sobota, 10 lutego 2018

Trochę nowości + ,,Pijackie szaleństwo"

Witajcie, ludzie! :D

Tak, tak, wreszcie coś dodaję! :D Możecie się cieszyć i być ze mnie dumni, bo ja jestem z siebie mega dumna! ^^
Tęskniliście choć trochę? :3

Oto kilka wiadomości/nowości:

1. Jak widać zmieniłam wygląd bloga <3 Podoba się? *.*
2. Pracuję jeszcze nad dodaniem muzyki, ale mi jakiś durny błąd wyskakuje >.<
3. Sprawa dotyczy tego opka ,,Życie czasem płata figle" ( tak, kiedyś dawno takie tu się pojawiało xD ). Otóż nie będę go już kontynuować. Chcę za to wykorzystać z niego niektóre momenty do opka, które będzie się pojawiać zamiast niego - ,,Przeciwieństwo idealne" ( którego już kilka rozdziałów tu znajdziecie ;p ). Chcecie zatem bym tamto stare usunęła, czy je zostawić? Mi się ono osobiście nie bardzo podoba i jak teraz na nie patrzę, to... No jakoś go nie czuję :/ Ale chciałam was najpierw o zdanie spytać ;) Nowe jest według mnie lepsze ^^ przynajmniej ze strony technicznej, mam nadzieję ^^'
4. Wprawdzie nie piszę ostatnio za dużo, ale coś tam zdarzyło mi się gdzieś dopisać/napisać, także nie jest tak tragicznie ze mną xD
5. A że jestem aktualnie chora (durna grypa -.-), to ten tydzień nie idę do szkoły i postaram się znów coś dopisać :D
6. Postaram się co jakiś czas coś tu wstawiać, żeby tak pusto nie było, ale nie spodziewajcie się, że opka czy kolejne rozdziały będą się pojawiać jakoś bardzo często ;p
7. Podsumowując, STARAM SIĘ ,,ODWIESIĆ" bloga ;P
8. Taki macie krótki shocik w prezencie :D
9. A, i jeszcze chciałabym wam życzyć szczęśliwego nowego roku :D ( tak, wiem, nieco spóźnione xD )


_____________________________________________________________________________________________________

PIJACKIE SZALEŃSTWO!! :D - Czyli Pokolenie Cudów po alkoholu ;P




Kagami Taiga nie był zachwycony pojawieniem się niezapowiedzianych gości. Jego niechęć wzrosła jeszcze bardziej, gdy Aomine dobrał się do zapasu alkoholu. Próbował mu go zabrać, ale Daiki, jak to zwykle Daiki, zaczął się z nim wykłócać. Padały różne określenia, poczynając od niegościnnego głąba, a kończąc na zidiociałym, zboczonym wypierdku. Czerwonowłosy miał nadzieję, że Kuroko bądź Akashi każą asowi Touou przestać, ale ku jemu wielkiemu zdziwieniu, ci w najlepsze siedzieli na kanapie i popijali czerwone wino.
 Nie, to się nie dzieje…
 Taiga zbladł i szybko wbiegł do salonu, by im owy trunek zabrać, ale jedno surowe spojrzenie Akashiego i wyjęte przez niego nożyczki skutecznie sprawiły, że Kagami odpuścił. Wszedł do kuchni, by nalać sobie wody, ale nawet nie zdążył wyjąć szklanki, bo prawie dostał zawału. Midorima zajadał się kurczakiem, popijając go wyjętą z szafki wódką. Koszykarz z Seirin wrzasnął i wyrwał niezadowolonemu Midorimie butelkę z ręki.
 - Ej, nanodayo! – Zielonowłosy poprawił swoje okulary i rzucił mu obudzone spojrzenie. Spojrzał na niego lekko zamglonymi oczami i wyciągnął rękę po trunek.
  Chyba ma słabą głowę…
 Kagami już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale wtedy usłyszał głośny huk dochodzący z salonu. Odruchowo odstawił butelkę na blat i wbiegł do salonu. To, co tam zobaczył, sprawiło, że prawie przeszedł na tamten świat. Murasakibara siedział na przewróconym stoliku i popijał piwo, które musiał mu dać wcześniej Aomine.
 - Dawaj to! – Warknął Taiga, po czym odetchnął cicho z ulgą, gdy udało mu się wyrwać Atsushiemu butelkę z ręki.
 Między nimi zapadła cisza.
 - Gami – cin – odezwał się nagle fioletowowłosy, jakby dosłownie przed sekundą przypomniał sobie, z kim właśnie rozmawia. – Muro – chin mówił, że jesteś lepiej wychowany.
 - Ty mi tu nie wychodź z Tatsuyą! – Oburzył się Kagami.
 Chwilę później prawie umarł, gdy czerwone nożyczki przeleciały mu tuż przed oczami. Spojrzał przerażony na Akashiego, który właśnie kończył opróżniać kolejny kieliszek wina.
 - Zostaw go. – Rozkazał. – Skoro Atsushi chce się napić, to mu pozwól.
 Wzrok Akashiego mówił wyraźnie: albo oddasz mu butelkę, albo pożegnasz się z tym światem.
 Kagami wykonał rozkaz Seijurou, po czym wrócił zrezygnowany do kuchni, gdzie Midorima żalił się swojemu szczęśliwemu przedmiotowi, jakim był pluszowy miś.
 - I wtedy Takao zaczął się śmiać! – Shintarou otarł łzę, która spłynęła mu po policzku, i wziął kolejnego łyka wódki. – Mówię ci, on mnie w ogóle nie rozumie! – Zawył, waląc głową o stół.
 Będzie jutro siniak
  Kagami postanowił się dyskretnie wycofać, chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym, co widział. Miał ochotę zamknąć się w sypialni, ale obawiał się, że jeśli zostawi w salonie pijanych koszykarzy, to ci zdemolują mu połowę domu.
 Kiedy tylko wszedł do salonu, zamarł. Kise tańczył na dywanie i co chwila popijał piwo. Przełączył kanał, a gdy na ESCE zaczęła się piosenka ,,Cake by the ocean”, Ryouta postanowił ujawnić swój talent wokalny i… Taiga musiał zatkać uszy. Blondyn był świetnym koszykarzem, dobrym modelem, ale wokalistą fatalnym. W dodatku mylił tekst i śpiewał poza rytmem. Raz tak machnął nogą, że stojący nieopodal Aomine prawie stracił nos. Zamiast jednak nawrzeszczeć na Kise, jak to miał w zwyczaju, objął go ramieniem i zaczął tańczyć razem z nim, drąc się przy tym w niebogłosy.
 Taiga miał dość. Tego już zdecydowanie za wiele. Jak poradzić sobie z pijanym Pokoleniem Cudów?
 Kagami nie zdążył wymyślić żadnego logicznego pomysłu, bo przechodzący obok Akashi stracił równowagę i poleciał na stojącą w pobliżu szafkę. Nie pozwolił sobie jednak pomóc, twierdząc, że zwykły plebs nie ma prawa dotykać swojego pana. Chwilę później poszedł do holu, by, jak stwierdził Taiga, wykłócać się z własnym odbiciem.
 - I właśnie dlatego… czk!... Jestem lepszy i …. Czk! – Seijurou złapał się za głowę i wpatrzył tępo w lustro. – No i czego się gapisz, marna podróbo mnie? – Syknął, unosząc nożyczki. – Taki odwasz… Czk! No, dawaj na solo!
 Gdyby tylko to wszystko nie działo się w jego domu, Kagami wybuchnąłby niepohamowanym śmiechem. Pijany Akashi warczący do własnego odbicia to naprawdę komiczny widok. Mimo swojego załamania, as Seirin miał ochotę wyjąć telefon i wszystko nagrać, ale przeszkodził mu Aomine, który uwiesił się na jego ramieniu, tym razem śpiewając ,,Havana”.
 - Ej, ej… - Spojrzał na Taigę zamglonym wzrokiem. – Ty jesteś jakby po części rudy, nie-e? Czk! – Upił kolejny łyk piwa, w ogóle nie zdając sobie sprawy ze spojrzenia, jakie posłał mu zdruzgotany Kagami. – Bo skoro masz takie kłaakiii, to… czk! … gdzieś tam jesteś rudy?
 Nie żeby Daiki był kiedykolwiek mistrzem logicznego myślenia, ale teraz jego logika wykraczała ponad wszelką możliwą skalę. Alkohol zdecydowanie źle na niego działał.
 - Ile ty już wypiłeś? – mruknął czerwonowłosy, próbując odsunąć od siebie natręta.
 - Ha? – Zarumienione policzki ciemnoskórego wystarczyły za odpowiedź.
 - Weź ty idź do Kise, sam teraz został na scenie – burknął, wskazując wyginającego się Ryoutę.
 Oj, gdyby Kagami ich teraz wszystkich nagrał, miałby później z tego ubaw po pachy. I przy okazji wściekłego Akashiego na karku, który prędzej czy później by się o tym dowiedział.
Taiga zerknął do kuchni, gdzie Midorima zasnął na stole ( dosłownie, cały się na nim położył! ), tuląc do siebie pluszowego misia. Czerwonowłosy westchnął przeciągle, litując się nad nim i okrywając go kocem wziętym z komody znajdującej się w holu. Musiał przy tym dyskretnie ominąć Akashiego, który wciąż wściekał się na własne odbicie, próbując przechytrzyć je na wszelkie możliwe sposoby.
 W salonie panował istny chaos. Ryouta zwinął się na dywanie, najwyraźniej przegrywając z nadmierną ilością alkoholu. Daiki ostatkiem sił dopijał kolejną butelkę, co chwila rechocząc z byle powodu. Murasakibara wpatrywał się tępo w ścianę i w kółko powtarzał jedno zdanie: ,,Gdzieś się podziały moje słoooodyyyycze?”. Chwilę później z holu dobiegł głuchy łomot. Kagami nie zdążył złapać Akashiego, który, wymęczony walką z własnym odbiciem, postanowił zrobić sobie nagłą drzemkę na środku przejścia.
 Rany… Bogowie, za co?
 Taiga ostrożnie wziął go na ręce, modląc się przy tym, by Seijurou się nie obudził, po czym położył go na kanapie i okrył kocem. To samo zrobił z Kise i Aomine, który położył się obok Ryouty, używając sobie jego ramienia jako poduszki. Największy problem stanowił Murasakibara. Koców już zabrakło, a on był tak wielki, że jeden nie byłby dla niego wystarczający. Kiedy jednak Kagami zobaczył, że Atsushi nakrył się swoją bluzą, postanowił go tak zostawić. Wyłączył telewizor i rozejrzał się po salonie – wszędzie panował totalny bajzel. Krzesła były poprzewracane, dywan przesunięty, stolik wywrócony, a poduszki porozrzucane po całym pokoju.
 - Ech. – Taiga odłożył pilota na szafkę i spojrzał z politowaniem na graczy Pokolenia Cudów.
 Wtedy w jego głowie pojawiło się jedno pytanie: gdzie jest Kuroko?
 Kagami w panice rozejrzał się po salonie, a gdy zobaczył otwarte drzwi od balkonu, zbladł. W ciągu sekundy wyszedł na balkon, ale nikogo tam nie zauważył.
 - Kuroko? – szepnął, nie chcąc obudzić żadnego z pijanych koszykarzy.
  Nikogo tam jednak nie było. As Seirin zajrzał do kuchni, łazienki, holu, a gdy nigdzie nie znalazł zguby, pozostała tylko jedna opcja.
 - Jeśli tak go nie będzie, dzwonię na policję – mruknął, naprawdę czując, że mu ciśnienie rośnie.
 Kiedy wszedł do swojej sypialni i zobaczył, że jest ona pusta, miał ochotę się rozpłakać.
 - Boże, a jeśli on wyskoczył przez balkon i leży gdzieś tam na trawie połamany? – Usiadł na łóżku i złapał się za głowę.
 Wtedy poczuł pod tyłkiem coś chudego i twardego.
 - Kagami-kun, siedzisz na mojej nodze.
 Kiedy Taiga usłyszał to zdanie, podskoczył i pisnął niczym kobieta, która zobaczyła pająka na ścianie.
 - Ty mały diable! – warknął, łapiąc go za głowę. – Byłeś tu cały czas?!
 - Ćśśś, Kagami-kun, obudzisz ich. – Tetsuya przyłożył palec do ust, w ogóle nie zrażony nagłym wybuchem złości swojego przyjaciela.
 - Nie jesteś w takim stanie jak oni? – As był z jednej strony zaskoczony, z drugiej jakby mu ulżyło.
 - Nie, nie piłem dużo. Akashi-kun za to ciągle sobie dolewał. A o reszcie już nie wspomnę.
 - Tia – mruknął Taiga. – Kilku naszych znajomych będzie miało jutro niezłego kaca. – Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek.

                                                                       ***

  - Kurwa, Kise! – Aomine walnął pięścią w drzwi łazienki, łapiąc się przy tym za brzuch. – Wpuść mnie!
 - Ciszej, Daiki – syknął Akashi, dotykając dłonią skroni.
 Midorima w tym czasie wymiotował do plastikowej miski, a Murasakibara leżał blady na kanapie, co chwila pojękując z bólu. Kuroko natomiast pomagał Kagamiemu w robieniu śniadania i co chwila wymieniał się z nim złośliwymi uśmieszkami.
 Byli pewni, że takie pijackie szaleństwo prędko się nie powtórzy.



I to by było na razie na tyle z mojej strony ;*
~Akina