprowadzało ex barmana na
skraje wytrzymałości. Całkowicie zdjął spodnie bruneta, po czym rzucił je
niedbale na podłogę. Usiadł mu na udach i posłał mu zwycięski uśmiech.
- Jeśli mi teraz nie odpowiesz, to wiesz, co
będzie, prawda? – Spytał, robiąc mu malinkę na szyi.
,,Więc niech tak będzie.”
Izaya
spojrzał na niego łobuzerskim wzrokiem i starał się ukryć chęć uprawiania z nim
seksu. Niestety zdradzało go jego rosnące podniecenie. W dodatku pozycja, w
jakiej się znajdował, dodawała ostrości i wzmagała ciekawość informatora.
,,Dawaj,
Shizu-chan! Nie każ mi tyle czekać!”
- Sam tego chciałeś – odezwał się Shizuo, po
czym zerwał z Izayi jego koszulę, oraz zdjął mu majtki.
,,A
żebyś wiedział, że tak.”
Ten wieczór był dla Izayi najlepszym wieczorem, jaki przeżył do tej
pory. To, co Shizuo z nim robił, przechodziło jego oczekiwania. Nie spodziewał
się, że to będzie takie przyjemne. Zdążył dojść kilka razy, ciągle powtarzał
imię swojego Shizusia, a nagością przestał się przejmować jak tylko blondyn
wszedł w niego pierwszy raz. Podobało mu się nawet robienie ex barmanowi loda.
A szczególnie spodobał mu się wyraz jego twarzy, gdy dochodził. Bezcenny widok.
Shizuo też był z tego seksu zadowolony. Kto by
pomyślał, że z taką Pchłą można robić coś tak intymnego i jednocześnie się z
tego cieszyć?
- Odpowiesz mi w końcu? – Sapnął blondyn,
pochylając się nad brunetem.
Izaya przez chwilę wpatrywał się w jego piękne
oczy, po czym uśmiechnął się lekko i poruszył zdrętwiałymi nadgarstkami.
- Kocham cię, Shizuś – szepnął, a chwilę
później już spał.
Heiwajima wpatrywał się niego w milczeniu, a
następnie go rozwiązał.
- Nie zasypia się w takiej chwili, Pchło –
mruknął, po czym położył się obok niego i objął go w pasie. Nakrył ich ciała
kołdrą i pocałował Izayę w czubek głowy. – Też cię kocham – szepnął mu do ucha.
Na twarzy bruneta pojawił się lekki uśmiech. W
końcu dopiął swego.
_________________________________________________________________________________